Chodzi o to, żeby edukacja,
podobnie jak zdrowie czy kultura,
była dobrem wspólnym, narodowym, ponadpartyjnym, i
żeby był organ społeczny, który będzie tego pilnował.
......nagle spotyka się społeczność nastolatków,
w której są tacy, którzy chcą być gimnazjalistami, czyli uczyć się na poziomie proakademickim,
oraz tacy, którzy nie chcą.
http://wyborcza.pl/duzyformat/1,150172,19505909,szkola-powinna-byc-laboratorium-demokracji-rozmowa-z-prof.html#TRwknd