Szukaj na tym blogu

piątek, 31 sierpnia 2012

Co powinno być tematem


przewodnim tego posiedzenia sejmu
z udziałem Prokuratora Generalnego? -zgadnijcie.
Moim zdaniem, zastanowienie się posłów,
nad nie najlepszą kondycją polskiego systemu prawnego.
A jak było? To poniżej.
Jestem nadal pełen uznania i nadziei wobec Andrzeja Seremeta,
który jako jeden z nielicznych, ma,
moim zdaniem, koncepcje, jak  postawić na nogi,
system prawny w Polsce.
Jest to przy okazji wyjaśnienie
(o które nikt się wcześniej nie pokusił)
mojej dawniejszej deklaracji: dlaczego kocham Seremeta.

Polski sejm i Seremet

Na marginesie obrad nad sprawą  Amber Gold.
Co się działo w tym czasie na sali sejmowej!
Podczas wystąpienia prokuratora generalnego Seremeta
posłowie zajmowali się swoimi sprawami,
prowadzili jakieś nadzwyczaj ważne rozmowy
w parach i zestawach po kilku, przechadzali się
i...doskonale się bawili, jak na  pikniku.
Jednym z najweselszych był dobroduszny poseł Macierewicz,
Prezes Kaczyński ciągle z kimś coś konsultował.
W ławach poselskich działały telefony komórkowe
i jakieś prowadzone przez nie wesołe rozmowy.
Chłopcy Nowak i Graś siedzieli na podwyższeniu machając
nóżkami. Rozbawiony minister Sikorski
opowiadał chyba premierowi dowcipy,
z których ten się jednak nie śmiał.
Kamera telewizyjna wybrała nie mało  takich momentów.
Sytuacja zmieniała się  gdy  występował  przedstawiciel
jednej tych partii.
Wówczas u obu stron   opozycyjnej i rządowej
budziło się  zainteresowanie,
u jednych jak przywalić drugiej stronie,
u drugich jak na to odpowiedzieć.
Merytoryka  sprawy i jej naświetlenie przez
Prokuratora Generalnego, w wątku pozbawionym
możliwość rozgrywki politycznej,
była, dla większości posłów,   mało  interesująca.

I to się nazywa
 -uprawianie profesjonalnej polityki.
Wystąpienia merytorycznie,
nieumocowane  napierdalająco -politycznie
-wykraczają poza zainteresowania posłów.


czwartek, 30 sierpnia 2012

Nie traktujcie względnego na sposób bezwględny

Ekonomiści i to różnych opcji popełniają od lat ten sam błąd,
gdy przywiązują się do jakiegoś parametru traktując go jako
stoliczku nakryj się, samo dobro, którego nigdy za dużo
(Ty  (@ogif) chociaż wyznaczasz granicę ale to dalej błąd,
bo to ce jest względne
nie może być traktowane na sposób bezwzględny)
Tam było o tym, że jednoczesne obniżenie podatków
i poluzowanie przepisów bankowych;
zezwalające na rozdawanie każdemu kto chciał kredytów
doprowadziło do zadłużenia prywatnego, które rozłożyło
gospodarkę generującą
wysokie nadwyżki, wysoki socjał i niskie bezrobocie
Gdyby obniżono (wtedy w okresie wzrostów!) podatki 

bez deregulacji pożyczkowej
gospodarka poszłaby jeszcze bardziej do przodu.
Obniżka podatków może być dobra albo nie dobra.
(To samo można powiedzieć o podwyżce podatków)
Obniżka podatków ł
ącznie z deregulacją bankową 
spowodowała kryzys.

środa, 29 sierpnia 2012

Jak redukcja podatków i deregulacja doprowadziły do kryzysu

Ciekawa analiza 
mechanizmów gospodarczych 

Stevena Saxonberga 
Latem 1990 roku bezrobocie wynosiło 1,1%, 
nadwyżkę zanotowano zarówno w budżecie centralnym, 
jak i w funduszach ubezpieczeniowych . 

Krótko po reformie podatkowej [redukcja podatków]
przemysł budowlany znalazł się w kryzysie, 
cztery z pięciu największych banków zbankrutowały, 
stopa bezrobocia błyskawicznie wzrosła do 8%, 
a nadwyżka budżetowa 
zamieniła się w największy po greckim deficyt w Europie .
Deregulacja rynków kapitałowych i finansowych z lat 80. 
doprowadziła do fali spekulacji na rynku mieszkaniowym. 

Zniesienie ograniczeń na praktyki bankowe 
w zakresie pożyczek 
znacznie ułatwiło zaciąganie kredytów. 
nawet bezrobotni mogli brać duże kredyty
na zakup mieszkań. 

W konsekwencji ceny mieszkań błyskawicznie wzrosły. 
Wzrost cen wydał się nie mieć ograniczeń, ponieważ łatwo było pożyczyć wystarczającą sumę na zakup mieszkania czy domu. Pożyczanie pieniędzy było korzystne ze względu na to, że stopy procentowe i inflacja były wysokie, a kredyty mieszkaniowe były w znacznym stopniu subsydiowane. Dlatego też realna stopa oprocentowania kredytów hipotecznych była dużo niższa od inflacji i oficjalnych stóp procentowych. Oznaczało to, że pożyczający pieniądze miał z tego zysk . Ingemar Ståhl i Kurt Wickman stwierdzili, że realne stopy procentowe dla małych właścicieli domów wzrosły z – 1,5% w 1985 do +7,1% w 1992 . Reforma podatkowa radykalnie zmieniła sytuację. Po to, żeby sfinansować obniżkę podatków, poddano cięciom niektóre subsydia, w tym mieszkaniowe. Dodatkowo, rząd zmienił swoje priorytety monetarne i uznał walkę z inflacją za ważniejszą od ograniczania bezrobocia. Ponadto zdecydował się na powiązanie korony z ECU. W rezultacie, gdy zniknęły subsydia mieszkaniowe, inflacja znacznie się zmniejszyła .
  
