Szukaj na tym blogu

sobota, 31 marca 2012

"...dlaczego normalnie etatowcy płacą wszystkie składki, a ludzie na umowach śmieciowych ich nie płacą? Gdzie tu jest zapewniona konstytucyjna równość? Dlaczego przedsiębiorcy w dużej mierze zatrudniający na umowach śmieciowych i w ten sposób szkodzący ludziom (niskie emerytury) i budżetowi państwa (dopłaty) mają większe zyski niż ci, którzy zatrudniają tak jak zatrudniać powinni? "
Kuczyński

czwartek, 29 marca 2012

Nasz system prawny  jest w jednym wielkim chaosie wartości,
pogłębianym przez prominentnych jego przedstawicieli.
Napisałem kiedyś, że kocham Seremeta,
to była miłość na  kredyt.
Ponieważ nikt nie zapytał dlaczego, wiec ja też nie dowiem się dlaczego.
System prawny stanowi kościec organizmu państwowego,
i decyduje o funkcjonowaniu administracji.
Rozumieli to już kilka tysięcy lat temu Chińczycy,
dość dawno Sokrates, rozumieją Amerykanie.
Nie rozumieją  dziennikarze,
jak Morozowski,
jak politycy, polska prokuratura,
 prawnik Kaczyński i prawnik Ziobro.

co to jest kapitalizm

Marks ukąszony
heglowską koniecznością historyczną
namieszał.

Rynek  jako miejsce
wymiany i korzyści komparatywnych
był 
prawie od zawsze.
Pieniądz też prawie od zawsze!
A wiec mówiąc o kapitalizmie
o czym mówimy?

- Tak naprawdę lecimy Heglem.
Tymczasem historia systemów politycznych
wygląda inaczej i
nieco prościej.
Gdy jakaś zbiorowość z jakiegokolwiek powodu:
zasługi, lub przypadku
staje się zbiorowością uprzywilejowaną,
to musi  uzasadnić dlaczego przywil(eje)ej jej
się należy.
Kiedyś było to odpowiednie urodzenie,
które  mogło nawet
gwarantować
dziedziczność władzy w królestwie
(do tego uzasadnienia przydawała się religia)

-Dziś są to pieniądze i
zasada: "świętej własności prywatnej",
jako przywileju nabytego
własnym staraniem
(opodatkowana, lub nie,  dziedziczność majątku
jako atrybut możliwość dysponowania,  i
jako relikt, - pozostała).

Marks namieszał, bo
zmieszał:
rynek, własność,
z hegemonią polityczną.
Jeżeli to wszystko rozseparujemy,
to problemu nie ma.

Socjalizm nie wyklucza rynku
ale wyklucza hegemonie kapitalistyczną.
Jako wartości -bezwzględnie nadrzędne: rynek, pieniądz, PKB,
-które są nimi w systemie kapitalistycznym.
Te wielkości,
określające funkcjonowanie systemu,
obowiązują również w socjalizmie ale na poziomie niższym,
tam system dopuszcza optymalizację wielu celów
na różnych poziomach, ale nie na poziomie najwyższym.
I dopiero tam następuje
konfrontacja kapitalizmu,
jako systemu politycznego,
z socjalizmem,
lecz nie jest to konfrontacja
w kwestii własności, rynku i pieniądza,
lecz w kwestii: co jest dla nas najważniejsze.

wtorek, 27 marca 2012

Humor jako kategoria polityczna

Od Nowego Yorku  -przez  polska Manifę- aż po Plac Czerwony
-humor staje się kategorią polityczną.

Tylko trzy "partie"

w sejmie
(niepokrywające się z nomenklaturą partyjną
i deklaracjami partyjnymi):
-Ci, którzy   upatrują polityczny sens
uprawiania polityki:
1. Działając na rzecz wspólnej przestrzeni publicznej
2. Lobbując na rzecz......
3. Grając na siebie
-Pierwsi to nieliczni i do tego pogubieni.
-Drudzy
graja na partykularyzmy  rożnej natury -jak Kaczyński
i ci którzy barykadują interesy wielkiego kapitału
jeszcze nie tak wpływowi jak w USA
-Trzecia kategoria
grających na siebie
(pokrywająca się częściowo z drugą)
panoszy się -licznie
bez podziału
politycznego,
bez względu na to
co kto mówi  i kogo niby reprezentuje.

poniedziałek, 26 marca 2012

- po raz pierwszy w historii demokracji rząd dobrał się do naszych praw: edukacji, służby zdrowia, prawa pracy.

Więcej... http://wyborcza.pl/1,75480,11382910,Hiszpania__Coraz_mlodsi_oburzeni.html?as=3&startsz=x#ixzz1qFy0HJAX
 

Bóg humor i ojczyzna

[Wyjątki z wywiadu z Mleczką.
Te najmniej ciekawe, bo Wyborcza te najlepsze zostawiła 
wydaniu papierowym.]


