@Piotr #284
„Ludzie z ulicy są wściekli że
banksterzy i bogacze z Wall Street dostają pieniądze
a oni muszą zaciskać pasa”.
W USA ”zwykli ludzie z ulicy” nikogo nie obchodzą ,
liczy się tylko kasa i wpływy, jeżeli ktoś jest biedny,
stracił dom , pracę ,to jest to …jego wina ,
po prostu za mało się stara w życiu,
w USA bieda jest PRYWATNĄ sprawą każdego człowieka
i najczęściej tak to jest postrzegane w amerykańskim społeczeństwie.
„Problem w tym ,że bogacą się tysiące banksterów
a milionom pozostaje się oblizywać”
Kiedyś zapytano B.Bernanke co dało to całe QE2 powiedział:
jak to co dało , indeksy rosły, wskaźniki pięły się w górę
i wzrastało poczucie zamożności amerykanów…
To że rośnie małej grupie ludzi
a większości się obniża poziom życia
to nic bo przecież kasę na kampanie wyborczą dają ludzie zamożni
którzy załatwiają sobie swoje interesy
( taka jest Amerykańska ”demokracja” )
Ci którzy się za bardzo „burzą” zostają spacyfikowani przez policję i sądy
jak np.Okupuj Wall Street nie wspominając już o pojedynczych obywatelach.
Tam polityk który chciałby się upomnieć o biednych
,pomóc im jakoś ,byłby wyśmiany przez media i
określony jako populista, socjalista itp…
Jak polityk już chce pomóc to wpłaca kasę
do jakiejś organizacji charytatywnej
(później odpisuje to sobie od podatku) .
Wiadomo przecież że jak wygra Obama to nic się nie zmieni ,
dalej będzie zarabiała mniejszość a większość „będzie się oblizywała ze smakiem”
a jak wybory wygra Romney to obniży podatki najbogatszym
a obetnie jeszcze programy socjalne dla najbiedniejszych.
„Wprowadzenie QE3 byłoby gwoździem do politycznej trumny Obamy.
„FED i Wall Street ma fatalne notowania u wyborców”
Ale to pieniądze decydują kto wygra wybory w USA
(chyba że jeszcze wierzymy w to że panuje tam jeszcze demokracja).
banksterzy i bogacze z Wall Street dostają pieniądze
a oni muszą zaciskać pasa”.
W USA ”zwykli ludzie z ulicy” nikogo nie obchodzą ,
liczy się tylko kasa i wpływy, jeżeli ktoś jest biedny,
stracił dom , pracę ,to jest to …jego wina ,
po prostu za mało się stara w życiu,
w USA bieda jest PRYWATNĄ sprawą każdego człowieka
i najczęściej tak to jest postrzegane w amerykańskim społeczeństwie.
„Problem w tym ,że bogacą się tysiące banksterów
a milionom pozostaje się oblizywać”
Kiedyś zapytano B.Bernanke co dało to całe QE2 powiedział:
jak to co dało , indeksy rosły, wskaźniki pięły się w górę
i wzrastało poczucie zamożności amerykanów…
To że rośnie małej grupie ludzi
a większości się obniża poziom życia
to nic bo przecież kasę na kampanie wyborczą dają ludzie zamożni
którzy załatwiają sobie swoje interesy
( taka jest Amerykańska ”demokracja” )
Ci którzy się za bardzo „burzą” zostają spacyfikowani przez policję i sądy
jak np.Okupuj Wall Street nie wspominając już o pojedynczych obywatelach.
Tam polityk który chciałby się upomnieć o biednych
,pomóc im jakoś ,byłby wyśmiany przez media i
określony jako populista, socjalista itp…
Jak polityk już chce pomóc to wpłaca kasę
do jakiejś organizacji charytatywnej
(później odpisuje to sobie od podatku) .
Wiadomo przecież że jak wygra Obama to nic się nie zmieni ,
dalej będzie zarabiała mniejszość a większość „będzie się oblizywała ze smakiem”
a jak wybory wygra Romney to obniży podatki najbogatszym
a obetnie jeszcze programy socjalne dla najbiedniejszych.
„Wprowadzenie QE3 byłoby gwoździem do politycznej trumny Obamy.
„FED i Wall Street ma fatalne notowania u wyborców”
Ale to pieniądze decydują kto wygra wybory w USA
(chyba że jeszcze wierzymy w to że panuje tam jeszcze demokracja).