Nic dziwnego, że reforma podatkowa spowodowała pęknięcie spekulacyjnej bańki. 
Niemal w ciągu jednej nocy załamał się rynek mieszkaniowy. 
Ceny mieszkań spadły, popyt na budowę nowych budynków prawie całkowicie zniknął, a sytuacja finansowa pożyczkobiorców sprawiła, że wielu przestało spłacać swoje kredyty. Bezrobocie w przemyśle budowlanym gwałtownie wzrosło z 2% w 1990 do blisko 30% w 1993 .
  
W 1991 kryzys gospodarczy i utrata wiary tradycyjnych wyborców socjaldemokratycznych, którzy już „nie rozpoznawali swojej partii”, 
wyniosła do władzy centroprawicowy rząd 
po raz pierwszy od 1982 i dopiero po raz trzeci od 1932. Nowy rząd i liberalna partia socjaldemokratyczna uzgodniły, że kamieniem węgielnym polityki gospodarczej ma być utrzymywanie stabilnej korony. Bank centralny miał za zadanie skupować korony zawsze wtedy, gdy było to konieczne dla utrzymania na nie popytu. Inwestorzy zauważyli jednak, że załamanie rynku mieszkaniowego radykalnie osłabiło gospodarkę szwedzką, co zniechęcało ich do inwestowania w Szwecji czy do trzymania koron. W konsekwencji zaczęło się drenowanie waluty szwedzkiej przez międzynarodowych spekulantów, którzy zaczęli liczyć na dewaluację. Rząd i bank centralny stoczyły z nimi przegraną bitwę. Ostatecznie 
rząd się poddał, ale dopiero po tym, 
jak wydał miliardy dolarów na próżno i pozwolił, 
aby krótkoterminowe stopy procentowe osiągnęły pamiętny poziom 500%!
O ile pierwotne reformy osłabiły system bankowy, o tyle 
wysiłki w celu ochrony szwedzkiej waluty doprowadziły go 
na krawędź całkowitego załamania. 
Wielu pożyczkobiorców z klasy niższej i średniej zbankrutowało, gdy zmniejszyła się inflacja, 
a subsydia mieszkaniowe zostały obcięte. 
Wstrząs, w wyniku którego podniosły się stopy procentowe, 
doprowadził do bankructwa wielu 
z nawet najbardziej wypłacalnych kredytobiorców. 
W krótkim okresie zbankrutowały cztery z pięciu szwedzkich banków. 
Zmusiło to liberalno-rynkowy rząd centroprawicowy do 
znacjonalizowania kilku banków, 
aby zapobiec totalnemu chaosowi na rynku finansowym, 
potem zostały one sprzedane sektorowi prywatnemu. Oczywiście w efekcie deficyt budżetu wzrósł jeszcze bardziej. Były minister finansów Kjell-Olof Feldt stwierdził, że do momentu sprzedaży banku Nordbanken, kryzys bankowy kosztował Szwedów 60 miliardów koron (około 30 miliardów złotych po obecnym kursie) .
  
Trudno obliczyć, 
ile dokładnie rząd Szwedzki wydał, 
próbując ratować koronę i banki, ale 
jest jasne, że działania te o wiele bardziej przyczyniły się 
do deficytu budżetowego 
niż wydatki generowane przez przeciążone państwo opiekuńcze. 
Niektórzy ekonomiści szacują, że na obronę narodowej waluty 
wyrzucono w błoto 30 miliardów koron (około 15 miliardów złotych po obecnym kursie) . W następstwie tego 
nadwyżka budżetowa zmieniła się w deficyt 
rzędu 110 miliardów koron. 
Załamanie sektora bankowego kosztowało nawet więcej. 
Prawdziwsze niż 
klisza mówiąca o Szwedach „żyjących ponad stan” 
wydaje się twierdzenie, że to reformatorzy liberalno-rynkowi wydawali więcej, niż mieli, 
a wszystko po to, żeby uratować bardzo nieudaną obniżkę podatków 
i monetarystyczną politykę finansową.
  
Doprowadziłoby to do ruiny nawet najzdrowszą gospodarkę, ale kolejne działania w połączeniu z cięciami podatków były jak gaszenie ognia benzyną. Liberalno-rynkowy zwrot opierał się również na wierze w to, że powinno się decentralizować usługi społeczne i przekazywano władzom lokalnym instytucje (w tym szkoły) uprzednio prowadzone przez państwo. 
Wzrosły więc kompetencje i wydatki samorządów, 
ale jednocześnie zakazano im podwyższać podatki . 
Już wcześniej za dużą część usług społecznych odpowiadały szwedzkie samorządy, ale 
po reformach aż trzy czwarte wszystkich 
pracowników sektora publicznego było zatrudnionych 
przez władze miejskie i gminne .
  