"Życie człowieka gówno znaczy / lecz to nie powód do rozpaczy".
- Pochodzę z rodziny, w której ludzie nie mówili o swoich emocjach. Kiedyś w złym tonie było epatowanie uczuciami, teraz jest w dobrym. To dziwne, nienormalne.
Podobno ma pan na papierze, że jest normalny?
- Na studiach chciałem się wymigać od wojska. Oświadczyłem, że jestem wariatem, postanowili sprawdzić. Leżałem w psychiatryku w Krakowie, dawali mi jakieś tabletki. Po miesiącu lekarz powiedział, że przykro mu, ale jestem normalny. Nie przygotowałem się. Trzeba było coś o tym poczytać, a ja tak z marszu powiedziałem, że jestem wariatem - a żeby być wariatem, trzeba mieć o tym jakieś pojęcie. Dostałem na papierze zaświadczenie o normalności. Na wszelki wypadek trzymam do dzisiaj. 
Bardzo mi się tam podobał facet chory na prawdomówność. Właściwie leczył się na to, że nie był w stanie zachować poprawności politycznej, i zawsze mówił to, co myśli. Jeśli uważał, że jego szef jest idiotą, to mówił: "Szefie, jest pan idiotą".
Można powiedzieć, że wypłynął pan na gołych dupach.
- Uważam seks za rzecz przyjemną, chociaż - patrząc na to z dystansu - przy odrobinie poczucia humoru można umrzeć ze śmiechu. No, ale hormony robią swoje. Najpierw to robiłem, później rysowałem. I w latach 70. naród uznał, że jestem czołowym gorszycielem. 
Kiedyś dzwoni do mnie przerażony redaktor "Szpilek", że był telefon od towarzysza Zdzisława Grudnia, I sekretarza Komitetu Wojewódzkiego, bo mu się mój rysunek nie podoba. A to była ilustracja do wiersza Kofty o gołej babie w trawie, więc narysowałem gołą babę w trawie. No ale nie jestem od tego, żeby oceniać swoją twórczość, a pewnie nie doczekam, żeby ktoś wydał wiekopomne dzieło na jej temat, bo w naszym kraju byle gówno jest recenzowane, ale jak ktoś tworzy coś śmiesznego, to w życiu... Wystarczy porównać liczbę publikacji na temat geniusza, jakim był dla mnie Fredro, i nudziarza, jakim był Słowacki.
Polacy nie traktują poczucia humoru poważnie?
- Poczucie humoru to poważny problem. Nie bardzo wiadomo, jak go zdefiniować, ma wiele odcieni. Narysowałem tysiące rysunków satyrycznych i do dzisiaj nie potrafię powiedzieć, jak to się robi. 
W zasadzie nic oprócz rysowania nie potrafię. Kiedyś przerwałem studiowanie i zostałem pomocnikiem cieśli w Hydrobudowie w Tarnobrzegu. Budowaliśmy tamy na ciekach wodnych, rzeczkach. Było to zabawne, ponieważ za komuny nie było istotne, czy to, co się robi, będzie działało, ważne było, żeby robić.
Kult pracy.
- Robiliśmy na mrozie śluzy z betonu, ze świadomością, że przy takiej pogodzie beton nie zwiąże, że to się rozsypie. Ale plan był wykonany: odebranie, chorągiewka, jak trzeba. Miło to wspominam. Zupełnie jak z Hłaski. Brygada kilkuosobowa, tanie wino, siadaliśmy w pakamerze i piliśmy, a jeden z robotników, erotoman ksywa "Pluskwa", opowiadał swoje przygody. Jako student byłem najniżej w hierarchii, "Ej, ty, student" - mówili. Jak nie umiałem wbić gwoździa, to brygadzista wołał: "Patrzcie chłopaki!". Dlaczego o tym mówię? Nie było takiego pytania.
Może dlatego, że teraz autostrady też budują w zimie i też beton się nie wiąże. Rozumiem, że tak pan poznał życie prostego człowieka.
- Życie ludu pracującego poznałem wcześniej, mój ojciec zatrudniał pracowników, z których dziećmi się przyjaźniłem. Do dzisiaj z Tadkiem Chmielem wysyłamy sobie życzenia świąteczne, chociaż nie widzieliśmy się chyba ze 30 lat. To był mistrz strzelania z procy, potrafił wróbla trafić w łeb. Ale sam nie wiem, czy tak było naprawdę, czy tak mi się tylko wydaje. Pamiętam na przykład, jak o mało nie zostałem mordercą.
Byłem na kilku obozach harcerskich, bo komuna za darmo, w ramach katowania narodu, wysyłała dzieci na kolonie i obozy. Pojechałem w Bieszczady, a tam jeździł po połoninach magik, który pobierał po złotówce od harcerza i dawał występ. Odśpiewaliśmy, że płonie ognisko i szumią knieje, po czym pokazywał sztuczki, ale mu nie szły, bo nie był to profesjonalista. Widział, że mu nie idzie, więc postanowił nas dobić numerem ekstra. Wyjął sznur, gruby, konopny, chustę dużą dzierganą i powiedział: a teraz niech wystąpi dwóch najsilniejszych druhów. Podniósł się druh Słowik i ja. Magik zawiązał sobie na szyi sznur, założył chustę na głowę i mówi: ciągnijcie ten sznur z całych sił. No to ciągniemy, nic się nie dzieje, tylko jakiś charkot. Kiedy drużynowy ściągnął mu szmatę z głowy, facet miał już język na wierzchu. Podaję to jako dowód na to, że w każdym zawodzie lepiej być profesjonalistą.
To fragment wywiadu z Andrzejem Mleczko - rysownikiem, najbardziej znanym jako autor rysunków satyrycznych. Zajmuje się też plakatem, scenografią, grafiką i rysunkiem reklamowym.
Urodził się w 1949 r. w Tarnobrzegu. Studiował na Wydziale Architektury Politechniki Krakowskiej. Debiutował w 1971 r. w tygodniku "Student". Opublikował ponad 20 tys. rysunków i ilustracji w kilkudziesięciu pismach i magazynach. Stale współpracuje z "Polityką" i "Playboyem". Jego twórczość była prezentowana na 125 wystawach indywidualnych w kraju i 30 za granicą. Prowadzi dwie galerie autorskie - w Krakowie i Warszawie. Dotychczas jego prace ukazały się w 46 książkach i albumach. Ostatnio wydał zbiór "40 lat rysowania" (Wydawnictwo Universitas). Uhonorowany m.in. Nagrodą Kisiela w kategorii publicysta (2010). Jego oficjalna strona: www.mleczko.pl

