Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 31 stycznia 2011

Przedruk

komentarza  @Sławczana w Krytyce
Trochę rozmemłany ten felieton ale co tam…poniedziałek w końcu.
Myślę ,że
felieton dotyka dwóch nizwykle istotnych kwestii obie dotyczą świata na którym
żyjemy a jedna z nich tego kawałka mapy ,który zajmuje nasz Wielki
Naród.Najpierw zajmę się co nas dotyczy bo Polen Uber Alles.
Nasi politykierzy
skupili sie na tzw. godności,honorze,dumie bo są one dobrem nad wyraz cennym dla
Prawdziwego Polaka a jakże niemierzalnym.Nikt nie jest w stanie powiedziec ile
godności Rusek nam odebrał w odróżnieniu od gazu,ropy,karnetów na transport do
Rosji. Dzięki temu najkompetentniejszy jest ten kto najgłośniej,najchamskiej
(?),najgodniej tokuje. Nie trza znać języków,ekonomii, uwarunkowań politycznych
tudzież krajów ,których poltyka nasza ma dotyczyć.Wystarczy rozpozać swoją
godność i wiedzieć kogo się reprezentuje. Godność w tym kraju jest o tyle
istotna ,że lump pijący nalewke w krzakach może nie mieć kasy i portek ale dwie
można w nim urazić HONOR i GODNOŚĆ. 



Kwestia druga dotyczy bardziej całego
świata: myślę,że rządy nie bardzo mają jak rządzić. Rządzą ,,rynki" ,
,,inwestorzy". W wyniku przyjęcia dogmatu neolibrealnego : im mniej
najbogatsi płacą państwu tym więcej skapnie pospólstwu okazało się ,że państwo
ma mnóstwo zobowiązań a kasy niet.Kasa i o owszem spłynęła ale do rajów
podatkowych. I rzeczywiście: kraje te mogą sobie pozwolić na niepobieranie
podatków (lub ich symboliczny wymiar)od tej kasy czyli wspaniały sen liberałów
ziszczony. Bogactwo skapuje w dół ale jest on bardzo mały bo ich(tych krajów)
populacja jest bardzo nieliczna(o co same bardzo dbają) więc zwyczajnie
parzenie kawy ,,inwestorom" albo cieciowanie dla nich pozwoli nieźle życ.
A rządy? Od zarania dziejów mają do rządzenia tyle ile pieniędzy w kasie. Jako,że
kasa pusta to jedyne co rządy robią to przypilnowanie byśmy solidarnie spłacili
koszta ulg udzielonych zamożniejszym ziomalom.

niedziela, 30 stycznia 2011

Trwałość równowagi zawsze była najważniejsza we wszystkim
- w pełnym rozumieniu tego słowa.
Jednak w nowoczesności , która rozpędza się coraz bardziej
 postulat równowagi staje się   pierwszym kryterium poprawności
czegokolwiek.
Być politykiem w demokracji,
 to łączyć
skurwysyństwo uczciwością.
Z odrobiną - odrobiną niezbędną.
To pierwsze- aspirującym  do  polityki- wychodzi nazbyt łatwo.
To drugie, widzę -wśród tych  widocznych- tylko u Tuska.
Tego pierwszego może zabraknąć  Rostkowskiej.
(I trzeba mieć trochę szczęścia aby spotkać swojego Bieleckiego.)
Brak tej odrobiny uczciwości prowadzi  do degeneracji
i degrengolady.
Jak widać.
 Aż szkoda tych młodych, nieraz zdolnych ludzi, chorych politycznie
i tych przedwcześnie podstarzałych,  przerobionych na polityczne bezsensowne kukły.

sobota, 29 stycznia 2011

Balcerowicz w polemice i dogmatyzmie

Jego wyznanie wiary jest równie żałosne jak jego dokonania partyjne i państwowe.
W wywiadzie dla Gazety z dnia 29 stycznia 2011, str. 14  po środku pierwszej kolumny.
 powtarza, to co zawsze:
** prywatyzować -niezależnie od tego czy to się państwu opłaca, czy nie opłaca, bo dogmatem, absolutem jest (o co nawet trudno  w fizyce),  że prywatne jest bezwzględnie lepsze od państwowego.
**Wydłużanie wieku emerytalnego. Znowu absolut , bez obudowania, tezy skądinąd słusznej, warunkami.
**,,Ograniczenie tych wydatków socjalnych, które osłabiają chęć do pracy i do prywatnego oszczędzania.,,
     A więc postępujmy zgodnie z ideologią nie zwracając  sobie głowy skutkami społecznymi.
**...........i rewelacja, bardzo głęboka myśl- uproszczenie systemu podatkowego.
Genialne!! A jakie łatwe. Ta współczesna rzeczywistość to prostota! Jak konstrukcja cepa.
Balcerowicz długo musiał studiować ideologie aby nauczyć się myśleć w sposób w jaki to robi.
Kiedyś wystarczyło dla szczęścia ludzkości aby wszystko zostało upaństwowione,
 a on robi taki socjalizm stalinowski na odwrót
 -wszystko ma być prywatne.
Wszyscy jak najdłużej powinni tyrać po to aby rynki kapitałowe były syte i rade.
- Co gorsza, kłaniając się nisko rynkom kapitałowym   nie widzi  potężnego zagrożenia z ich strony dla równowagi (tym razem) finansów światowych.

