Szukaj na tym blogu

środa, 30 czerwca 2010

Na marginesie wykładu seminarium Bielik Robson
Czym jest filozofia? Jedyna dziedziną, która ogarnia wszystko. Uniwersum! Ale także- śmietnikiem, w którym każdy może coś dla siebie znaleźć i się do tego podpiąć. Rozciąga się od poezji zajmującej się emocjami , po wiedzę wspartą o zasadę niesprzeczności i możliwości jej weryfikacji logicznej lub empirycznej; od lokalności, indywidualizmu- do uniwersalizmu i nie lokalności. Wola , siła, witalność przeciwstawione uporządkowaniu. Chcę przeciwstawione mogę.
Filozofia dla każdego. Uprawiana przez każdego, nawet przez tego- kto nie wie, że mówi prozą.
Filozofia, która tworzy nowe pojęcia określa nowe drgnienia kultury zmieniając to tworzywo w czyn i nową tworzoną rzeczywistość.
Filozofia jest ściśle związana z kształtem kultury.
To naturalne filozofia przenika kulturę i odwrotnie. Rzecz w tym,żeby filozofia nie rozmywała się bezkształtnie w kulturze.
Od filozofii wymagam dyscypliny. Żeby wskazywała, że niezależnie od tego jak wyznaczamy cele pokazywała ścieki ich realizacji i te, które pozornie do nich prowadząc w istocie oddalają nas od nich.
I w tym względzie ma zachowywać się jak wiedza ścisła.

wtorek, 29 czerwca 2010

Szpitale

Dlaczego kapitalizm kierując się zyskiem - sprawdza się w generowaniu bogactwa. Pomińmy efekt rozwarstwienia.
Dlaczego kapitalizm zawodzi- gdy próbuje to samo robić w szpitalach? (Porównaj USA i Kanadę)
Ma -tam gdzie ma -nieograniczone możliwości zwiększania zysku poprzez rozwój i jego finansowanie.
Szpital prywatny działający dla zysku napotyka barierę rozwojowa w postaci ograniczonego finansowania przez NFZ. Jeżeli dwa porównywalne szpitale prywatny i nie prywatny są równie dobrze zarządzane i równie finansowane, to zysk właściciela prywatnego określi różnice na niekorzyść pacjenta.

poniedziałek, 28 czerwca 2010

Do Osta z Ostem +

Dyskusja z Ostem, bez Osta, bo post do niego został schowany, skutecznie na tyle,że adresat go nie zauważył. Lub nie chciał.
Ost na pytanie wprost: czy stratyfikacje Domańskiego Henryka mają sens. Odpowiedział nie wprost, że tak!?
Jak się to ma do zauważonej przez niego konieczności poszukiwania mechanizmów formujących rzeczywistość społeczną?! Ma się nie bardzo! To co robi Domański to statyka w stylu wczesnej biologi przed darwinowskiej, gdy potrafiono -tylko -klasyfikować materiał biologiczny ze względu na taką, owaką cechę, nie znając mechanizmu ewolucyjnego formującego rzeczywistość biologiczną.
Ost- wprost- zaprzeczył, ale czemu? Bo zaprzeczył swojej własnej wypowiedzi o potrzebie odkrywania mechanizmów dynamiki społecznej.
Tymczasem sens społeczny formowania tej rzeczywistości zasadza się na: niemal natychmiastowym rozpoznaniu interesu klasowego uprzywilejowanych historycznie.
- I powolnemu wieloletniemu procesowi uświadamiania sobie interesu zbiorowego wyzyskiwanych: feudalni robotnicy, murzyni, kobiety, uczestnicy procesu demokratycznego pozbawieni- w istocie- gwarantowanej im formalnie, równości demokratycznej.

poniedziałek, 21 czerwca 2010

Sierakowski po polsku



,,Niestety, w naszych czasach rozum, argumentowanie, dyskusja, logika, nawet humor - również zdechły. Upadek kultury opartej na słowie, spadek czytelnictwa, inwazja komunikacji kolorowo-hałaśliwej uodporniły ludzi na argumenty. Co więcej, w Polsce zainteresowanie dla logicznej debaty spadło jeszcze bardziej po tym, jak została rozdeptana, właśnie przez sam Kościół katolicki. Teraz każdy uznaje już tylko argumenty i dowcipy swojej partii, swojego lidera, swojego papieża czy antypapieża – bo te argumenty i dowcipy zna, nie musi już się nad nimi zastanawiać. I każdy dobrze wie, że żadne argumenty nic nie zmienią, że nikt tu nikogo nie przekona, bo liczy się tylko „My tak chcemy!”, a nie jakaś tam argumentacja. W tej epoce Wolter musi zejść już nie do podziemi, a wręcz do mocno niepachnącego kanału, do „Nie”, z którego nawet bluzgi nie docierają na powierzchnię, a co dopiero słowa rozsądku. Wolter z bagienka żadnej rewolucji już nie wywoła. ,,

