„Rozumiem, że Angela Merkel chce utrzymać strefę Schengen i nie ma dobrego – nie tylko etycznego, ale nawet skutecznego – pomysłu, jak to zrobić. Co musiałaby zmienić w swojej polityce, żeby ‚uratować Europę’?
Odpowiedź wydaje się ta sama od dłuższego czasu – potrzebny jest zestaw europejskich polityk o charakterze socjaldemokratycznym, które pozwoliłyby na dobrą redystrybucję do najciężej poszkodowanych przez kryzys i jednocześnie przyspieszyłyby wyjście z niego. Myślę tu przede wszystkim o trzech rozwiązaniach. Po pierwsze, o europejskiej płacy minimalnej, która wzmocniłaby pracowników względem pracodawców. Po drugie, o europejskim ubezpieczeniu od bezrobocia, na które składaliby się wszyscy – pracownicy, pracodawcy, samozatrudnieni – a które pozwoliłoby na transfer środków tam, gdzie kryzys jest najgłębszy, i jednocześnie stymulowałoby tam lokalny popyt. Wreszcie, to już z poziomu politycznego, prawdziwe obywatelstwo europejskie, które dawałoby pełnię praw wyborczych – czynnych i biernych – w miejscu zamieszkania na terenie UE, niezależnie od obywatelstwa krajowego.”
Jednym słowem – obecna polityka ekonomiczna się wyczerpuje, więc autor proponuje jeszcze więcej TEGO SAMEGO.
. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że wszelkie proponowane rozwiązania ewentualnie wpłyną na dynamikę samego kryzysu, ale go NIE ZLIKWIDUJĄ. Jak sam autor stwierdził na początku tekstu, model rozwoju ekonomicznego Niemiec opierał się w istocie na nierównowadze wymiany handlowej (przewadze eksportowej). Taki model MUSI się kiedyś zawalić, ponieważ każda nadwyżka musi odpowiadać takiemu samemu deficytowi handlowemu innych państw!
Wszyscy nie mogą mieć NADWYŻEK względem wszystkich. Niemiecka droga prowadzi donikąd. Daje im tylko przejściową przewagę, która jest zarazem ŹRÓDŁEM ich przyszłego nieuchronnego kryzysu!
Można przedłużać agonię, wykorzystując do ostatka posiadaną przewagę, ewentualnie tworzyć jakieś nowe obszary przewagi (jak np. „przemysł 4.0”), aby nadal korzystać z nierównowagi. Im dłużej Niemcy rozwijają się kosztem innych gospodarek, tym więcej problemów narasta w krajach, które są ofiarami ich polityki NIERÓWNOWAGI. Ofiary mogą przejściowo godzić się z wyzyskiem, ale nigdy w dotychczasowej historii Świata taki stan nie trwał wiecznie.
Propozycja konsolidacji politycznej EU to, jak dla mnie, rozpaczliwe usiłowanie przyłączenia reszty państw EU (w tym swoich wcześniejszych ofiar ), do wspólnie realizowanej polityki beggar-thy-neighbour, oczywiście z pełnym ZACHOWANIEM w polityce wewnętrznej niezbywalnych neoliberalnych podstaw, czyli BEZROBOCIA, skutecznie gwarantującego wyzysk pracobiorców, niskie płace, „konkurencyjność” eksportu i podtrzymanie zysków grupy eksporterów.
Temu celowi ma służyć „europejska płaca minimalna”, „europejskie ubezpieczenie od bezrobocia”, a jak to nie wystarczy, to zapewne zdecydują się nawet na pensję obywatelską. Jestem pewien, że zrobią absolutnie WSZYSTKO, co tylko będzie możliwe i niemożliwe, byle nie dopuścić do likwidacji BEZROBOCIA.
. Jedynym PRAWDZIWYM rozwiązaniem, prowadzącym do unikania, a nie do eskalowania kryzysów, jest rezygnacja z polityki beggar-thy-neighbour w stosunkach międzynarodowych, czyli rezygnacji z NIERÓWNOWAGI w wymianie handlowej, a w polityce wewnętrznej przywrócenie rynkowych relacji na rynku pracy, poprzez wdrożenie programów GWARANCJI pracy.
We współczesnej gospodarce, w której PODZIAŁ wytworzonych dóbr odbywa się (a przynajmniej powinien, z czym chyba wszyscy się zgadzają?) poprzez wynagrodzenie za PRACĘ, sama możliwość podjęcia pracy przez KAŻDEGO chętnego jest przysługującym obywatelom PRAWEM, a nie przywilejem tylko dla wybranych.
Zagwarantowanie pracy NIE ma służyć do likwidowania biedy, być substytutem programów socjalnych czy służyć redystrybucji!! Praca gwarantowana ma przywrócić RYNKOWE(*) relacje pracodawca-pracobiorca i uruchomić obecnie nie wykorzystany potencjał siły roboczej. Oczywiście kosztem tych zmian byłaby likwidacja możliwości dumpingu płacowego PONIŻEJ poziomu płac oferowanego przez program, co istotnie uderza w interes producentów-eksporterów.
Nie mam złudzeń, program gwarancji pracy, jakkolwiek technicznie oczywiście możliwy i pożądany, nie zostanie wprowadzony w warunkach demokracji NIGDY. Kalecki wyjaśnił to już sto lat temu – posiadacze środków produkcji wolą zachować władzę nawet kosztem kryzysu i za cenę utraty potencjalnych zysków, byle JEJ, władzy, nie oddać.
Najprawdopodobniej na froncie walki o utrzymanie bezrobocia na odpowiednim poziomie wytoczone zostanie działo dochodu obywatelskiego. Parę uwag o tym złodziejstwie, które nas zapewne czeka:
. (*) Relacje rynkowe oczywiście występują wtedy, gdy OBIE strony MOGĄ negocjować warunki, natomiast gdy jedna ze stron NIE MOŻE negocjować (jest pod REALNĄ groźbą utraty podstawy swojej egzystencji), to mamy do czynienia ze zwykłym przymusem, a nie z „rynkiem”.
Nie mam najmniejszych wątpliwości, że wszelkie proponowane rozwiązania ewentualnie wpłyną na dynamikę samego kryzysu, ale go NIE ZLIKWIDUJĄ. Jak sam autor stwierdził na początku tekstu, model rozwoju ekonomicznego Niemiec opierał się w istocie na nierównowadze wymiany handlowej (przewadze eksportowej). Taki model MUSI się kiedyś zawalić, ponieważ każda nadwyżka musi odpowiadać takiemu samemu deficytowi handlowemu innych państw!
Jedynym PRAWDZIWYM rozwiązaniem, prowadzącym do unikania, a nie do eskalowania kryzysów, jest rezygnacja z polityki beggar-thy-neighbour w stosunkach międzynarodowych, czyli rezygnacji z NIERÓWNOWAGI w wymianie handlowej, a w polityce wewnętrznej przywrócenie rynkowych relacji na rynku pracy, poprzez wdrożenie programów GWARANCJI pracy.
(*) Relacje rynkowe oczywiście występują wtedy, gdy OBIE strony MOGĄ negocjować warunki, natomiast gdy jedna ze stron NIE MOŻE negocjować (jest pod REALNĄ groźbą utraty podstawy swojej egzystencji), to mamy do czynienia ze zwykłym przymusem, a nie z „rynkiem”.