Więcej... http://wyborcza.pl/1,123455,11413028,Andrzej_Mleczko__Malo_nie_zostalem_morderca.html#ixzz1qFtceaeO

czwartek, 22 marca 2012

W dryfującej na morzu szalupie znaleźli się 
przedstawiciele różnych proweniencji. 
Dotychczasowe relacje i podziały społeczne między rozbitkami zanikają,
bo nadrzędny interes: 
-uratować się z opresji niweluje podziały dotychczasowe.


Dotychczasowe systemy społeczne 
nie sprawdzają się w nowej rzeczywistości. 
Są absurdalne i sprzeczne wewnętrznie. 
Już nie tylko  dla 
jednej zdefiniowanej zbiorowości 
ale, wobec większości, 
-także w przekroju pionowym.

środa, 21 marca 2012

To trener przegrał

-ostanie piłki były adresowane do Kurka który jest armatą
ale nie wtedy gdy są rozgrywane decydujące piłki.
Najsolidniej z Kazaniemiem grali: Wlazły i Winiarski
i to do nich należało rozegrać dwie ostatnie piłki.
Policja zdemolowała mieszkanie i mieszkańców,
którzy nie chcieli  otworzyć swojego  mieszkania.
A zatem jeśli ktoś zechce włamać się
do twojego mieszkania,
i powie: "otwierajcie tu policja"
Wówczas musisz otworzyć(!)
 tak czy inaczej.

Napad bandycki policji

Napaść brygady antyterrorystycznej na prywatne mieszkanie,
była spowodowana tym, że
"poszukiwany mógł być uzbrojony " .
W takiej Ameryce, w której prawie każdy obywatel
może mieć w mieszkaniu  pistolet nie woła się z tego
powodu  zamaskowanych policyjnych bandziorów,
lecz inteligentnych śledczych z pistoletami w ręku,
którzy potrafią zorientować się z kim maja do czynienia.
Za napad bandycki policji powinny  odpowiedzieć
najwyższe czynniki policyjne w kraju, a nie brygada
antyterrorystyczna.

To tylko pomyłka

Wybicie zęba, walenie głowa o podłogę i wyzywanie od  k...
wobec Bogu ducha  winnej, zaskoczonej napaścią
kobiety w jej własnym mieszkaniu.
-to się nazywa w naszej
nowomowie policyjnej:  pomyłką!
Jakkolwiek wyglądała rzeczywistość w systemie radzieckim, to ideały, na których się on opierał, były głęboko humanistyczne. 
                                  