 W innym miejscu przypomina, że podatki powinny być jak najniższe, bo to stymuluje rozwój.

G. prawda!
Podatki pobierane powyżej  średniej krajowej, powinny być maksymalnie wysokie- bo to stymuluje rozwój!
Bo rozwój to nie tylko PKB.(To choćby  TGV i elektrownie atomowe, na to rynek nie da pieniędzy, a jeśli da to wszystkich zadusi)
Rynek to cudowne urządzenie,
 z którego na pewno nie należy rezygnować, lecz hołubić, 
ale rynek jest po to aby przynosić zyski, a życie jest zbyt złożonym zjawiskiem aby ograniczać je do tego jednego parametru-celu.

Aby sprostać  wymaganiom: ograniczeń surowcowych, energetycznym i demograficznych, potrzebom edukacyjnym, innowacyjnym,  konieczne będą wielkie pieniądze   poza rynkiem. Pieniądze dysponowane na   cele powszechne, a nie partykularne. 

A wiec  trzeba maksymalizować podatki, a nie minimalizować,
albo tak jak to robią Japończycy, spłaszczać strukturę zarobkową.

Ideologiczna dogmatyczność myśli tego człowieka przejawia się także w tym, że sam wtedy gdy miał wpływ bezpośredni na to co się dział w gospodarce,  nie da się  z jego nazwiskiem skojarzyć co przyniosłoby  długotrwały efekt pozytywny. Nawet  przygotowanie i wprowadzenie reform, które są mu bliskie odbywały się bez jego udziału: powołuje się na  reformy Hausnera , realizacje Millera, i Kaczyńskiego.
On, który lubi sięgać do logiki i jednocześnie pomijać tezy  niewygodne (pięknie mu to wyjął Bielecki  polemicznie w Świątecznej). A przecież do pierwszego kroku logiki należy zaznaczenie obszaru rozważań.
Ot taki  wpływowy dogmatyk, ideolog naiwnych polityków, którzy uwierzyli, że coś można  zrobić, gdy się tylko pozwoli aby się samo robiło.

-I na koniec Balcerowicz  jest ślepy, jak wszyscy, gdy nie uwzględnia, progresu produkcji: skarpetek i odrzutowców, wieżowców - wszystkiego, czegokolwiek,

 tylko wciąż zajmuje się chwiejną  równowaga budżetową.
W kręgu PKB ( punktu widzenia bankierów).
I rynki finansowe, które  jego przyrost zgarniają już prawie w całości.
Prowadzą tę bezsensowną zabawę w gospodarkę,
dla siebie- nie dla społeczeństwa,
która do niczego dobrego nie prowadzi i trwa tylko z tego powodu,
że się na to pozwala.
W końcu  po serii kryzysów
trzeba będzie  przełamać opór oligarchii
i przejść do  nowej, trwalszej równowagi,
opartej na szerokiej bazie społecznej,
właściwej  dla nowoczesnej fazy rozwoju
technicznego i cywilizacyjnego.


piątek, 28 stycznia 2011

Lewica-kryteria

Obecnie partie przybierają różne nazwy i różne barwy.
nie wiadomo czym są i kogo reprezentują.

Kryteria minimum partii lewicowej w Polsce są następujące:


Podatki
Partia, która mocnym głosem, będzie mówić o zmianie podatków na takie, że dla zarobków poniżej średniej krajowej- będą zniesione. 

-natomiast  powyżej średniej krajowej będą progresywnie piąć się w górę.

Śmierć
Fragment wywiadu z Karolem Modzelewskim zamieszczony w,, Przeglądzie,,  nr.51 /2010
- Próba jego oskarżenia, a potem aresztowania, o tym mówimy? 

- Próba zmontowania prowokacji policyjnej, która nie powiodła się jedynie dlatego, że montowali ją ludzie, którzy okazali się absolutnymi partaczami. Trzeba umieć tak spartolić robotę, jak to zrobili panowie Ziobro, Święczkowski i Kamiński. Oni byli słuszni ideologicznie, mieli motywację, ale nie mieli umiejętności. Podobnie jak nie mieli ich ci, których posłano do domu Blidy. Na jej nieszczęście.
- Dlaczego lewica musi pamiętać Blidę? - Żeby zachować minimum przyzwoitości. A nie można prowadzić polityki, nie zachowując minimum przyzwoitości. Po drugie, nie można wykluczyć, że w Polsce dojdzie do załamania gospodarczego na wzór grecki czy irlandzki. A wtedy możemy się z tego nie wykaraskać. A jeśli się nie wykaraskamy, to nieuchronnie wejdziemy na równię pochyłą, na końcu której znajduje się państwo policyjne. No i nie możemy liczyć na to, że w tym państwie do brudnej roboty wezmą się znowu partacze, że sprawa sama się załatwi. Oni tych błędów nie powtórzą. To jest dla lewicy, która ma, nie powiem zasady, ale minimum instynktu samozachowawczego, sprawa - że się tak wyrażę - gardłowa.
- Komisja Kalisza działa za wolno? - Uważam, że ta sprawa Barbary Blidy jest nierozliczona. Żaden samobójca nie wyciera pośmiertnie rewolweru, żeby nie zostały na nim jego odciski palców, żaden samobójca nie każe wszystkim wokół siebie umyć rąk... Jest mnóstwo takich ewidentnych dowodów zacierania śladów. Ekipa, która weszła do domu Blidy, w ogóle nie powinna się tam pojawić. Ale to sprawa ówczesnej polskiej polityki i - że tak powiem - gorliwej politycznej usłużności prokuratury. A to, co się w tym domu stało, rzuca głęboki cień na funkcjonariuszy zaangażowanych w tę sprawę. I potem myją ręce nie tylko ci funkcjonariusze, którzy pewnie mieli powody, żeby je umyć, lecz także wszystkie bez wyjątku siły polityczne. I to jest wstyd. Hańba dla Rzeczypospolitej.

