Szukaj na tym blogu

sobota, 23 stycznia 2016

Woś

Średniacy płacą podatki i można z nimi wynegocjować poprawę warunków pracy, bo mają nadwyżki. 
Tyle że u nas ich brakuje i stąd też
 jesteśmy pod pewnymi względami podobni do Grecji: trudno tu istotnie poprawić ściągalność podatków, bo ci naprawdę duzi uciekną, a małych zabijesz. Odwrotnie jest w Niemczech, gdzie to średnie podmioty są najsilniejsze

Dawid Sześciło, jeden z pionierów badań nad komercjalizacją usług publicznych w Polsce, zwrócił moją uwagę na to, że skoro pieniądze trzeba skądś wziąć i skoro nie ma przyzwolenia na większe podatki – a i PiS nikogo nie przekonuje, że może warto byłoby je podnieść – to się musi skończyć demontowaniem państwa dobrobytu tam, gdzie go nie widać. Chodziłoby o posunięcia szczególnie perfidne, jak prywatyzacja szpitali czy dalsze wzmacnianie logiki rynkowej w szkolnictwie wyższym, krótko mówiąc: ten typ outsourcingu usług publicznych, który uderzy w najsłabiej zorganizowanych. Tak, gdzieś będzie trzeba uciąć i utnie się tam, gdzie opór będzie najmniej zorganizowany.

Polska  finansiści nie są jeszcze tak silni, żeby mieć wszystkich w kieszeni i kupować ustawy. Nie ma też u nas ryzyka systemowego, tzn. sektor nie jest kilkakrotnie większy od PKB kraju, jak to było w Irlandii, Islandii czy Wielkiej Brytanii. 

przegrają?

Nie wiem kiedy, ale z pewnością 
grozi nam, że 
skompromitują sporo sensownych idei – bo na przyszłe propozycje 
poszerzania mandatu banku centralnego, wzmacniania misji publicznej mediów czy 
nakładania nowych podatków zawsze 
będziemy słyszeć: 
to wszystko już za PiS-u przerabialiśmy. 
Jak za komuny – państwo opiekuńcze.