                                                 Nicolas Grospierre

wtorek, 20 marca 2012

Oświecony neoliberalizm mamy Merkel

Angela opowiedziała się za nowoczesnością
-Polska za  brnięciem 
w zacofanie.
Polska niby podobnie jak Niemcy 
znajduje się w nurcie neoliberalnym.
Jednak jest  potężna różnica.
Niemcy nie zatraciły zdolności do
prowadzenia polityki.
Tzw. energia odnawialna to
energia XXI wieku tak jak atom 
nowoczesnością ubiegłego wieku.
Energii w przyrodzie mamy obfitość, 
której, technicznie, 
nie potrafimy wykorzystywać,
Uruchamiając moce badawcze 
konstrukcyjne i produkcyjne
tworzymy nowe miejsca pracy 
tak obecnie niezbędne.
Innym kierunkiem brzemiennym nowoczesnością, 
jest oszczędność energii. 
Kierunek, również, wymagający zastosowania 
nowoczesnych technologii.
Lecz tego wszystkiego nie da się przeprowadzić jeśli 
państwo jest ubezwłasnowolnione na skutek braku 
pieniędzy w budżecie, za sprawą idei neoliberalnych 
nie uznających odpowiednio wysokich i 
rozłożonych obciążeń podatkowych. 



Od czasu zakończenia II wojny światowej Niemcy – największa europejska gospodarka – nie przedsięwzięły rekonstrukcji rynku energetycznego na taką skalę.
Kanclerz Angela Merkel zamierza wybudować morskie farmy wiatrowe, które zajmą obszar sześciokrotnie większy od Nowego Jorku, a także przeprowadzić linie wysokiego napięcia, które mogłyby połączyć Londyn z Bagdadem. Program będzie kosztował 200 miliardów euro (263 miliardów dolarów) i jest to około osiem procent produktu krajowego brutto z 2011 roku, jak wynika z danych DIW, niemieckiego ekonomicznego instytutu badawczego w Berlinie.
Największa europejska gospodarka zamierza zastąpić 17 reaktorów jądrowych, które dostarczają jedną piątą energii, odnawialnymi źródłami energii, takimi jak słońce i wiatr. Żeby odnieść sukces Merkel musi eksperymentować z niesprawdzonymi systemami i nową polityką, a także pokonać techniczne trudności zagrażające projektowi, powiedział Stephan Reimelt, prezes oddziału General Electric w Niemczech.
- Niemcy są jak ogromne laboratorium energetyczne – powiedział Reimelt. – Kraj ma polityczne i społeczne przyzwolenie na odejście od energii jądrowej, ale brak mu sprawdzonych rozwiązań technologicznych.
Już w tej chwili program rozszerza rynki dla Suntech Power Holdings, największego na świecie producenta paneli słonecznych i dla Vestas Wind Systems, największego producenta turbin wiatrowych. Jest niekorzystny dla firm energetycznych, takich jak RWE i EON, które przyspieszyły obniżanie kosztów, żeby ograniczyć straty związane z rychłym zamknięciem elektrowni jądrowych.
- Niemiecka transformacja energetyczna jest równie dużym wyzwaniem, jak lądowanie człowieka na księżycu – powiedział Peter Terium, który w lipcu obejmie funkcję prezesa RWE, drugiej pod względem wielkości niemieckiej firmy energetycznej. – To ogromne przedsięwzięcie będzie mogło być precyzyjnie przeprowadzone tylko wtedy, kiedy wszyscy będą ze sobą współpracować.
Niemcy znalazły się wśród pierwszych krajów, które stawiają czoła globalnej potrzebie unowocześnienia elektrowni. Na całym świecie do 2035 roku trzeba będzie co najmniej 10 bilionów dolarów inwestycji, żeby zwiększyć wytwarzanie energii o 5 900 gigawatów; to ponad pięć razy więcej niż wytwarzają wszystkie elektrownie w Stanach Zjednoczonych, jak szacuje Międzynarodowa Agencja Energetyczna. Połowa tej energii będzie pochodziła z odnawialnych źródeł. Jeden gigawat wystarczy na potrzeby 800 tysięcy domów w Stanach Zjednoczonych i jest to nieco mniej niż moc reaktora jądrowego.
- Jeśli Niemcy odniosą sukces, to staną się modelem dla gospodarek na całym świecie – powiedziała Claudia Kemfert, ekspert do spraw energii w DIW. – Jeśli im się nie uda, to będzie oznaczało klęskę niemieckich polityków, społeczeństwa i gospodarki.
Niemieckie próby spowodowały wstrząs na europejskich rynkach energetycznych. Przy wietrznej i słonecznej pogodzie turbiny i panele słoneczne zasilają energią sieć wysokiego napięcia, zagrażając ekonomii generatorów opalanych gazem ziemnym, ponieważ czysta energia ma pierwszeństwo w dostawach nad paliwami kopalnymi.
Statkraft, norweski koncern energetyczny z siedzibą w Oslo, poinformował w lutym, że zamyka elektrownię opalaną gazem ziemnym w niemieckim mieście Emden z powodu niskich cen, natomiast nadal będzie pracować w tej okolicy elektrownia na biomasę,
- Obraz, jaki maluje się z dwóch ostatnich lat i z następnych dwóch lub trzech lat jest tak niekorzystny, że wciąż będziemy mieć do czynienia z ujemną marżą – powiedział Asbjoern Grundt, wiceprezes wykonawczy Statkraft do spraw operacji rynkowych, mówiąc o elektrowniach gazowych firmy.
Norbert Roettgen, minister do spraw środowiska w rządzie Merkel i jej protegowany nadzoruje transformację i chce, żeby kraj wytwarzał do 2020 roku co najmniej 35 procent energii ze źródeł odnawialnych, a w zeszłym roku plany mówiły o 20 procentach.
Roettgen chce do 2030 roku uzyskać 25 tysięcy megawatów z farm wiatrowych na Morzu Północnym i Bałtyku – tyle wynosi moc 25 siłowni jądrowych. W tej chwili z morskich farm wiatrowych pochodzi około 200 megawatów energii.
Żeby uzyskać zamierzony wynik potrzebnych będzie 5 tysięcy turbin wyższych od Big Bena, z których każda zajmie średnio powierzchnię 247 akrów. Łącznie zajmą 5 tysięcy kilometrów kwadratowych – dla porównania powierzchnia pięciu dzielnic Nowego Jorku wynosi 790 kilometrów kwadratowych.