Powiem inaczej, jeśli człowiek niewinny popełnia samobójstwo na widok policji.
to już gorzej być nie może.

Zagłosuję na taka lewicę, która  programowo postawi Jarosława za to o czym mówił Karol Modzelewski  przed Trybunałem Stanu.


I dla której zmiana systemu podatkowego będzie priorytetem.




czwartek, 27 stycznia 2011

Trzymam kciuki za Tuska.
Aby stać go było na autentyczną rekonstrukcję rządu zorientowaną merytorycznie , a nie partyjnie.
Zobaczymy!
Skręca w lewo bo musi. Rostowski inteligentniejszy Balcerowicz  nie znalazł innego sposobu jak zatkać dziurę, którą mu szeroką strugą wyciekał pieniądz z budżetu. Krzysztofa Bieleckiego intelektualnie i personalnie stać na to aby widzieć rzeczy takimi jakie są.
To rzeczywistość zrobiła się lewicowa.
Bo jak długo można partykularnie, z powodów ideologicznych, zniekształcać rzeczywistość.

Polska pieszczochem

historii.
Wszystko teraz układa  się pomyślnie dla nas.
Wyliczanka jak leci.
Świetne położenie geograficzne, tylko doić. Rosja ma nas na jej drodze do Europy.
W porównaniu z  USA  mamy mniej rozwiniętą, słabszą  oligarchię, mniej zdolną do  blokowania interesów zbiorowych.  Jest więc  wolne pole do zagospodarowania idei lewicowych i  demokratycznie-modernizacyjnych.
Fundusze pomocowe Europy i piłkarskie Euro, które  wymusiły wbrew dominującej ideologi  stosowanie Keynesa w gospodarce. Co uchroniło nas przed głębszym kryzysem.
Akurat dobra wielkość rynku wewnętrznego.
Pracowite i mobilne społeczeństwo.
Media, które mają spory wpływ i ostatnio zaczęły nawet myśleć.
Krzysztofa Bieleckiego (który się już nauczył)  blisko   Tuska (który nie zatracił zdolności uczenia się).
Jest też iskierka krytycznego myślenia w Krytyce.
Paliwo smoleńskie wypala się. Jeżeli je Tusk zdoła przebić kołkiem osikowym. To jeszcze coś z tego dobrego wyjdzie.
Ruszyło się w  dotychczas w skostniałej polityce za sprawą  PJN i Palikota.
Już nie wystarczają   do robienia polityki hasła: precz z Ruskimi , Amerykanie nasi przyjaciele, a w gospodarce - sprywatyzujemy, to będzie dobrze. Nawet Balcerowicz u Pochanke, przecież  jeszcze niedawno skłonnej do uległości,  wobec tego  zaklęcia, napotkał pewien opór.
Są więc szanse.

Pewnie by się jeszcze coś znalazło.

wtorek, 25 stycznia 2011

O rzeczywistości wymyślonej

Realna i wirtualna. Dwie rzeczywistości.
Teraz ta druga, dla większości, bywa  bardziej realna.
I nie bywa, ale staje się   nieodróżnialna.
W rzeczywistości realnej korekta przychodzi szybciej i  dlatego z reguły jest mniej bolesna.
Żyjąc w wirtualnej, mija sporo czasu, zanim nabijamy sobie rzeczywistego guza,
lub doprowadzimy do   znacznie gorszego:
katastrofy, klęski.
Takie czasy,  odkąd przenieśliśmy się
 z lokalności do nie-lokalności.
Nie-lokalność czasem długo nie stawia wymagań
ale po tem surowo rozlicza
za brak racjonalnego myślenia i racjonalnych zachowań.
Żyjąc lokalnie, korekty  zachodziły częściej.
Teraz zmniejszone  poczucie konieczności powoduje,
że korekty są rzadsze, a  realne niebezpieczeństwo  rośnie.

Żyjemy w   rzeczywistości symbolicznej:
 hollywoodzkiej, ciężarnej katastrofą smoleńską, wirtualnym  pieniądzem, wirtualnymi  transakcjami, wirtualnym produktem, ciągłym przekraczaniem granic realności i  rodzących się  stąd kryzysów.
W świecie tworzonym przez Berlusconich, Kaczyńskich, Greenspanów.

 Każda wirtualna opowieść jest równie uprawniona jak ta realna, każde zakończenie  dopuszczalne.

 I  mamy wolność od logiki, rozumu, wszystkiego co ogranicza, krępuje.

Gdy samolot bez sensu, bez rozumu, spada.
Gdy mądrzy skądinąd ludzie prowadzą gospodarkę  do czołowego zderzenia z kryzysem światowym.
Rozum się buntuje.  Protestuje.To nie możliwe. Absurdalność nie może być rzeczywistością.
Musi być prosta przyczyna. Trzeba znaleźć winnego.

A jeśli jest winien nie człowiek lecz mechanizm, który wymusza takie, a nie inne zachowania?

Mechanizm demokratycznego dochodzenia do  władzy daje  mozliwości  Berlusconiemu, Kaczyńskiemu, ale także Hitlerowi, a tymczasem realna władza lokuje się poza demokratycznym rozdaniem i poza demokratyczna kontrolą.

Wirtualność jest tam gdzie wszystko jest możliwe, gdzie liczą się zgrabne opowieści z dowolnymi zakończeniami, i  sposób ich opowiedzenia, mniej lub bardziej zdobywający uznanie, poklask  i uwierzenie. Gdy samolot spada, gdy kryzys dopada  tych, którzy prowadzili do niego,   z  virtualu przeskakujemy  do realu.

Wirtualność  niewinna, głową w chmurach, jest wykorzystywana przez tych, którzy chodzą po ziemi i realizują swoje jak najbardziej realne interesy.
I tak rzeczywistość wirtualna z  jej nie- racjonalnością
współgra i wzmacnia realne interesy.

Żyjemy w czasie najlepszym z możliwych, a przynajmniej takim powinien być.
I najbardziej niebezpiecznym z możliwych (klęski nie mają już charakteru lokalnego).

Jest tylko jeden warunek aby osiągnąć ten pierwszy i nie dopuścić do najgorszego:
 Ten świat powinien być racjonalny: rozumiejący konieczności -ograniczenia,
a nie pokuśnie wpędzany w wirtualne  rzeczywistości.

Piękny świat powojennej socjaldemokracji odszedł w przeszłość, klasa średnia kurczy się, zamiast powiększać wraz z rosnącym dobrobytem .

 Może  niebawem zabraknąć koniecznych surowców, w sytuacji gdy zachowania racjonalne przepadają, na rzecz zachowań niczym nie skrępowanych -wirtualnych.

Jesteśmy w okresie  względnie krótkim, mierzonym  dwoma trzema pokoleniami, w którym możliwe byłoby stworzenie  realnego  demokratycznego, relatywnego  dobrobytu ( bo możemy każdemu jej mieszkańcowi  zapewnić atrybuty demokratycznej  równości  szans:  zaspokojenia podstawowych potrzeb biologicznych mieszkaniowych, zdrowa, wykształcenia, bezpieczeństwa) zamiast tego fundujemy sobie,  naszej cywilizacji, typowy okres schyłkowy.

Zanotowane na gorąco!
Tekst został  nieco schłodzony.

piątek, 21 stycznia 2011



Jest tylko jeden sposób, by zabić kapitalizm: podatki, podatki i jeszcze raz podatki. Karol Marks


No, no Marks, Ty byłeś naprawdę niegłupi!


Głos z boku: czy chcesz zabić kapitalizm?
 Tak ! Chcę zabić kapitalizm jako ustrój polityczny - nie gospodarczy.
-Powinien  także korzystać z opieki państwa-   jak wszystko, 
ale nie wynosić się ponad państwo.
Jeżeli się nie zgodzisz, 
to  dopuszczasz
 negację wolności w imię wolności.
 cbdd.

Honor

jest spoiwem organizacji  mafijnch.
Ale bywał ważnym źródłem zachowań  szlachetnych.
Najpierw dziennikarze z uznaniem przyjęli gest Putina.
Gest, o którym    Jarosław mówi, żeby  do niego nie dopuścił.

Pytanie nie polega na tym,
czy był to  gest spontaniczny, czy nie. Czy był  tylko gestem  dyplomatycznym,
czy  odruchem serca.
Liczy się, że taki gest wykonał.
Kto -podobny- gest  odrzuca?!
Czy jego odrzucenie,  jest honorowe?
Czy można wyrokować o czyimś sumieniu- jeśli samemu jest się go pozbawionym.
I zbliżyć się do skurwysyństwa.
Honor, mający poniżyć,  obrażać.
Jak się ma  używanie go  dla korzyści politycznych? Czy jakichkolwiek korzyści?
Co to za honor?
Pozbawiony szlachetności.
Dziennikarze jak pudła rezonansowe   zwielokrotniają  głupotę wypowiedzi polityków i nadają im obowiązywanie w sferze publicznej.
Ruscy nie mieli prawa wypowiadać się w sprawie pasażera Błasika w przedziale pasażerskim.
Mili prawo i obowiązek ujawnić wszystkie okoliczności dotyczące,  generała, uczestnika zdarzeń prowadzących do katastrofy i tego co działo się w  kokpicie.
 Ilu dziennikarzy i nie dziennikarzy  nadziało się na te rozróżnienie ?!
 Mała - duża różnica.

środa, 19 stycznia 2011

kretynizm dzieckiem kretyna

Gdy już jaś fasola spoczął na Wawelu jego dziedzictwo nie odeszło wraz z nim.

Liczy się prawda i tylko prawda byleby to była nasza prawda.
A honor myli się niektórym z horrorem.
Czy to był lot wojskowy czy cywilny?
Generał lotnictwa, status pasażer, meldował jasiowi gotowość do wykonania dolotu na uroczystości,  w momencie gdy już było wiadomym, że lot do Smoleńska nie powinien się odbyć- z uwagi na pogodę, która zmusiła IŁA do zaniechania próby lądowania.
Za wszelką cenę
- a więc lecieli tak jak na  wojnę, bo jaki cel w czasach pokoju uzasadnia narażanie życia swojego i innych?
 Leciała cała zbieranina cywil bandy ( prałaty, senatory, kandydaty -cały ten prestiż, orszak monarszy służący podniesieniu prestiżu, nadaniu rangi)na teren  (dla jasia), obmierzły, nieprzyjazny.
Jeśli  nie pozwolą nam się zabić, to my już im pokażemy wrednym ruskim.
Ruski, a potem Mak,  sytuacji wojennej  nie zauważyli, uznali, że nie lecą zbrojni, lecz księża, kobiety i cywile, sami wybrali sobie termin, najgorsze  z możliwych lotnisko;   leci prezydent, a więc ktoś kto jest odpowiedzialny i poinformowany w stopniu najwyższym- wie co robi,   lecą do miejsca wyposażonego gorzej niż samolot,  z własnego wyboru, więc nie ma powodu aby ten lot uznać za wojskowy  i  zwalniać Polaków z odpowiedzialności za  decyzje o lądowaniu, którzy i tak  z każdego ruchu gospodarza będą niezadowoleni.
Wnioski z tej ponurej bajki są takie: lewico miej trochę honoru i nie zadawaj się z tym czy innym jasiem fasolą, ani z bratem, bo to może się skończyć- właśnie tak.

poniedziałek, 17 stycznia 2011

Z Ameryki

Irena Grudzińska-Gross

Bardzo ważny autor, dla zrozumienia współczesności.
Tam nie ma buntu, nie ma projektu,
rzeczywistość jest budowana wokół niepewności, ciągłego potwierdzania, że się zasłużyło na sukces

-,,.. jak bardzo zdyscyplinowani są moi studenci, jak bardzo liczą punkty i stopnie ze strachu o przyszłą karierę.,,

-,,Mamy natomiast do czynienia z zaostrzeniem się różnic klasowych i praktycznym zanikiem klasy średniej. Studenci np. stracili dawną pewność, że utrzymają swą pozycję w klasie, z której pochodzą – coraz więcej zależy od „sukcesu”.,,

niedziela, 16 stycznia 2011

Niech bedzie

 Był zamach.
Skoro Dubieniecki i Macierewicz, Gosiewska tak mówią!
Chcą rozpatrzyć wersję zamachu, to ją rozpatrujmy.
Motywy, Kaczyński nie lubił Ruskich, Ruscy  nie mieli powodu lubić Kaczyńskiego. Pominęli go na pierwszych uroczystościach katyńskich- zrobili sztuczną mgłę, po to aby storpedować jego przyjazd na -drugie.Można to zrozumieć. I sztuczna mgła to nie był zamach tylko złośliwość. Bo lądowanie, lub rezygnacja z niego, w sztucznej, czy prawdziwej mgle, odbywa się jednakowo.
Czemu, jak zwykle, mam wskazywać coś co wszystkim umknęło.
Dlaczego nikt nie mówi o  bezpośredniej przyczynie katastrofy, jaką było ukształtowanie terenu, które zmyliło pilotów, myślących, że są wysoko,gdy tymczasem byli za  nisko, aby bezpiecznie wylądować.
Lotnicy musieli w końcu być przygotowani,  mieli jakieś mapy,  znać topografię podejścia do lądowania. Dlaczego nie uwzględnili, że przelatują  nad obniżającym się -poniżej miejsca lądowania terenem -i dlaczego używali  wysokościomierza, który nie był w stanie tego wykazać?
Mamy  dwie, możliwe, wersje zamachu.
Zamachowiec kamikadze znajdował się w samolocie.
Lub zamach został przygotowany  na zewnątrz.
W pierwszej wersji, zamachowcem  w zmowie z Ruskimi, był  ten kto zdecydował się na stosowanie niewłaściwego urządzenia do pomiaru pozycji samolotu -i podawał pilotom   nieprawdziwe wielkości.
(zamachowcy z wieży na sprzęt znajdujący się w samolocie nie mieli wpływu).
W wersji, zamach przygotowany na zewnątrz.
Poprzecznego  do kierunku lotu olbrzymiego rowu(jaru) nie było  na mapie. To by tłumaczyło użycie niewłaściwego wysokościomierza.
Musieli go zatem   w ostatniej chwili stworzyć zamachowcy.
A więc, dopiero połączenie sztucznej mgły  i  sztucznego jaru, wyjaśnia przyczynę katastrofy.

piątek, 14 stycznia 2011

I mamy to co mamy

Idea neoliberalna:
,,prywatyzować, bo państwowe jest gorsze od prywatnego,,,
doprowadziła nas do ściany i do faktycznego rozpadu tych funkcji państwa, które są niezastępowalne.