Zakaz podwyższania podatków lokalnych uzasadniono ochroną „dynamizujących” skutków cięć podatków centralnych, które to skutki mogłyby zniknąć, gdyby władze lokalne podniosły krańcową stopę podatkową o tyle, o ile obniżył ją rząd centralny. Ostatecznie obniżka podatków nie byłaby wówczas żadną obniżką, ale raczej przekazaniem władzy. Dlatego rząd socjaldemokratyczny uchwalił całkowity zakaz podnoszenia podatków lokalnych. Było to posunięcie tak radykalne, że władze Sztokholmu znalazły się w kryzysie koalicyjnym, gdy zakazano im wprowadzenia opłat od samochodów z przeznaczeniem na ochronę środowiska, a była to część umowy socjaldemokratów z Partią Zielonych. Socjaldemokraci zawarli kolejną koalicję, tym razem z liberałami i konserwatystami. Postawiono na budowę autostrad, a nie na ochronę środowiska. Zakaz podnoszenia podatków lokalnych objął więc nawet podatki ekologiczne, zmuszające producentów i konsumentów do pokrywania kosztów społecznych związanych z ich działalnością, spowodował zerwanie współpracy socjaldemokratów z innymi ugrupowaniami lewicowymi i zmusił ich do współpracy z centroprawicą.
Poza reperkusjami politycznymi (socjaldemokraci ponownie „nie poznawali swojej partii”) obniżka podatków rozpoczęła gospodarczą spiralę upadku. Ze względu na to, że koszty prowadzenia państwowych instytucji przekazanych władzom lokalnym okazały się wyższe niż rekompensaty otrzymywane przez nie od rządu, a władze lokalne nie mogły podnosić podatków, nastąpiły 

cięcia w usługach społecznych. 
To jednak wciąż rząd centralny wypłacał ubezpieczenia społeczne, co jeszcze bardziej pogłębiało sprzeczności. Oznaczało to, że jeżeli władze lokalne zwolniły pracownika, który otrzymywał wynagrodzenie 100 tys. koron miesięcznie, to gdy dodamy składki na ubezpieczenie społeczne (ponieważ zatrudniający płacił składkę w całości), płynące stąd oszczędności wynosiły około 145 tys. koron,. Rząd centralny musiał wypłacać zasiłki z tytułu ubezpieczenia od bezrobocia na poziomie 90% płacy, co w tym przypadku wynosiło 90 tys. koron. W ten sposób społeczeństwo oszczędzało na tym zwolnieniu jedynie 55 tys. koron (145 tys. odjąć 90 tys.), a władze lokalne – 145 tys. koron. Wynika stąd, że władze lokalne były silniej bodźcowane do zwalniania pracowników w porównaniu z rządem centralnym, gdyż koszt zwolnień przerzucany był na ten ostatni.
To z kolei napędzało spiralę: im więcej ludzi było bezrobotnych, tym mniejsza była baza podatkowa władz lokalnych. Im mniejsza baza podatkowa, tym więcej ludzi musiało zostać zwolnionych, co znowu ją zmniejszało i powodowało konieczność następnych zwolnień. Spirala upadku była silnie wzmacniana tym, że bezrobocie i tak gwałtownie rosło ze względu na załamanie mieszkalnictwa, budownictwa i sektora bankowego. Niezamierzonym skutkiem reformy podatkowej wprowadzonej na poziomie narodowym było więc to, że władze lokalne zmuszone były do zwolnienia wielu pracowników sektora publicznego.
  
Przykład ten pokazuje, jak organizacja państwa szwedzkiego przyczyniła się do tego, że cięcia w sektorze usług były większe niż w ubezpieczeniach społecznych. 
Władze lokalne są odpowiedzialne za większość usług publicznych, 
a państwo odpowiada za ubezpieczenia społeczne, 
dlatego władze lokalne nie biorą pod uwagę 
kosztów ubezpieczenia od bezrobocia tych, których zwalniają.
  
Organizacja państwa szwedzkiego sprzyja 
większym cięciom w sektorze lokalnych usług publicznych 
niż w ubezpieczeniach społecznych również z innych powodów. 
Najważniejszym z nich jest równoczesność wyborów centralnych i lokalnych. 
Oznacza to, że w kampanii wyborczej dominują sprawy ogólnokrajowe. Ze względu na to, że poparcie dla usług publicznych jest wysokie, żaden rząd nie chce być obwiniany o pogorszenie ich stanu. 
Jedno z badań pokazało, że wyborcy chętniej głosują przeciwko rządowi, 
gdy uznają, że nastąpiło pogorszenie w zakresie usług publicznych, 
niż wtedy, gdy uważają, że pogorszyła się ich sytuacja materialna . 
Jeżeli rząd ogłasza zmniejszenie poziomu państwowej opieki, 
natychmiast zostaje potępiony. 
Jeżeli jednak władze lokalne zamierzają zamknąć szpital, 
wyborcy są mniej skłonni obwiniać o to rząd centralny.
  
