(był brytyjskim dyplomatą w Rosji):
W tak głęboko podzielonym kraju przystąpienie do NATO
decyzją zwykłej większości
pogłębiłoby jedynie konflikt polityczny, bez względu na zaangażowanie Rosji.
Wprowadzenie takiego wymogu dałoby prawo weta dwóm obozom, na które podzieliła się Ukraina – prorosyjskiemu Wschodowi i ciążącemu ku NATO Zachodowi. W praktyce oznaczałoby to, że Ukraina nie przystąpiłaby do żadnego sojuszu wojskowego bez zgody całego społeczeństwa.
Oczywiście sytuacja Ukrainy może się zmienić w przyszłości, a czynniki kulturowe, demograficzne i ekonomiczne mogą wymóc porozumienie na rzecz porzucenia neutralności. Ważne jest, by konstytucja wymagała bezwzględnej większości – a nie łatwego do zmanipulowania „głosowania blokami”, na które parlament ukraiński zgodził się w 2010 roku – w celu przystąpienia do jakiegokolwiek sojuszu wojskowego.
Jedynie proponując umowę rządowi rosyjskiemu – a także ugrupowaniom separatystów na wschodniej Ukrainie – można sprawdzić ich prawdziwe intencje.
Z rosyjskiej perspektywy walka z UE o wpływy gospodarcze na Ukrainie jest drugorzędna w porównaniu z imperatywem utrzymania NATO – czyli w istocie amerykańskich sił zbrojnych – z dala od swoich granic.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz