Pracodawcy wykorzystują dziś pracowników i dają im umowy-zlecenie czy o
dzieło, zamiast o pracę. Przez to można zostać zupełnie bez środków do
życia. Pierwsze zajęcie z takich umów to sto procent. Dopiero potem
możesz wykazać przed komornikiem, że taka umowa to twoje jedyne źródło
utrzymania. Wtedy ogranicza to zajęcie do 50 procent. Tymczasem za coś
musisz miesiąc przeżyć. Nie masz przecież pieniędzy ani na czynsz, ani
na jedzenie. Znów więc pożyczasz. Najpewniej będzie to "chwilówka", bo
kto inny da ci kredyt? Bardzo szybko można popaść w spiralę długów.
Jeden rodzi kolejny i tak już bez wyjścia. Zaczynasz unikać spłacania.
Zwalniasz się z pracy, bo wolisz dostawać kasę pod stołem. Tej nie
zajmie ci komornik. Na końcu drogi jest ciężka nerwica albo wyjazd z
kraju.