Dlatego w szwedzkim systemie wyborczym jest mniej prawdopodobne, że
władze lokalne zostaną ukarane przez wyborców za zamknięcie szpitala
 – w porównaniu z tymi systemami, gdzie wybory krajowe i lokalne odbywają w innym czasie (np. w Niemczech). 
Przeważająca większość wyborców nie jest świadoma spraw lokalnych 
i głosują oni tak, jak w wyborach krajowych. 
W czasie wyborów media bardziej koncentrują się 
na kwestiach ogólnokrajowych niż na lokalnych. 
Ponadto, rządy krajowe były od 1932 roku zdominowane przez socjaldemokratów (poza latami 1976 – 1982 i 1991 – 1994), niemniej w wielu miejscach władzę lokalną sprawowały koalicje centroprawicowe. Tym samym wyborcy biorący pod uwagę lokalne cięcia w usługach, mogli głosować przeciwko centroprawicy, co oznacza, ni mniej, ni więcej, że w pewnych sytuacjach socjaldemokraci zyskiwali na tym, że zmuszają władze lokalne do trudnych wyborów finansowych.
  
Innym czynnikiem sprzyjającym cięciom w usługach 
jest to, że są one mniej widoczne niż cięcia 
w ubezpieczeniach społecznych. 
Gdy rząd ogłosi, że cięcia w zakresie tych ostatnich 
spowodują obniżenie świadczeń z 90% do 75% płacy, 
każdy zda sobie sprawę z tego, co to znaczy 
i że kiedyś jego również to dotknie. 
Jeżeli zaś zamknięty zostanie lokalny szpital, 
w krótkim okresie wpłynie to na sytuację jedynie lokalnych mieszkańców. 
Oczywiście skumulowanie się takich lokalnych działań 
będzie miało krajowe reperkusje, 
ale jest to powolniejszy i dłuższy proces niż cięcia w ubezpieczeniach społecznych.
  
Nie należy traktować tej analizy jako gloryfikacji modelu szwedzkiego. Należy przyznać, że istnieją pewne problemy. Inflacja jest tu wyższa niż w krajach ościennych, co skutkuje ciągłą presją na koronę . Może być to jednak spowodowane nie tyle szwedzką polityką pełnego zatrudnienia, ile porzuceniem tej polityki przez jej sąsiadów i uznaniem tam za
 priorytet celów monetarnych a nie walki z bezrobociem. 
Według tego argumentu polityka pełnego zatrudnienia 
będzie się lepiej sprawdzać na poziomie europejskim niż krajowym. 
Można utrzymywać, że w niektórych obszarach wolność wyboru 
konsumentów powinna być większa
 – było to zresztą w późniejszych latach 90. celem kolejnych reform, 
które nie naruszały jednak podstaw modelu szwedzkiego . 
Zdaniem niektórych zbyt mało zrobiono dla wyeliminowania nierówności płci, jednak późniejsze reformy szły właśnie w tym kierunku. Jeszcze inny zarzut dotyczy wykluczenia społecznego imigrantów na rynku pracy. Można nawet podnosić argument, że kolejki oczekujących na niektóre zabiegi chirurgiczne są zbyt długie, ale który z krajów uprzemysłowionych nie przechodzi obecnie kryzysu służby zdrowia? 
Mimo tej krytyki dowody wskazują na to, że 
kryzys gospodarczy początku lat 90. nie był spowodowany 
nadmiernymi wydatkami socjalnymi, 
ale nadmiernymi obniżkami podatków, 
które nie zostały sfinansowane, 
dobrze skoordynowane i właściwie zaplanowane. 
  

Agnieszka Radwańska

W tenisie kobiecym, jak w rzadko, której dyscyplinie
roi się od młodych upadłych gwiazd.
Łączy go sporo ze skokami narciarskimi.
Grają nie tylko umiejętności ale także charakter.
I ustawienia psychologiczne.
W skokach potrzebna jest najwyższa mobilizacja
na jeden moment -wyjścia z progu.
Każda "psychiczna przeszkoda" powoduje dekoncentracje
W tenisie każde uderzenie piłki rakietą ma podobny charakter.
Agnieszka Radwańskie niezwykle ciekawie
ustawia podejście   psychologiczne do meczu.
Do tej kategorii ustawień należała jej wypowiedź
po porażce na Olimpiadzie, za którą wcale nie
musiały się kryć intencje, które jej przypisano.
Majstersztykiem psychologicznego ustawienia jest jej
ostatnia wypowiedź, że "ranking  nie gra"
że każda jest do ogrania i każda może przegrać.

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

A.K. powiedział też, jaki był  wynik  badań
nad pomocą kierowaną do przedsiębiorców.
Ci którzy ją uzyskali
nie dawali sobie lepiej rady od tych, którzy jej nie mieli.
Polscy przedsiębiorcy są zahartowani
do walki  z trudnościami.
Państwo ma niezbywalna rolę dla gospodarki
gdy doskonali funkcjonowanie systemu  prawnego.

Osłony socjalne
dla upadających przedsiębiorców,
i -nowych -innowacyjnych.
-Zachęcają do ponoszenia ryzyka.

Komentarz -kot,
państwo powinno przedsiębiorcom
pomagać tylko tam gdzie
rynek nie może i gdzie nie sięga.
Wysokie podatki dochodowe,
wtedy gdy państwo dba o koniunkturę,
mogą być stymulatorem  gospodarki.

Andrzej Koźmiński o suwerenności i wolności

powiedział coś, co jest kluczowe, 

że suwerenność
to pojęcie dziewiętnstowieczne,
że wolności jest  akurat tyle
ile siły do jej utrzymania,
że państwa europejskie w rozproszeniu 
są za małe, za słabe,
jak na dwudziesty pierwszy wiek.

Komentarz -kot.
"Wolność, to jedno z tych pojęć"
wysoko formalnie zafałszowanych
?
Jest bowiem używane 
jako wykluczające się przeciwstawienie:
albo jest albo jej nie ma.
Tymczasem "wolność" najczęściej wyraża
się przy pomocy stopniowania.
Jest to na tyle istotna różnica,
że może skutecznie wprowadzać w błąd 
używających.


niedziela, 26 sierpnia 2012

Krótka pamięć Borga

            
Hiszpania i Irlandia miały nadwyżki budżetowe 
przy bańce na rynku nieruchomości
-jak Szwecja w latach 90.
Dług publiczny tych krajów był niski 
– znacznie poniżej średniej strefy euro. 
A jednak, problemy stały się dotkliwe, 
ponieważ sektor prywatny był mocno zadłużony
na skutek  rekordowo niskiego oprocentowania.
W Szwecji
finansowe deregulacje poprzedzające kryzys 
wywołały lawinę kredytów. 
–jak w Stanach Zjednoczonych, 
 tanie kredyty [!] napędzały boom mieszkaniowy 
i nierównowagę gospodarczą. 
Obecne kłopoty budżetowe takich krajów jak 
Irlandia czy Hiszpania 
nie są 
konsekwencją politycznej niekompetencji  rządów
– są wynikiem redukcji długów 
w sektorze prywatnym.  
Ratunkiem Szwecji 
przed załamaniem  gospodarki
był  transfer długu 
z sektora prywatnego do publicznego. 
[Co zrobili Szwedzi] 
aby uniknąć całkowitej zapaści 
w sferze zatrudnienia i produkcji. 
Szwedzki rząd przez kilka lat  dopuszczał do 
wysokich deficytów budżetowych.  
Kiedy w połowie dekady gospodarka zaczęła odżywać 
 – głównie dzięki dużej deprecjacji korony 
– socjaldemokratyczny gabinet 
wprowadził program oszczędnościowy. 
Po kilku latach ujemnego wzrostu PKB 
podjęto drastyczne środki,
lecz dopiero wtedy gdy 
gdy gospodarka zaczęła odbijać się od dna 
 Dobre lata, a nie złe, 
były odpowiednim momentem dla cięć.  
Najdziwniejsze w tej historii z lat 90. jest to, 
jak niewiele obecny rząd z niej wyniósł. 
Zamiast stać się głosem rozsądku,
w dyskusji wokół kryzysu euro, 
szwedzki minister finansów Anders Borg 
– numer jeden w Europie na tym stanowisku 
wg. “The Financial Times”  [jak tu się dziwić bezradności
europejskiej skoro ma takie wzory do naśladowania] 
– przyłączył się 
do swoich konserwatywnych kolegów z Niemiec  
i promuje politykę, 
która jeszcze bardziej pogrąża nękane kryzysem gospodarki.  
Tak, jakby to kryzys
był  następstwem deficytu budżetowego, a nie odwrotnie. 
Członkowie strefy euro  
nie mają możliwości dewaluacji bądź deprecjacji  waluty
 latach 90. szwedzki rząd miał możliwość 
tymczasowego połknięcia strat w systemie bankowym. 
Stworzono “zły bank”, 
który później został zlikwidowany bez żadnych strat 
dla podatników. 
           Tak mniej więcej  było napisane w  The Washington Post 
                                                             via Onet

Pierwsze ale
W tekście amerykańskiego dziennika znalazło się też 
coś takiego:
"Reformy strukturalne 
były bez wątpienia konieczne [nie były! 
skoro Szwedzi bez nich się obeszli i dali radę].
Wysoka krańcowa stopa podatkowa 
hamowała wzrost gospodarczy, 
a rynek pracy nie był wystarczająco elastyczny, 
co spowodowało wzrost  bezrobocia
[gdzie tu  spójność?! z pozostałą argumentacją]
Ponadto wysokie świadczenia społeczne 
zmniejszały motywację obywateli do poszukiwania pracy. "
Mimo tego 
Szwedzi  dali sobie radę z kryzysem  
pozostawiając  podatki na ciągle najwyższym poziomie
i nie uelastycznili swojego rynku pracy 
na modłę zalecaną.
Wysokich świadczeń społecznych też  
prawie nie ruszyli.
Finansując to wszystko wysokim deficytem gospodarczym.
Zostawiając dochody rodzin na niezmiennym poziomie, 
mimo deficytu, kryzysu i bezrobocia, 
utrzymali wysoki popyt, który ich wyciągnął z kryzysu.

Również teraz mając ministra Borga 
napompowanego neoliberalizmem.
Szwecja nie dokonała "koniecznych zmian strukturalnych"!

Podatków nikt nie lubi płacić 
-to zrozumiałe i naturalne.
Ale gdy zapytasz przedsiębiorce: 
"czy wolisz wysokie podatki  i wysoki popyt,
czy niskie podatki i brak popytu",
to  odpowie, że  woli  pierwsze.
Wiem co mówię bom sam się w to bawiłem.
Przy wysokich podatkach zwiększyłbym produkcję 
i wyszedł  na swoje, przy braku popytu 
nic nie zrobisz, możesz tylko narzekać 
na wysokie podatki i wysokie koszty pracy.