Stąd sypiące się koleje, dziurawy budżet ( podatki od najwięcej  zarabiających, to kradzież, a nie uzasadniona normalność i uznanie faktu, że każda aktywność jednostki jest możliwa dzięki społecznemu otoczeniu), spadające samoloty, sypiąca się służba zdrowia (leczona czymże innym: prywatyzacją),  zaniedbane szkolnictwo od przedszkola, niepewne emerytury, miasto jako przestrzeń dla interesów, a nie jako najlepsze miejsce  do zamieszkania. itp.itd.

Jeżeli kłopot , to go sprywatyzować i po kłopocie (jak to działa, widać na kolei ).

Tę  hołubioną,  przez lata ostatnie, idee  wzmacniała wirtualna rzeczywistość tworzona przez media.
Która zaciera granice między fikcja, a rzeczywistością.

Zauważył to Jarosław! Że w polityce nie koniecznie trzeba grać realiami, można równie dobrze, ba łatwiej, skuteczniej, posługiwać się bytami wirtualnymi.

I mamy to co mamy.

Kluzik Rostkowska 2

Nie widać  aby znalazła się w polityce dlatego, by załatwić coś bardzo, bardzo,ważnego (jak Lula).
Powinna występować razem z Jakubiak (to już  się raz  sprawdziło gdy powstawała ,,Platforma,,) a nie z Poncyliuszem (jest obciążeniem, a nie lokomotywą). Jakubiak wydaje się być mocniejsza, w parze są większą siłą.
Opiera sie na opiniach ekspertów. Lecz w polityce eksperci odgrywają rolę szczególną.
Fachowcy do konkretnych zadań-tak,  lecz nie eksperci. W ich opinii  nic się nie da zmienić.
-Udziela wywiadu i jest bezbarwna, defensywna.
Polityk dążący do  zmiany wykorzystuje każdą okazję
aby eksponować swój projekt.
Mimo to  te panie powinny odegrać pozytywną rolę w polskiej polityce. A może coś więcej.

czwartek, 13 stycznia 2011

Demokracja 2


Demokracja 1
Czy demokracja to wybory?
Czy demokracja to autentyczne, a nie pozorowane
wsłuchiwanie się i uwzględnianie potrzeb ludzi?

Demokracja 2
Czy wsłuchiwanie się to nie za bardzo idealistyczne?
Czym jest demokracja? Instytucjonalną i kulturową formą szacunku do innego.
A to wymaga stworzenia mechanizmów kulturowych i instytucjonalnych, na drodze ewolucji, która odbywa się w czasie.
Zatem demokracji nie można dostać, wprowadzić z dnia na dzień. Budowanie instytucji trwa, tworzenie postaw demokratycznych to wieloletni proces wychowawczy.


W Polsce demokracja ogranicza się do odbywających się co kilka lat wyborów.
Na Zachodzie niby tak samo! Ale dlatego, że ta druga kulturowa demokracja jest  tam jak powietrze, a wiec przestajesz ją widzieć. 
To dość paradoksalne,  bo we Francji i Anglii różnice klasowe są   zaznaczone! Ale szacunek dla innego jest nieporównywalnie większy. (Im dalej na Wschód tym bardziej pomiata się ludźmi.) 
Jeżeli  demokracji nie można sprowadzić wyłącznie do wyborów,  to może uzyskamy zgodę powszechną na  to żeby dać wszystkim nie tylko kartkę do reki ale także  równą szanse na starcie. Współcześnie trudno znaleźć otwartych oponentów tej tezy. Na to wszak powinni zgodzić się nawet neoliberałowie.
Zanalizujmy zatem co pociąga za sobą zasada równych szans. Jeżeli potraktujemy tę zasadę poważnie, to robi się z tego długa lista  interesujących postulatów.
Zapewnić wszystkim dostęp do wykształcenia wszystkich szczebli, od przedszkola poczynając. Co dziwniejsze znalazłyby się odpowiednie zapisy  w obecnie obowiązującej konstytucji.
  A więc  nawet wychodząc z pozycji  neoliberalnych dochodzimy do pozycji całkiem socjalistycznych.
Bo powyższe uwagi  dotyczą także dostępu do zachowania  zdrowia, emerytury, kultury
itd. itp.
W takim razie po co używać postulatów ideologicznych (np lewicowych) gdy wystarczy trzymać się konsekwentnie  tej jednej idei:  demokratycznej.


