..słowa Hawkinga, wyeksponowałem, bo to było wskazanie kierunku.
To nie znaczy, że już nie będzie konieczności/potrzeby stawiania "murów".
Tylko, że jest głęboka różnica miedzy postawieniem muru jako konieczności wynikającej z ograniczonej w czasie sytuacji; świadomością, że trzeba go rozebrać jak najszybciej, gdy konieczność przestanie działać,
a tym samym fizycznie murem, który budujemy w tym celu aby wypiąć się na tych innych.
Bo globalizacja ma swoją dynamikę,
a Planeta ograniczoną pojemność
i to już nie jest kwestia moralna ("kochaj bliźniego", "spragnionego napoić", przyjąć pod dach".......)
-to jest kwestia przetrwania Ziemian ..... i o tym mówi Hawking.
Rzecz w tym, czy dopuścimy do chyba już szóstego wymierania, tym razem z winy człowieka?
Jeśli stawiając mur zajmiemy się nie tylko tym co jest po jego jednej stronie a nie z równą , a nawet większa troską tym co zostało po drugiej stronie muru.
Wielu powie , zajmijmy się swoimi sprawami, .......to nie nasza sprawa .
Żyjemy w takim czasie, że to jednak nasza sprawa.
Planeta Ziemia coraz szybciej zmienia się w szalupę pełną rozbitków, a sytuacja wszystkich zrównuje i zmusza do współpracy i współdzielenia.
Możliwości Planety: pojemność ekologiczna, demograficzna, zasoby wyczerpują się.
Jesteśmy więc rozbitkami, którzy jeśli chcą dopłynąć do nowej Ziemi będą musieli odłożyć na bok konflikty etniczne , kulturowe zgodnie współpracować przy wiosłach, i dzielić zapasy
-to może się uda. Jeżeli tego nie zrobimy to na pewno się nie uda.
Czy to odległa przyszłość? Nie bardzo!