W styczniu niemiecki minister gospodarki Philipp Roesler szacował, że operatorzy sieci wysokiego napięcia będą musieli dodać lub zmodernizować 4 500 kilometrów linii wysokiego napięcia, żeby połączyć turbiny z krajową siecią energetyczną. Operatorzy będą też musieli zmodernizować systemy, żeby zintegrować zmienne dostawy z odnawialnych źródeł ze stałą produkcją pochodzącą z elektrowni węglowych i siłowni jądrowych.
- Transformacja energetyczna jest największym projektem modernizacyjnym i infrastrukturalnym w nadchodzącym dziesięcioleciu – powiedział Roesler 11 marca w wystąpieniu telewizyjnym. – To, czy inne kraje pójdą w nasze ślady zależy od tego, czy odniesiemy sukces.
Inne kraje wygłaszają podobne deklaracje, a Niemcy na liście ambitnych europejskich krajów znajdują się dopiero na piątym miejscu. Szwecja, Austria, Hiszpania i Słowenia – wszystkie  bogatsze w energię hydroelektryczną – obiecują większy udział w rynku energii ze źródeł odnawialnych do 2020 roku niż Niemcy. W Stanach Zjednoczonych nie ma ogólnokrajowych nakazów dotyczących energii odnawialnej. Japonia, również wycofująca się z energii jądrowej, w ciągu kilku następnych miesięcy ma ogłosić plany umożliwiające osiągnięcie celu.
- Transformacja energetyczna jest jak operacja na otwartym sercu – powiedział 20 grudnia w Essen premier rządu Nadrenii Północnej-Westfalii Hannelore Kraft. – Musimy mieć doskonały plan i uważnie śledzić jego realizację, żeby operacja się powiodła.
Po latach lobbowania przeciwko subsydiom na energię ze źródeł odnawialnych koncerny energetyczne teraz przygotowują się do czerpania korzyści finansowych z tej branży. EON, największy niemiecki operator siłowni jądrowych zamierza w ciągu następnych pięciu lat  zainwestować 7 miliardów euro w odnawialne źródła energii. Między innymi zainwestuje miliard euro w morską farmę wiatrową Amrumbank West na Morzu Północnym, na którą Siemens AG ma dostarczyć swoich 80 turbin.
- Nie robimy tego, bo uważamy, że tak wypada, ale dlatego, że wierzymy w sukces przedsięwzięcia – powiedział 20 grudnia w Essen prezes EON Johannes Teyssen. – Niemiecki eksperyment energetyczny jest zadaniem dla całego pokolenia.
Żeby osiągnąć cel Roettgen musi pokonać trudności na kilku frontach:
- według RWE i EON, opóźnienia w podłączeniu turbin z morskich farm wiatrowych do sieci energetycznej mogą spowodować, że rządowi nie uda się uzyskać do 2020 roku 10 gigawatów i będzie to wina opóźnień w zezwoleniach i braków w dostawach kabli i stacji transformatorowych.
- niemieccy producenci paneli słonecznych, między innymi Solarworld, Q- Cells i Conergy borykają się z problemami związanymi z finansowaniem własnych działań, ponieważ konkurencja ze strony chińskich firm, między innymi Suntech, spowodowała obniżenie marży i cen paneli. Solon i Solar Millennium są w trakcie procesu upadłościowego.
- wydajność paneli słonecznych i turbin wiatrowych jest nieprzewidywalna, co zagraża stabilności sieci energetycznych i zmusiło koncerny energetyczne do zapłacenia operatorom generatorów energii odnawialnej za odcięcie dostaw na kilka dni. W lutym rząd czeski skarżył się, że krajowi groziła przerwa w dostawach prądu, ponieważ niemieckie farmy wiatrowe położone na północy spowodowały przeładowanie sieci energetycznej.
Merkel zastanawia się, jak szybko firmy powinny zaangażować się w nowe przedsięwzięcie i obniża subsydia na energię słoneczną. W zeszłym roku zainstalowano panele wytwarzające rekordowe 7,5 gigawata energii, ponad dwukrotnie więcej od rządowego celu na ten rok. Jej rząd zamierza obniżyć od 1 kwietnia taryfy za energię słoneczną aż o 29 procent, a dalsze obniżki przeprowadzać co miesiąc począwszy od maja.
- Jesteśmy zaniepokojeni ostatnimi posunięciami rządu w kwestii energii słonecznej – powiedział Eric Weber, szef Fraunhofer Institute for Solar Energy Systems, instytutu z siedzibą we Freiburgu zajmującego się technologiami energii odnawialnej. – To zwrot o 180 stopni.
Przewaga Niemiec polega na tym, że jest to pierwsza większa gospodarka wprowadzająca bodźce do inwestowania w czystą energię oferująca od 2004 roku cenę gwarantowaną zakupu powyżej cen rynkowych za energię słoneczną. To spowodowało, ze kraj stał się największym na świecie rynkiem dla paneli słonecznych pod względem mocy liczonej ogółem, a także innowatorem w innych technologiach - od wiatrowej po materiały budowlane.
Niemcy już zbudowały największy na świecie kompleks wytwarzania energii ze źródeł odnawialnych produkujący pod koniec ubiegłego roku 53,8 gigawatów energii wiatrowej i słonecznej. Włochy powiększyły moc paneli słonecznych o rekordowe 9 gigawatów, po raz pierwszy przewyższając Niemcy. Wielka Brytania zamierza produkować do 2020 roku 18 gigawatów energii z morskich farm wiatrowych, a w tej chwili jest to 1 500 megawatów.
Niektóre największe niemieckie firmy angażują się w branżę energii ze źródeł odnawialnych i wspierają innowacje niezbędne do jej rozwoju.
Robert Bosch, największy na świecie producent części samochodowych zainwestował około 1,5 miliarda euro w energię słoneczną kupując firmy i budując nowe fabryki. Hochtief, największa niemiecka firma świadcząca usługi budowlane, wynajęła cztery statki transportowe, żeby postawić morskie farmy wiatrowe, między innymi za 200 milionów euro „Innovation”.
Audi, oddział Volkswagena produkujący luksusowe samochody zamierza wybudować fabrykę wykorzystująca wodę i dwutlenek węgla do produkcji energii wytwarzającej gaz, do tej inwestycji EON dołoży 5 milionów euro w pilotażowej elektrowni opartej na podobnej technologii.
                                     źródło Onet