-Inna strona demokracji związana jest  z władzą, to jej nieskuteczność  w doborze kompetentnych ludzi, na stanowiska, wymagające kompetencji.
Kierowanie się krótkookresowym interesem partyjnym, a nie państwowym, obsadzanie stanowisk politykierami, a nie ludźmi kompetentnymi w swoich dziedzinach.
Paradoksalne jest, że demokracja z punktu widzenia  jednostki i demokracja jako forma sprawowania władzy mogą nie koniecznie pokrywać się. To też wymaga rozwinięcia. 

Strona będzie się zmieniać.

Podzielić się odpowiedzialnością

Sutowski przyłączył się do patriotów, korzy broniąc nieudolności  rozmazują odpowiedzialność próbując się nią podzielić z Ruskimi. My  ,,polscy  patrioci,, -co to: ,, nie pozwolimy Ruskiemu  pluć nam w twarz,,.
Spadła CASA  nie wyciągnięto wniosków! Sytuacja powtórzyła się Smoleńskiem. Od którego minęło ponad pół roku i zdaniem Hypkego nic się nie zmieniło, nie poleciały głowy, nie poprawiono procedur.

Chociaż rzecz nie w tym, by je poprawiać ale aby ich przestrzegać, gdy te, które chronią przed wypadkami traktuje się z przymrużeniem oka.

Michale  wpisałeś się w te naszą wirtualna rzeczywistość, w której nie wiadomo gdzie kończy sie fantazjowanie, a zaczyna się życie, albo katastrofa.
Jakość podrzędnego lotniska, jego standard, wyposażenie zdolność do przyjmowania samolotów w każdych warunkach i kwalifikacje obsługi powinny być rozeznane przez organizatora wycieczki (a ci najważniejsi mają od tego pełno odpowiednich służb) Takie lotniska są w każdym kraju. Robienie z tego zarzutu jest niepoważne. Dyskredytuje nas jako poważnego  partnera do czegokolwiek.

Nasz zmarły prezydent zachowywał się jak rozwydrzone dziecko.   I rząd mu na to pozwalał.
 I my Polacy na to pozwalaliśmy.
 I gdy naruszał konstytucje nie niepokojony przez Trybunał Stanu.
Jego ewidentna wina za wypadek nie budzi, u racjonalnie myślących, najmniejszych wątpliwości. Bo nie istotne są takie czy inne słowa wypowiedziane, czy nie wypowiedziane przez niego. Istotna jest cała jego polityka  w rytmie  wirtualnej wojenki.
 O czym świadczą wypowiedzi kaczych żołnierzy,  którzy mówią teraz, nie inaczej jak: ,,poległ,,.
Lewica swoimi miękkimi przedstawicielami, Kaliszami (itp).  również daje się zapraszać
do naszego narodowego chocholego tańca.

Co z tego,że mówisz potem: jakie to państwo?
Państwo mamy do dupy. Prawdopodobnie gdyby katastrofami śmiertelnymi kończyły się działania w innych kontrolowanych przez państwo dziedzinach, to  dopiero wtedy mielibyśmy wgląd, w to co rzeczywiście się dzieje.
Ale jakże inaczej miało by być! Jeśli to, co u nas, nie liczy się zupełnie, to kompetencje.
A kompetentny polityk to taki, który potrafi dobrze bajerować i nie zagraża ,,pierwszemu,,.  Który potem zostaje ministrem.
Jakość demokracji w Polsce  sięgnęła dna.
Zredukowana do kartki wyborczej  wyeliminowała ludzi kompetentnych.

Tchórzliwe dzielenie się odpowiedzialnością nie pozwala na otrzeźwienie, na naprawę.
Anarchiczne zachowania w sferze publicznej   utrwalą się.

-Za krytykowanie bałaganu w ,,36 Pułku,, wylatuje się z roboty.

czwartek, 6 stycznia 2011

Lewicowa albo żadna

-Iwan Krastev wymienil szereg zagrożeń dla projektu europejskiego. Opisał mechanizmy prowadzące do  rozpadu Europy. Zabrakło,  w wyliczance tego speca od spraw europejskich,  mechanizmu integrującego Europę.

Czyżby go nie bylo?

Integracje, których wspomnial, są  ważne,  lecz nie  na tyle  pierwszoplanowe, aby spowodować mocny impuls. zjednoczeniowy.

-Załóżmy że, a jest to silne założenie, trudne do zakwestionowania,
że państwa niewielkie tracą racje bytu w globalizujacej się  rzeczywistości
 (Niewatpliwie żadne z panstw europejskich nie jest na miare Chin, a nawet Brazylii).
Koniecznością  staje się  Europa politycznie zjednoczona, po to aby stać się liczącym graczem na światowej scenie.

Jeśli to założenie potraktujemy jako pewnik,
to pozostanie odpowiedzieć czy Europa prawicowa jest zdolna do koniecznej integracji?

-Europa zorientowana prawicowo hołubi
antyeuropejskie nacjonalizmy.
-Neoliberalizm  dążący do  liberalizacji rynku światowego,
także europejskiego, stanie   okoniem, gdyby konieczny był   ewentualny protekcjonizm.
Prawica polityczna i gospodarcza
 nie poprowadzą zatem do  integracji europejskiej.
 W starej Europie jest jeszcze  sporo socjalizmu
(tu akurat zgadzam się z  Korwinem). Nie będzie wiec trzeba zaczynać od zera.