Piątek napisał powyższe w kontekście katolickim: ,,Co więcej, w Polsce zainteresowanie dla logicznej debaty spadło jeszcze bardziej po tym, jak została rozdeptana, właśnie przez sam Kościół katolicki,,

A jednak szerszym: ,, każdy uznaje już tylko argumenty i dowcipy swojej partii, swojego lidera, swojego papieża czy antypapieża ,,

W Krytyce tez tego co chce Piątek nie ma, są tylko stwarzane pozory.

Popatrzmy kto skupia się wokół Kwaśniewskiego, Kaczyńskiego, Sierakowskiego.
-Inteligentne, niezagrażające, kobiety do roboty.
-U Tuska inteligenci z łapanki w liczbie trzech, (no czterech) i reszta- swoi chłopcy od piwa gry w piłkę.
-U Kaczyńskiego dodatkowo, trochę typków, rozpoznawalnych w Toruniu jako swojaki.
-U Michnika dawniej sami swoi, ci lepsi, zamknięci w sobie. Teraz, w gazecie ,,Wyborczej,,, po zaistnieniu konkurencji - dodatku ,,Europa,, do ,,Dziennika,, wydanie sobotnie poprawiło się zróżnicowało opcje. Ale rdzeń wydania codziennego jak na duży kraj - żałosny -jak był tak jest: z Dominiką, Kublik, Wielowiejską i Majcherkiem na froncie.
-U Sierakowskiego znowu inteligentne niegroźne kobiety do roboty i kilku zdolnych ale równie niegroźnych młodych.
Zobaczmy co się dzieje gdy zabraknie Kaczyńskiego, Tuska nie pozostaje nic.
A wiec otoczenie wodza jest dobierane nie pod kątem funkcjonalności ile ze względu na to na ile
nie zagraża wodzowi- w jego mniemaniu. U Sierakowskiego tak nie jest. Wyjechał i rozkręcało się.
A jak to bywa w Ameryce wokół Kennedyego aż się roiło od osobowości, indywidualności,
podobnie jest u Baracka.
Sierakowski wrócił z Ameryki ale chyba nie zrozumiał na czym polega rola przywódcy i dalej widzi ją po polsku.
Czy może ma za mało ambicji i wiary w siebie, złej tradycji, i wystarczy mu,
żeby tamci zrobili mu miejsce obok siebie.

A co będzie z Piątkiem?
Tylko koni żal!




Ziemkiewicz wie co mówi, bo Cezarego Michalskiego gdy był ważny i zarabiający w ,,Dzienniku,,
jakby nie było, gdy pisywał w Krytyce to też, bo robił to podobnie,wiec nic dziwnego, że Z. mógł nie zauważyć, ja też nie zauważałem. Zmienił się (Michalski), (Ziemkiewicz nie zmienił się), gdy zaczął pisywać w Krytyce felietony.
Jemu potrzebna była atmosfera kontaktu z czytelnikiem, gorąca, nieraz krytyczna atmosfera.
To już przeszłość bo Krytyka się zamknęła. Co będzie z Michalskim czy wróci do starego?
Tylko koni i felietonisty żal.



Ostatnie dwa posty komentarzami do tekstów Krytyki Politycznej
Ładnie to epitafium Michał Sutowski ujął.

środa, 16 czerwca 2010

mechanizm klasowy i Dwid Ost

Odnoszę się do wykładu do Dawida Osta z dnia 16 czerwca w N.W.Ś.

Rola Dawida Osta dla ożywienia życia umysłowego w Polsce nie jest do przecenienia. To po pierwsze. Dawid Ost ma doskonały węch socjologiczny i niejednokrotnie był blisko tego co najważniejsze. Kilka miesięcy temu zamieścił w ,,Europie,, tekst dotyczący polskiej transformacji, w którym zawarł odkrywcze myśli. Tekst spotkał się z barierą milczenia, a Ost jakby porzucił ten wątek.