Drugie ale
Euro to rzucenie się na głęboką wodę 
z niedokończonym projektem.
Wspólna waluta  dla państw o nierównym rozwoju 
musiała zaowocować tanimi kredytami, 
które naruszyły równowagę gospodarczą.
Teraz Europa musi zrobić kolejny krok 
lub się poddać (gra idzie o najwyższe stawki).
Andrzej Koźmiński powiedział, 
że Europa już próbowała popełnić samobójstwo
więc sprawa jest otwarta.

Świata nie opisują równania,
lecz  to równania są światem,
powiedział młody fizyk w Diskawerze.
Co może znaczyć ten skrót myślowy?

Początek 
upatruje się -w nierównowadze
-w wielkim wybuchu

Potem była jednak
wielka równowaga

Tylko kilka 
na każde dziesięć miliardów 
protonów 
nie mogło znaleźć partnera do anihilacji 
i pozostało.

 - My świat, wzięliśmy się  
ze znikomej  różnicy:
nierównowagi nad równowagą.

Ta różnica musiała zostać zrównoważona
i dlatego świat trwa
od 13 miliardów  lat.

Równanie matematyczne
to połączenie różnorodności
z jednością równowagi.

Każde nowe zróżnicowanie się świata
oznacza powstawanie równania.

Tworzenie rzeczywistości 
-to wytwarzanie 
różnicy w równowadze.

Większość różnic ulega anihilacji
te, które mają  cechę trwałości
nabywają ją  wtedy gdy 
znajdą się w nowym stanie 
równowagi. 

Rożnica  trwa 
gdy  znajdzie się 
w  stanie równowagi 
z otoczeniem.
I  tak  zapisuje się nowe równanie. 



sobota, 25 sierpnia 2012

patriotyzm i lewica -zachodzenie znaczenia

jako afirmacja pewnej całości  
Naród nie jest oczywiście jedynym 
dającym się pomyśleć „naczyniem” 
afirmacji społeczeństwa 
-z.. globalną całością
Dla ludzi 
naród to wciąż jedyna całość.

Zaangażowanie w rozpoznanie wzajemnych zależności, 
uznanie równości społecznej za wartość, 
obrona przed ekspansją aroganckiego ego 
i dzikiego kapitalizmu
– w tych właśnie kontekstach 
patriotyzm jest wartością jak najbardziej 
dla lewicy
musi być lewicowy. 

                  Todd Gitlin po niewielkiej dekonstrukcji


Socjalizm i patriotyzm jest 
to powinowactwo krewniacze
stąd też te zaciekłe  swary.
Bo w jednym i drugim wypadku mamy do czynienia 
z wymiarem społecznym, a nie jednostkowym.
A różnica
to zasięg społecznej perspektywy.
Jednak jest to różnica mniej zasadnicza 
niż ta, która odróżnia 
patriotyzm od neoliberalizmu.
Można zatem  "podziwiać" niespójność
poglądów  wielu patriotów godzących 
neoliberalne,  indywidualistyczne  nastawienie z 
z tabloidalnym podejściem do patriotyzmu. 

wyrok dla Breivika

21 lat więzienia za śmierć 77 osób. 
i trzypokojowy apartament
Czy Norwegowie nie udzielają światu lekcji?!
Jesteśmy zwierzętami  -to fakt biologiczny,
które nauczyły się  lepiej obracać informacjami
ale już nie koniecznie lepiej porozumiewać.


piątek, 24 sierpnia 2012

Opowiadanie o tym jak
zwykły człowiek staje się zbrodniarzem.
                                   

"pieniądz powinien iść za pracą". Czy nie koniecznie?

 To, że część usług może mieć charakter nielokalny, to odkryciem, nawet dla mnie, nie jest! Mimo to usługi pozostają jak najbardziej trwałym elementem lokalności. -Gro usług jest wykonywanych lokalnie. Również część produkcji np. rolnictwo jest, było, będzie, lokalne.  A więc niemało tej lokalnej pracy lokalnie pozostało. Tymczasem pieniądz staje się coraz mniej lokalny. Wielki pieniądz ciągle zasilany choćby amerykańskim dodrukiem krąży po świecie i atakuje  co słabsze państwa nadające się do zaatakowania  (np. taka solidną Islandię. Niby nie było widać ataku, a jednak). Piotr Kuczyński dawno przewidział kłopoty Hiszpanii, bo tego międzynarodowego pieniądza do przeprowadzenia operacji wystarcza, a zyski wyższe niż na jakiejś tam produkcji, czy usługach.
Niemcy dusząc swoje lokalne zarobki współodpowiadają za kłopoty Południa.
Chińczycy, po dokonaniu akumulacji pierwotnej, podnoszą zarobki aby rozwój przekierować na lokalny rynek wewnętrzny,to samo robi Brazylia.
-Nikt nie mówi aby zamknąć zewnętrzny obieg pieniądza. Było trochę prób tworzenia równoległego pieniądza lokalnego. Przy wysokim bezrobociu sprawdziły się. Są też współczesne. Ale zupełnie nie znam mechanizmu, który im po jakimś czasie ukręca łeb.

czwartek, 23 sierpnia 2012

i mamy to -o co mi chodziło!