poniedziałek, 19 marca 2012

Na ochronę własności prywatnej nie mogą liczyć osoby mniej uprzywilejowane – w czasie piątkowej akcji policja brała udział w niszczeniu własności mieszkanek i mieszkańców skłotu.


Firmie ochroniarskiej Skrzecz, która pojawiła się na Elbie w piątek, nie towarzyszył komornik ani przedstawiciel właściciela terenu, ochroniarze nie mieli żadnych dokumentów potwierdzających własność. Była za to policja, która dołączyła do szturmu ochroniarzy na budynek – miała pilnować, żeby nikomu nic się stało. Jednak udział policji w tego typu działaniach nie jest standardową procedurą. Pokazuje to, jak mylnie władze miasta rozumieją swoje obowiązki wobec mieszkanek i mieszkańców. Zamiast mediować między mieszkańcami skłotu a właścicielem terenu, zamiast szukać rozwiązania, które pogodzi osoby korzystające z działalności niezależnego centrum kultury i właściciela terenu, miasto stanęło po jednej stronie – po stronie własności prywatnej i kapitału, a nie mniej zamożnych osób. Na ochronę własności prywatnej nie mogą jednak liczyć osoby mniej uprzywilejowane – w czasie piątkowej akcji policja brała udział w niszczeniu własności mieszkanek i mieszkańców skłotu. Tak samo na ochronę nie mogą liczyć mieszkanki i mieszkańcy zreprywatyzowanych kamienic. 