-Powszechne jest biadolenie nad brakiem projektu socjalistycznego.

Czy zatem  będzie odkryciem  Ameryki,  jeśli powiem, że szansa dla  Europy jest  jednoocznie  się jej  pod sztandarami  na których byłoby wypisane:
człowiek na pierwszym miejscu kapitalizm na drugim.
I ta sekwencja nie może się  nikomu mylić!
I nie ustępować!  Nawet pod groźba  rozgniewanych rynków.

Europa zatem, albo będzie lewicowa albo się rozpadnie.

Tymczasem Krastev mówi o wymyślaniu projektu lewicowego na nowo!?
Wystarczy, ze lewica odetnie się od neoliberalizmu.
I będzie pamiętać komu ma robić dobrze.
Niech poczyta sobie dział samorządowy w ,,Krytyce,,.
Oni wiedzą, o co tu biega.

Dla większości państw europejskich zjednoczenie Europy jest sprawa ,, być albo nie być,,
aby pozostać w grze, nie dać się zmarginalizować,
zachować możliwości decydowania o swoim losie.

Czyż nie rokuje to dobrze Europejczykom,  gdy wspólny interes karze zrobić z Europy dobre miejsce do życia?!

Jeżeli  możliwość zjednoczeniowa  powstanie  jedynie wtedy, gdy Europa odrzuci  ideologie neoliberalną i przesunie granicę nacjonalizmu na rzecz większej- koniecznej w tym świecie- wspólnoty. Bez szkody , a raczej z korzyścią dla narodowych tradycji, tych lepszych.

poniedziałek, 3 stycznia 2011

Demokracja

Czy demokracja to wybory?
Czy demokracja to autentyczne, a nie pozorowane
wsłuchiwanie się i uwzględnianie potrzeb ludzi?

niedziela, 2 stycznia 2011

Pal sześć Mazura.
Tutaj mamy przykład jak wygląda społeczna konsultacja najważniejszych reform.
Teraz jakby wszyscy się obudzili z ręką w nocniku i stwierdzają, ze OFE to maszynka generująca dług.
I maczał w tym palce taki mądrala jak Jerzy Hausner!!
Wniosek:
1. po pierwsze interesy.
2. po drugie rzczywistosc mamy trudna.
3. nie jest to dobra wiadomość dla CHOH
4. I wniosek z wniosku: rozsądnie można  mówić dopiero na najwyższym pietrze ogólności. Poniżej łatwo zaliczać wpadki

mazurzenie

Krzysztof Mazur neoliberał pisujący komentarze  w ,,Krytyce,, :
,,Dług tworzą wydatki rządu na wcześniejszych emerytów: kobiety, mundurowi,
górnicy, rolnicy itd. Emerytury np. mundurowe i górnicze są kuriozalnie
wysokie.
To się oczywiście nie zmieni i prawdziwe załamane skończy się
hiperinflacją.
Jeśli pieniądze nie trafiają do OFE, to powinna zostać obniżona
składka o tę kwotę.
Jeżeli Polacy nie pracują to żadne manipulacje i
nacjonalizacje nie pomogą.

Pani Oręziak jest po prostu przedstawicielką
sarmatyzmu. Wydajmy teraz pieniądze, a potem niech się inni martwią, a my mamy
nadzieję, że tego nie dożyjemy.

Kraje Europy Zachodniej mają radykalnie inną
demografię i zasoby finansowe. Gdy emerytury spadną nie będzie to u nich
problem.

Wiem, wiem to neoliberalizm, a tu strona neomarksistowska.,,

Mazuzysz  Mazur
Odprowadzanie  składek do ZUS
nie  tworzy długu.
A wiec Twoja wypowiedz jest bez sensu. Nie dla tego, ze jesteś neoliberałem ,(który nie umie się uczyć , bo w rządzieTuska już   jest lepiej) ale dlatego, ze jest pozbawiona logicznych podstaw.
Odprowadzanie ich do OFE  - generuje dług.
Może zdąża się, ze rząd dysponuje nierozdysponowana nadwyżka, ale częściej jest odwrotnie.
Jeżeli pokrywasz  wydatki z przychodów to długu nie generujesz.
Jeśli wydatki przekraczają przychody to co robisz? Starasz się zwiekrzyc przychody,  ograniczasz wydatki  ale nie koniecznie te.
Możesz ograniczyć inne! To sprawa priorytetu. Tylko tu powinna występować ideologia.
 W priorytetach jest kawal psa pogrzebanego.

Sprawa polityki (a nie ideologi!)jest rozwiązywanie problemow.  Także demograficznych, także mundurowych, a przdluzenie wieku emerytalnego to już wiele ruchów politycznych.
Bo co to da? Jak masz wysokie bezrobocie,  emeryt będzie pracował a mlody nie!?
Demografia! Przez wiele lat we Francji narzekano na ujemny przyrost. Polityka to zmieniła! I to kosztowało.
Słynne trzecie dziecko we francuskiej rodzinie!

sobota, 1 stycznia 2011

Najciekawsze  w ubiegłym roku.
Obama i ciągle Lula