Obmacywanie rzeczywistości z różnych stron,
bez nadmiaru pustych zdań i pustych słów.
Których konieczność wymusza
pisanie książek
( gdzie nie ma miejsca na skrót myślowy
-bo to prowadzi do trwałych, a nie chwilowych nieporozumień)
i pisania artykułów wypełnianych pustosłowiem wierszówki.
Tak trzymać "chłopcy" i Lewada.

http://www.krytykapolityczna.pl/HannaGill-Piatek/Dzienswietyswiecic/menuid-192.html?comment_id=39356&joscclean=1#josc39356

by wreszcie zostać zwykłymi szarakami w amerykańskiej masie.

Oblicza rasizmu,
ponieważ są czarni, muszą starać się bardziej. 

Muszą zawsze być 
najgrzeczniejsi, najczystsi, najlepiej ubrani, 
muszą mieć najlepsze stopnie. 

Bo biali oczekują,
że będą brudni, leniwi, niekulturalni.
                               Z książki  Tourégo

[Akurat to nie jest najgorsze 
-bo, pozytywnie mobilizuje]

środa, 22 sierpnia 2012

przestrzeń interesów deformuje rzeczywistość

Żyjemy w przestrzeni interesów,
w której dominują
łatwe recepty
na niełatwe do rozwiązania sprawy.
Dla równowagi kształćmy
- "krytycyzm
i umiejętność weryfikacji informacji."
( z naciskiem na weryfikacje)
W tym sensie nauka, która jest  wolna od szukania
byle jakich, pozornych, rozwiązań
-"nigdy wcześniej nie była tak potrzebna społeczeństwu"

nigdy wcześniej w historii nauka nie była tak potrzebna społeczeństwu.


Nauka to nie wiedza o ciekawostkach z życia elektronu, 
ale krytycyzm i umiejętność weryfikacji informacji.
Pod tym względem biologia, fizyka 
i demokracja wciąż mają te same problemy.
                                       Marcin Zaród

wtorek, 21 sierpnia 2012

Szkodnictwo Kaczyńskiego -szkodnictwo Tuska

-"Polityka w jakimś celu", czy "polityka na siebie"
Mieliśmy/mamy dwóch wybitnych przedstawicieli
polityki prowadzonej na siebie.
To nic, że jeden robił ją  tylko w celu
zadośćuczynienia swoim kompleksom i fobiom,
a drugi z błędnego, modnego ciągle, przekonania.

W obu wypadkach była/jest to polityka na siebie,
za którą nie stoi żaden dobrze określony cel polityczny.
Kaczyński walnie przyczynił się do destrukcji,
i tak nie najlepszego, stanu urzędniczego w Polsce,
oraz do degrengolady systemu prawnego, bez którego
nie może się  obyć nowoczesne państwo.
Mające ambicje być  przyjaznym
obywatelom  i  gospodarce.
Tusk nie wyzwolił się od przebrzmiałej idei TINY
-doktrynalnego  wycofywania się państwa z dziedzin,
w których prywatne zdecydowanie się nie sprawdza.
Dlatego dobiera ministrów  z klucza partyjnego,
z pominięciem  -kompetencyjnego.

W czasie kryzysu, doprowadza to,
do ruchów pozorujących działanie.
W istocie do rozbrojenia państwa,  niemocy
i biernego oczekiwania na cios ,
który przecież nie jest  nieunikniony!
Zawsze i dużo można zrobić w każdej sytuacji.
Konieczne są -czynne (do tego akurat TINA nadaje się jak najgorzej)
- narzędzia intelektualne
i kompetentni świadomi stawianych przed nimi celów,
zorientowani, współpracownicy,
na najwyższych szczeblach decyzyjnych.




Czy jesteśmy politycznie zabetonowani

Jak  w USA ? Obama myślał że mu się uda
(jak każdy decydent zaczynający -w polityce).
Liczył na więcej (niż się udało)!
Scena polityczna okazała się   nie do zmiany.
Coś mi się zdaje, że
polska scena polityczna
jest bardziej elastyczna od  amerykańskiej.
Mógłbym to próbować uzasadnić
ale uzasadnienia są bez znaczenia  w sytuacji
gdy rozstrzyga praktyka.

Jedynym publicznie znanym człowiekiem,
który mógłby dokonać zmiany w polskiej polityce
 w obliczu nadciągającego kryzysu
jest Palikot.
On  wie, że taka zamiana jest możliwa
i to na wiele sposobów.

O tym nie wie Tusk -skądinąd  uzdolniony politycznie
-Jak nie wie -prominentna część establishmentu

Tyle,że wiedzieć to jedno, a możliwości realizacyjne zależne od
"fizyki" polskich sił politycznych -to drugie.

Jacy jesteśmy -2 (sarmacki wzorzec)

wg. Mariana Pilota
Największe korzyści z rządzenia zawsze ma ten, kto rządzi.
U nas rządzi PSL. 
W rozmaitych konstelacjach ludowcy są u władzy 
od samego początku, prawie w każdej ekipie. 
Raz sobie dobiorą 
SLD, raz Unię Wolności, a raz Platformę. 
Jak tylko porzucą Millera - nie ma Millera. 
Porzucą Tuska - nie będzie Tuska. 
Są najdłużej wytrenowaną partią w tej grze 

i najsprawniej egzekwują stołki.