                                               Joanna Erbel
-O darasie, który się myli nawet wtedy gdy się nie myli 
-pisałem, i nie ma.
-Valentino, 
mógłbym Ci wymienić co najmniej kilka twierdzeń równych temu,
że "ziemia jest kwadratowa", które od lat funkcjonują 
w przestrzeni publicznej i dobrze się mają 
i... nikt ich nie "szarpie",  poza Michalskim.
Padła propozycja aby w takich sytuacjach wzruszać ramionami 
i kulturalnie i wyniośle milczeć. 
Czy to jest sposób na wyrażanie szacunku komukolwiek? 
Czy pytania: 
dlaczego, sprawdzam, uzasadnij,  to jest afront?! La Boga! 
Ci, którzy mówią publicznie świadomie, lub nie, bzdury 
czyli coś co nie ma uzasadnienia, a jeśli  mają to wątpliwe
czy mają ochotę sami się  z tego dekonspirować. 
Mówią absurdy i będą, jeśli im na to pozwolisz. 
Tu nie chodzi o grzeczność.
Wzruszenie ramionami zamiast pytań - (j/w)
jest  bardziej poniżające.
"Poglądy jak dupę każdy ma" 
ale trzeba je jeszcze umieć obronić  -na witrynie Krytyki.

sobota, 17 marca 2012

Sceptykom entuzjaści, którzy uważają, że metropolia wyżywi się sama, pokazują mapę Nowego Jorku z zaznaczonymi na zielono terenami pod uprawę - na dachach, tarasach, tyłach domów.

Czy Nowy Jork może sam się wyżywić? Teoretycznie to możliwe, jeśli uda się pokonać górę przeszkód. Trzeba zmienić przepisy, przekonać deweloperów i właścicieli domów, którzy na razie nie wpuszczają lokatorów na dach.

Niektóre warzywniki na dachach są imponujące. Brooklyn Grange to największa na świecie szklarnia na dachu. Ma 40 tys. m kw. powierzchni. Zajmuje dach starych magazynów z 1919 roku.

Organiczne pomidory, sałaty, różne zioła, figi i maliny hoduje król manhattańskich delikatesów Eli Zabar. Właściciel ekskluzywnej sieci Vinegar Factory zakupił w 1991 roku starą fabrykę i zamienił ją w warzywnik pod szkłem.

- Wykorzystuję w nim ciepło odzyskane z moich piekarni i cukierni - powiedział ''New Jork Timesowi''. Korzyści jest kilka. Oszczędne dla środowiska ponowne wykorzystanie energii to jedna z nich, a ponadto wszystko jest świeże.

- Zbierasz rankiem, sprzedajesz tego samego dnia, nie potrzebujesz więc zamrażalni i wszystko smakuje lepiej - mówi Zabar. I dodaje z uśmiechem: - W zależności od pory dnia w szklarniach pachnie chlebem, croissantami albo babeczkami.

Na Manhattanie są nie tylko siedziby banków, ale też ule z pszczołami. Andrew Cote, japonista i przewodniczący Stowarzyszenia Pszczelarzy z Nowego Jorku w jednej osobie, ma na swoim dachu na East Village 250 uli. Kocha je, choć to trudna miłość, bo przez 11 lat, do roku 2011, władze Nowego Jorku zakazywały hodowania pszczół w mieście. Argumentów nie brakowało - a to że bestia ukąsi, a to że miód będzie zatruty spalinami. Ostatecznie zwyciężył zdrowy rozsądek. Nowy Jork chce być zielony, miasto sadzi milion drzew, również owocowych, a drzewa potrzebują zapylania.

Zielonych popiera obecny mer Michael Bloomberg, który chce, by Nowy Jork stał się światowym liderem zrównoważonego rozwoju. Podczas Dnia Ziemi w 2007 roku Bloomberg ogłosił ulgi podatkowe za założenie zielonego ogrodu. Do dziś powstało ich już ponad 600.

ONZ ogłosiło niedawno przekroczenie progu ponad połowy ludności zamieszkującej miasta. A zatem miasta, przede wszystkim te duże, to nasza przyszłość. I ogromne wyzwanie dla środowiska - większa ludność to więcej energii, surowców, wody pitnej. Planety może nie wystarczyć. Nowoczesne rolnictwo przemysłowe dochodzi już do ściany, bo potrzebuje bardzo dużo wody, a jej zasoby są na wyczerpaniu. Co gorsza, wielkie fermy zatruwają glebę, rzeki i jeziora, wylewając do nich resztki nawozów.

Czy jest ratunek? Tak - miasta, które zaczną wytwarzać własną żywność, produkować czystą energię i odzyskiwać wodę pitną. Jak śpiewał Lennon: ''You can say I am a dreamer but I'm not the only one...'' (Możesz powiedzieć, że jestem marzycielem, ale nie jestem jedyny).

Zobacz więcej na temat:
 
                                                                         Dzisiejsza  Świąteczna
Kiedy w drugiej połowie lutego ogłoszono, że "La gioia di scrivere" - wiersze wszystkie Szymborskiej opublikowane przez Adelphi w wersji dwujęzycznej - jest najlepiej sprzedawaną książką, przed "Ewangelią i Dziejami Apostolskimi" pod redakcją konferencji episkopatu Włoch i nowym kryminałem Andrei Camilleriego, zjawisko zyskało wymiar socjologiczny. Chyba po raz pierwszy w historii Włoch zbiór wierszy stanął na czele list bestsellerów. Jak podaje "L'espresso", w niecały miesiąc sprzedano ponad 65 tys. egzemplarzy, a można się spodziewać, że sprzedaż dojdzie do 100 tys.

