Szukaj na tym blogu

niedziela, 3 stycznia 2016

Linia podziału przebiega przez Polskę.

Dlatego te dwie strony nie są się w stanie porozumieć. 
Brakuje komunikacji na odcinkach najbardziej do siebie zbliżonych, 
dlatego jedni i drudzy demonizują się nawzajem:
 to troglodyci i sfanatyzowani nacjonaliści. 
ci pierwsi to zdrajcy i brukselskie pachołki. 
Dla jednych i drugich "tamci" to kompletne osły.

 prawicowej części z nas nie przeszkadza to, że odtworzyło się PRL-owskie ustawienie, że rządzi przywódca partii politycznej,
a prezydent i premier są figurantami,
 bo demokracja to tylko ładnie malowana fasada, 
a w środku i tak mieści się burdel, którymś ktoś musi rządzić.
 I dlatego nikomu na prawicy, mającej się za "zdroworozsądkową", 
nie przeszkadza myślenie obsesjami: że Niemcy najadą, że Żydzi ograbią.

 tej "zdroworozsądkowej" prawicy umyka to, 
że oddalając się od europejskich standardów, 
zniechęcamy do siebie NATO i Unię. 
Naszych jedynych - jedynych! - gwarantów bezpieczeństwa. 
Z tego prostego powodu, że 
odrzucając zachodnie wartości,
przestajemy być częścią Zachodu. 

Stajemy się tym, czego Zachód nie lubi, czyli 
nieprzewidywalnym, agresywnym Wschodem. 
I do tego jeszcze wyszli z nas niewdzięczni, 
dwulicowi hipokryci, którzy, jak 
oburzał się dopiero co "Dresdner Neueste Nachrichten", 
"najedli się przy unijnym stole, a teraz wstają, bekając".
           SZCZEREK nieco miejscami podredagowany