Szukaj na tym blogu

czwartek, 28 stycznia 2016

Szwecaja . Imigranci.Komu dać, a komu zabrać? I jak o tym dyskutować, nie wpadając w populizm?

Pierwsze tabu,
 które zostało złamane w Szwecji pod wpływem nowej fali uchodźców, tyczy się liczb. Nawet w bogatym i bardzo opiekuńczym kraju 
nie da się pomóc wszystkim, 
zawsze będzie trzeba kogoś wybrać. Niby logiczne, ale trudne do przyjęcia, a jeszcze trudniejsze do dyskutowania. Jak przeliczyć solidarność na pieniądze? Na początku kryzysu było łatwiej: radosne okrzyki „Refugees welcome”, poczucie, że można zmieniać świat, 
i zapewnienia premiera Stefana Lövfena, że gdy w grę wchodzi życie ludzkie,
 o liczbach się nie dyskutuje.

Potem: doniesienia prasy o załamaniu systemu, 
uchodźcy śpiący na ulicach Malmö i w biurach Urzędu ds. Migracji, przeciążenie służby zdrowia oraz Lövfen ze swoim: „Byliśmy naiwni”. Koalicyjny rząd socjaldemokratów i najbardziej otwartych z otwartych Zielonych podjął pospieszne decyzje o wprowadzeniu kontroli dokumentów na granicach i licznych, jeszcze niedawno niewyobrażalnych zaostrzeniach polityki migracyjnej. Ubiegających się o azyl jest jednak nadal bardzo dużo, 2-3 tysiące tygodniowo.