Więcej... http://wyborcza.pl/1,75248,11360798,Szymborska_na_bransoletce_ministerki.html#ixzz1pLmCuTpW
 

piątek, 16 marca 2012

.... na świecie marnuje się  
do 50 proc. produktów spożywczych....
 rządzić planetą, 
która do 2050 roku będzie miała 
o 2 miliardy więcej mieszkańców i 
wzrośnie zapotrzebowanie na
-wodę, -energię i inne zasoby.


...Jeśli nie uda nam się 
zmienić polityki i zachowań ....   
            z raportu OECD
[-to nie będzie ciekawie]



czwartek, 15 marca 2012

-Feministki u Kingi,
 poruszają na pewno ważne problemy, 
także ten o którym wspomniałeś, 
(ale nie mam o tym  nic sensownego do powiedzenia).
Feministki czasem przesadzają, 
można  je nieco ośmieszyć, tylko po co. 
Można się zastanawiać dlaczego 
dotychczas nie ma kobiet tam gdzie są mężczyźni. 
Różnice są fajne. Podział ról będzie się w pewnych granicach zmieniać.
Z kolei, uważam że, w filozofii brakuje kobiet, 
a  mogły by wnieść do niej coś 
czego mężczyźni nie są w stanie: 
inny punkt widzenia, 
bo na pewno pewnych granic 
nie da się przekroczyć ani w te, ani we w te.
Jesteśmy osłuchani, uodporniani na absurd
pojawiający się w wypowiedziach polityków i dziennikarzy.
Tak żyliśmy od pokoleń.
Media papierowe i telewizyjne przyzwyczaiły  nas
do tolerowania absurdów.
Nawet gdybyśmy chcieli zareagować na to co mówi polityk/dziennikarz
w telewizji/ gazecie,
to nie mieliśmy możliwości w czasach przedinternetowych.
Dawniej mieliśmy sytuację, gdy do nas mówili ale my nie mogliśmy odpowiedzieć.
Żyliśmy w świecie monologów,
świecie zachwianej równości komunikacyjnej.
Internet to zmienił. Teraz możemy!
A więc korzystajmy z tego przywileju. Jeżeli  ktoś mówi, że ziemia jest kwadratowa, sztuczna mgła, małe ludziki itp to możemy, ba powinniśmy powiedzieć: sprawdzam, uzasadnij, gdzie logika.
-Wieloletni brak dwustronnej komunikacji
uodpornił nas na absurd, a to oznacza, że
żyjemy w środowisku absurdów,
które przestajemy dostrzegać. -Nie jest to bez znaczenia.
Co więcej uważam że,
krytycyzm jest równie ważny jak wymyślanie nowych idei.
Twórców idei jest niewielu,
ale krytyką idei i wypowiedzi niepoprawnych logicznie
może i powinien zajmować się każdy
(tym bardziej na witrynie "Krytyki..).
-Daras
mówi niespójnie zarówno jako lewicowiec i jako liberał.
Świadczy to o tym, że jego poglądy są nieumocowane.
Przejmuje je powierzchownie od sasa do lasa. Brakiem spójności jedne dyskwalifikuje drugimi.
-To dość enigmatyczne. Skonkretyzowane  rozwinięcie  zajęłoby zbyt dużo miejsca i uwagi. Mogę to zrobić monitorując na bieżąco darasa. Nie wiem tylko czy byłby z tego zadowolony.
W tym roku główną nagrodę w kategorii 
podłoża i materiały zdobyli Polacy.
 Ammono
 była nominowana do nagrody 
za najlepszą na świecie metodę 
otrzymywania monokryształów objętościowych 
azotku galu (GaN) 
- półprzewodnika lepszego od krzemu.

           
"Opinie są jak dupa każdy je ma".
 Kto to napisał?

środa, 14 marca 2012

 Żyjemy w specyficznej kulturze, która promuje rozwiązłość i nieustannie pobudza nasze pożądania, a z drugiej strony oczekuje wierności i monogamii.  
                                                      Jaś Kapela

Czy humaniści potrafią samodzielnie myśleć

Myślę, że ten głos  poniżej,
(komentarz z Krytyki) 
to dość często spotykane -powiedźmy-podejście,
warte uwiecznienia. 


Kocie, jeśli przeczytam zdanie: "ziemia jest kwadratowa", to potraktuję
to jako:
a) prowokację;
b) żart;
c) fakt.
Albo więc wybuchnę śmiechem
(zalecam), albo będę milczał (zalecam), albo wykonam cyniczny gest (nie
zalecam). Raczej nie będę odpowiadał czy dopowiadał.
Chyba po prostu użyłeś
niezręcznego przykładu, ale nie wiem - w sumie odpisałem Ci z grzeczności.