Szukaj na tym blogu

niedziela, 31 stycznia 2016

Szczerek

Polska nie jest środkowoeuropejska. Polska jest wschodnia. Polska jest podszyta wschodnimi demonami, obsesjami, wschodnim rugatielstwem i tanim mistycyzmem.

Polski Kościół tylko z rytu jest zachodni, ale jego treść jest wschodnia: nie prowadzi się tam dialogu, tylko huczy z ambony na wiernych. Urzędy i policja tylko teoretycznie przestrzegają tych wszystkich zachodnich reguł i procedur, ale każdy, kto ma z nimi kontakt, wie dobrze, że w gruncie rzeczy nie służą one obywatelowi, tylko stanowią dlań dolegliwość.

Wreszcie - polska debata publiczna to Wschód. Nie chodzi tu o to, by porozumieć się, zrozumieć, dogadać - tylko zaszczuć. Zagryźć. Ogłosić objawioną prawdę. Jak w Rosji czy na Białorusi. I w tym sensie PiS jest prawdziwie polski, bo wschodni. PiS to polska podświadomość. I dlatego ta pisowska nowa normalność może chwycić: bo jest po prostu powrotem do w miarę naturalnego stanu rzeczy.

można na serio traktować Macierewicza, który nie chce żadnej katastrofy smoleńskiej wyjaśniać, tylko chce udowodnić, że zamach miał miejsce, bo wie to z góry, z nieba.

Dopiero z perspektywy stereotypowo mistycznego Wschodu można pojąć bełkot posłanki Pawłowicz i histeryczną politykę ministrów Błaszczaka i Waszczykowskiego. Dopiero z tej pozycji można zrozumieć Kaczyńskiego, który rządzi krajem, nie wiedząc prawie nic o świecie i niewiele o Polsce, ale który jest idealnym typem wschodniego jurodiwego. Z głową w oparach Polski wyobrażonej, nieistniejącej już dawno, nie za jego życia.

jak pisał Samuel Huntington, zachodni pragmatyk mógł dogadać się ze wschodnim komunistą, ale nie z narodowym mistykiem.

Bo jak porozumieć się z kimś, kto nie tylko nie chce porozumienia, ale jeszcze tkwi w innym świecie. Kto odrzuca dialog zachodniego typu. Nie to, żeby PO była specjalnie "europejska", ale przynajmniej się w te unijne barwy przefarbowała. Przynajmniej w tamtą stronę ciągnęła i w ten sposób zmieniała Polskę. I Polaków.

Dramat Kaczyńskiego polega na tym, że nie ma dokąd iść. Na zachód nie, bo go nie rozumie. Do Europy Środkowej też nie, bo pragmatyzm to nie jego świat, a poza tym zaraz go tam przekręcą tak, że się nie pozbiera.

Będzie się więc kręcił w miejscu, ale i tak w końcu pójdzie na wschód, choć nienawidzi Rosji. Bo najnormalniej w świecie nie ma dokąd iść.
http://wyborcza.pl/magazyn/1,150175,19555919,dlaczego-juz-nie-jestesmy-w-domu-szczerek.html