Ost w wykładzie kładł nacisk na możliwości jakie stwarza analiza klasowa, która umożliwia śledzenie mechanizmów kształtujących społeczeństwo. W opozycji do prób poznawania tegoż przez badanie mniej lub bardziej jednostkowych opinii.

Każde historyczne społeczeństwo, w sposób zwielokrotniony- współczesne, podlega dynamicznym zmianom i zrozumienie mechanizmów powodujących zmiany jest czegoś warte.

Z sali po wykładzie zabierał głos jeden z ważnych profesorów socjologów ( ot inżynier, nawet nie wie, kto to!) mówiący składnie, w sposób uporządkowany i ciekawie. Jego wystąpienie, prawdopodobnie wbrew niemu jest, doskonałym uzasadnieniem, że socjologia pozbawiona teorii zabrnęła w ślepy zaułek i demonstruje bezradność naukową (gdyby fizycy postępowali podobnie, to nie mielibyśmy dzisiaj, ani teorii względności , ani teorii kwantów i świat wyglądałby inaczej).

Chciałbym się odnieść do innej wypowiedzi z sali, o wątpliwościach dotyczących pełnej jedności ludzi uczestniczących w transformacji. Ludzi, którzy pochodzili z różnych środowisk, różnili się wykształceniem; byli wśród nich agnostycy i ludzie związani religią.

I w tej zbiorowości nijak nie dawało się dostrzec podziałów klasowych.

Zgoda tych ludzi mogła połączyć tylko idea ponadklasowa ( wtedy narodowa), która teraz odbija się nam czkawką.

Tyle, że z faktu jakby zawieszenia ówczesnych podziałów klasowych nie wynika, że

transformacje nie napędzały mechanizmy klasowe.

Niech pan, który podnosił tę kwestię, rozejrzy się i zobaczy jakie interesy klasowe wtedy napędzały te dynamikę zmian. To proste, ci którzy na tych zmianach zyskiwali! I nie koniecznie była to uwłaszczająca się nomenklatura ( do czego niektórzy chcieliby się ograniczyć), lecz ci, którzy dzisiaj uznają się za elitę. Świetne zadanie do odrobienia na seminarium!

Jedni zyskiwali, drudzy tracili zanim się zaczęli orientować, że tracą znaleźli się w innej rzeczywistości podlegającej nowej indoktrynacji tworzonej przez beneficjentów zmian.

Marks wprowadził kategorie klasy społecznej jako mechanizmu kształtującego społeczeństwa ( i jest to odkrycie naukowe) pojęcie to wydaniu autora funkcjonowało przez sto lat jednak zostało naznaczone garbem ideologicznym i dlatego musiało zostać w tym kształcie odrzucone.

Jednak socjologowie tacy jak Henryk Domański, pozornie trzymając się naukowej empirii ciągle próbują podążać w fałszywym kierunku nadanym przez Marksa. Zaniedbując istotę jego klasowego wynalazku.

Istota jest -abstrakt. A jak wiadomo abstrakcje gorzej widać od czegoś tak konkretnego jak klasa robotnicza lub kapitaliści. Gdy Domański, szukając gwałtownie klasowego wyróżnika, mówi np. że inteligencja w Polsce przekształca się w klasę średnią , to nie bardzo wie co mówi.

Zdumiewające jak istota mechanizmu klasowego mogła tak długo umykać z pola widzenia

badaczy.

Wiadomo, że jednostka kieruje się własnym interesem. Na tym skądinąd niekwestionowanym założeniu został zbudowany kapitalizm.

Ale przecież równie niewymagającym dowodu jest fakt powstawania coraz to nowych obszarów interesów zbiorowych, jednakowych dla określonych zbiorowości.

I te zbiorowości nie koniecznie skoncentrowane lokalnie doskonale zdają sobie sprawcze swoich interesów i potrafią ich bronić. Nie mając świadomości klasowej w sensie przynależności. Wręcz odwrotnie wypierają swoją klasową przynależność utrzymując, że ich interes jest interesem uniwersalnym, a nie klasowym. W tym miejscu powstaje wyzysk, który trzeba jakoś zakamuflować interesem uniwersalnym.