tej tajemniczej granicy
dzielącej świat sprzed katastrofy i po niej i pokazał ojcu, mówiąc, że
to jedna z największych zagadek w geologii. A Luis wpadł na genialny
pomysł, aby w warstewce iłu zbadać zawartość irydu. Miał nosa, stężenie
irydu było wyjątkowo duże. Jako fizyk już wiedział, co o tym myśleć - to
był odcisk palca asteroidy lub komety z kosmosu. W skorupie ziemskiej
irydu jest mało, bo w gorących czasach formowania się planety razem z
żelazem poszedł na dno.
Luis i Walter Alvarezowie opublikowali swoją hipotezę w czerwcowym numerze "Science" z 1980 r. Napisali, że ok. 65 mln lat temu w Ziemię musiał uderzyć intruz z kosmosu. Wtedy była to sensacja, potem znaleziono kolejne dowody uderzenia kosmicznego ciała - spękane kryształki kwarcu, stopione szkliste kulki (tzw. sferule), drobne diamenty. Wreszcie w 1990 r. odkryto "dymiący pistolet zabójcy" - pozostałość po kraterze o średnicy 150 km na meksykańskim półwyspie Jukatan.
Zabójcze ciało miało średnicę 12 km, a masę - 3 bln ton. Leciało z prędkością 20 km/s (20 razy szybciej niż kula karabinowa) i uderzyło w Ziemię z energią miliard razy większą niż eksplozja bomby atomowej w Hiroszimie. Tego typu katastrofy - mówili astronomowie - to czysty przypadek, kosmiczna loteria, wynik losowych zakłóceń we wzajemnym tańcu ciał kosmicznych. Czyżby?
Luis i Walter Alvarezowie opublikowali swoją hipotezę w czerwcowym numerze "Science" z 1980 r. Napisali, że ok. 65 mln lat temu w Ziemię musiał uderzyć intruz z kosmosu. Wtedy była to sensacja, potem znaleziono kolejne dowody uderzenia kosmicznego ciała - spękane kryształki kwarcu, stopione szkliste kulki (tzw. sferule), drobne diamenty. Wreszcie w 1990 r. odkryto "dymiący pistolet zabójcy" - pozostałość po kraterze o średnicy 150 km na meksykańskim półwyspie Jukatan.
Zabójcze ciało miało średnicę 12 km, a masę - 3 bln ton. Leciało z prędkością 20 km/s (20 razy szybciej niż kula karabinowa) i uderzyło w Ziemię z energią miliard razy większą niż eksplozja bomby atomowej w Hiroszimie. Tego typu katastrofy - mówili astronomowie - to czysty przypadek, kosmiczna loteria, wynik losowych zakłóceń we wzajemnym tańcu ciał kosmicznych. Czyżby?