Szukaj na tym blogu
poniedziałek, 21 lipca 2014
Wolność po kanadyjsku
To jest materia, którą akurat nie daje się zweryfikować teoretycznie,
tak jak smaku zupy, dopóki się jej nie spróbuje.
Ale weryfikacja jest możliwa.
Mogę dorzucić kilka innych kwiatków "zachowań" biurokracji kanadyjskiej. Wyjedziesz na ulicę samochodem, bez prawka lub bez ubezpieczenia -lądujesz w ciupie.
To mi przypomina pewną przypadkowa rozmowę chyba z Duńczykiem pomieszkującym w Polsce
Jak - co ci się podoba w Polsce -kobiety, co jeszcze?
Duńczyk -Podoba się panująca tu wolność. Gdyby mi za jazdę po pijaku zabrali prawo jazdy w Danii
to bym musiał przejść długą nieprzyjemna drogę zanim bym je odzyskał. W Polsce to nie problem.
Ale masz za to inną wolność
w Toronto możesz położyć barłóg na środku reprezentacyjnej ulicy i żaden glina cię nie tknie.
-Bo, to miejsce publiczne. Więcej, podjadą do ciebie z busikiem
i zapytają czy ci czegoś nie brakuje. Jeśli wyrazisz, życzenie,
ze po prostu tak lubisz, to zapytają czy byś czegoś nie zjadł -to ci przywiozą.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz