Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 7 lipca 2014

Bardzo ciekawe spojrzenie na politykę monetarną

http://www.obserwatorfinansowy.pl/tematyka/makroekonomia/polityka-monetarna-powinna-byc-nudna/?skad=newsletter20140703

I kontra:
jacek pisze:

@kot #404

"Czy banki centralne dotychczas -szkodziły , czy pomagały gospodarce. "

Banki centralne nie są odrębnym bytem ale stanowią część państw a ich polityka jest częścią ogólnej polityki prowadzonej przez ich państwa. Czasem więc zapewne szkodzą a czasem pomagają gospodarce, zależy jaka jest polityka gospodarcza danego państwa, nie bez znaczenia jest historyczny kontekst i zewnętrzne uwarunkowania. Jedno jest przynajmniej pewne - są niezbędne.

"Wszystkie prawdziwe bańki są spowodowane przez politykę pieniężną."

Jest prawdziwe jedynie w tym "oczywistym" sensie, że bez pieniędzy nie było by spekulacji finansowych. Jednak wartość intelektualna stwierdzenia tak szeroko rozumianego wpływu polityki pieniężnej na zrozumienie mechanizmów powstawanie baniek jest zerowa. Nie ma przecież żadnego sensu przeciwdziałać powstawaniu baniek przez odbieranie ludziom pieniędzy. To ma taki sam sens, jak eksterminacja ludzi w celu ograniczenia nadmiernego spożycia chleba.

Poza tym, takie zdanie sugeruje, że można by prowadzić politykę pieniężną "w celu" pompowania bańki. Nonsens. Jeżeli już, to należało by winić raczej państwo za jego politykę niskich płac, wysokiego bezrobocia, a z drugiej strony świadome ułatwienia w udzielaniu kredytów, aby zachęcić ludzi do np. zakupu nieruchomości na kredyt. Eskalacja akcji kredytowej (a to przecież kreacja pieniądza!) jako substytut wzrostu płac.

"wszelkie kryzysy gospodarcze były wynikiem zaniedbań polityki dotyczącej utrzymywania drożności przepływów pieniądza -jego płynności. "

Temat rzeka. Z pewnością miało to zawsze jakiś wpływ, ale nie można trywializować, że tylko to było zawsze przyczyną. Z kryzysami jest jak z wypadkami lotniczymi, zawsze jest KILKA przyczyn, wzajemnie interferujących między sobą. Pieniądz nie jest neutralny dla gospodarki ani w krótkim, ani w długim terminie, więc wpływu na wywołanie kryzysu (a już na pewno na wyjście z niego) nie można negować.

"W rzeczonym artykule autor poruszał znaczenie posługiwania się indeksem CRB. Czy to nie ma sensu? "

Co powinno być celem polityki BC? Inflacja, NGDP czy jakiś indeks CRB? Można by toczyć nie kończące się spory, tylko po co. Nawet jeżeli to ma jakiś sens, to przecież odciąga nas od istoty problemu, od rozwoju gospodarczego i dobrobytu. Najpierw powróćmy do polityki pełnego zatrudnienia jak np. w latach 50-70 w US, a BC niech sobie wtedy wybiera najlepszy wskaźnik do swoich działań. NIE MAMY problemu cen. Natomiast MAMY problem bezrobocia. Każdy kolejny tego typu artykuł maskuje istotę problemu i kieruje naszą uwagę na boczny tor.

Brak komentarzy: