Marks ukąszony
heglowską koniecznością historyczną
namieszał.
Rynek jako miejsce
wymiany i korzyści komparatywnych
był
prawie od zawsze.
Pieniądz też prawie od zawsze!
A wiec mówiąc o kapitalizmie
o czym mówimy?
- Tak naprawdę lecimy Heglem.
Tymczasem historia systemów politycznych
wygląda inaczej i
nieco prościej.
Gdy jakaś zbiorowość z jakiegokolwiek powodu:
zasługi, lub przypadku
staje się zbiorowością uprzywilejowaną,
to musi uzasadnić dlaczego przywil(eje)ej jej
się należy.
Kiedyś było to odpowiednie urodzenie,
które mogło nawet
gwarantować
dziedziczność władzy w królestwie
(do tego uzasadnienia przydawała się religia)
-Dziś są to pieniądze i
zasada: "świętej własności prywatnej",
jako przywileju nabytego
własnym staraniem
(opodatkowana, lub nie, dziedziczność majątku
jako atrybut możliwość dysponowania, i
jako relikt, - pozostała).
Marks namieszał, bo
zmieszał:
rynek, własność,
z hegemonią polityczną.
Jeżeli to wszystko rozseparujemy,
to problemu nie ma.
Socjalizm nie wyklucza rynku
ale wyklucza hegemonie kapitalistyczną.
Jako wartości -bezwzględnie nadrzędne: rynek, pieniądz, PKB,
-które są nimi w systemie kapitalistycznym.
Te wielkości,
określające funkcjonowanie systemu,
obowiązują również w socjalizmie ale na poziomie niższym,
tam system dopuszcza optymalizację wielu celów
na różnych poziomach, ale nie na poziomie najwyższym.
I dopiero tam następuje
konfrontacja kapitalizmu,
jako systemu politycznego,
z socjalizmem,
lecz nie jest to konfrontacja
w kwestii własności, rynku i pieniądza,
lecz w kwestii: co jest dla nas najważniejsze.
1 komentarz:
dobre...
Prześlij komentarz