Oni są zakorzenieni. Nie do ruszenia, 
nie do wyrwania, bo rozrośnięci na wszystkie strony. 
Do Parczewa czy Tczewa 
Tusk musi jechać specjalnym tuskobusem. 
A oni już tam są. Nikt ich nie musi przywozić. 
I są najstabilniejsi, najsolidniejsi 
- dlatego właśnie, że miejscowi. Tutejsi. 
Jeśli jestem tu od zawsze i coś znaczę, 
to dbam o to, żeby nadal znaczyć. 
Jak ktoś do mnie przyjdzie, czegoś potrzebuje 
- załatwię czy chociażby obiecam; taka obietnica to też wartość. 
Wszyscy inni - no, może z wyjątkiem proboszcza 
- są ulotni. I na ogół słabo osadzeni w rzeczywistości.

Ja bym to nazwał chytrością elementarną, 
jak w tym przykładzie z folksdojczem i pepeerowcem. 
Chłop boi się osamotnienia. 
Braku oparcia, więzi, przynależności. 
Bo jak będzie sam, to go zaraz nie będzie. Zginie. 
Więc robi wszystko, 
żeby się zakorzenić, umościć, obstawić rodziną.

- Ten sam sarmacki wzorzec. 
Z jednej strony owe lemingi,
 nierozumne, pazerne, 
pozbawione wyższych uczuć 
gnoje i chamy, 
którzy dzień w dzień w pocie czoła orzą 
- jak ów chłop pańszczyźniany 
- w jakichś korporacjach czy gdzie tam jeszcze. 
Z drugiej strony stojący z bronią u nogi Polacy, 
gotowi zawsze do patriotycznego zrywu, 
którego modelem - Powstanie Warszawskie.
                       też nielegalnie z Wyborczej
[ Dobry jest ten Pilot]

Bezkonkurencyjny nośnik informacji

Każdy z nukleotydów koduje dwa bity informacji,
 w jednym gramie DNA 
można zapisać 455 eksabajtów danych. 

Dużo? Bardzo. 

Wszystkie archiwa świata można byłoby więc skopiować 
i zmieścić w mniej niż trzech gramach 
kwasu deoksyrybonukleinowego!

Inną zaletą DNA 
jest dość wysoka trwałość 
i niewielkie wymagania dotyczące przechowywania. 
Naukowcy potrafią odtworzyć DNA 
wydobyte z resztek kości neandertalczyków, 
które przeleżały w ziemi dziesiątki tysięcy lat.
mogły powstać miliardy kopii książki, 
bo powielanie DNA 
nie jest wielką sztuką. 
- Kosztowny jest pierwszy zapis, 
ale jak już powstanie, to repliki, nawet w miliardach, 
tworzy się tanio jak barszcz.

[Jedyny kłopot  
z odtwarzaniem tej informacji z potrzebnym 
dobrze wyposażonym laboratorium.]
            za pośrednictwem Wyborczej

Jacy byliśmy?

Są wyniki badań szkieletów odkrytych przez archeologów w śródmieściu Bydgoszczy, gdzie od d XV do XVIII w. znajdował się cmentarz miejski.   Widać ślady niedożywienia. Ubodzy  mieszkańcy Bydgoszczy byli niscy. Kobiety   miały jakieś 155 cm wzrostu, mężczyźni mierzyli do 168 cm. - Żyli krótko, bo dziesiątkowały ich chorobyWiele kobiet umierało w wieku około 25 lat, najpewniej podczas porodu.

-Najstarsze miały do 55 lat. 
Mężczyźni żyli zazwyczaj od 30 - 40 lat
                  z Wyborczej

Jacy jesteśmy -1

Z sondażu, który na zlecenie Fundacji BBVA (BBVA to jeden z największych hiszpańskich banków) przeprowadzono w 10 krajach Europy i w USA. Wzięło w nim udział ponad 16 tys. losowo wybranych osób (w Polsce przeprowadzał go TNS OBOP).

Wszystkim uczestnikom zadano te same 22 pytania z elementarnej wiedzy. Polska na tle Europy wypadła fatalnie. Aż 60 proc. ankietowanych odpowiedziało np., że Słońce emituje tylko światło jednej barwy - białej. Tak jakby nigdy nie oglądali krwistego zachodu słońca albo nie zastanawiali się, skąd się bierze błękit nieba. Również tak wielu wierzy w to, że lasery emitują dźwięk - być może uczą się tego na filmach science fiction, gdzie lasery wprawdzie wysyłają promienie, ale przy tym hałasują.

Ponad połowa Polaków biorących udział w sondażu uważa, że geny znajdują się tylko w pomidorach genetycznie zmodyfikowanych przez naukowców, a te naturalne nie mają ich wcale. Dwóch na trzech byłoby gotowych sięgnąć po antybiotyk przy wirusowym zapaleniu gardła, bo nie mają pojęcia, że te leki nie zabijają wirusów.

Blisko połowa Polaków - tak jak były europoseł Maciej Giertych, ojciec byłego ministra edukacji narodowej - uważa, że dinozaury były współczesne ludziom. Jedynie w Polsce i w Stanach Zjednoczonych jest więcej osób skłaniających się do stwierdzenia, że to Bóg stworzył człowieka mniej więcej takiego, jak wygląda on dziś, niż sądzących, że Homo sapiens stworzyła ewolucja.

W Danii, Niemczech i Holandii ponad połowa ankietowanych była w stanie prawidłowo odpowiedzieć na przynajmniej 16 z 22 pytań. Polaków, którym się to udało, było dwa razy mniej. Gorzej od nas wypadli tylko Włosi i Hiszpanie.


                                                  z Onetu