Czterej niemieccy milionerzy są gotowi płacić wyższe podatki, by pomóc ograniczyć długi państwa - podał tygodnik "Die Zeit". "Nie miałbym problemu, gdyby podniesiono najwyższą stawkę podatkową" - powiedział właściciel znanego domu wysyłkowego Michael Otto.
Producent aparatów słuchowych i prezes klubu piłkarskiego Hannover 96 Martin Kind oświadczył z kolei, że byłby gotów zaakceptować wyższe podatki, jeśli państwo zobowiązałoby się do przeznaczenia pozyskanych w ten sposób dodatkowych dochodów na redukcję zadłużenia.
Jak informuje "Die Zeit" w wydaniu internetowym, podobnego zdania jest także hamburski przedsiębiorca z branży ubezpieczeniowej Juergen Huenke, który jednak opowiedział się za wyższym podatkiem spadkowym. "Uważam, że rozsądna byłaby znaczna podwyżka podatku spadkowego. Nie mam na myśli kogoś, kto dziedziczy dom, ale ludzi z sektami milionów euro" - powiedział.
Popularny w Niemczech piosenkarz Marius Mueller-Westernhagen ocenił z kolei, że "podniesienie podatku o kilka punktów procentowych nie zrobi z bogaczy biedaków". "A nawet wszyscy się wzbogacą, jeśli dochody zostaną konsekwentnie przeznaczone na redukcję długów i posłużą do budowania przyszłości, a nie narastania odsetek" - dodał.
Obecnie najwyższa stawka podatkowa w Niemczech wynosi 45 proc. i obejmuje dochody powyżej 250 401 euro rocznie.
Jak przypomina "Zeit", niemieccy milionerzy nie są osamotnieni w swoim apelu o wyższe podatki w czasie kryzysu zadłużenia. Amerykański miliarder Warren Buffett opowiedział się niedawno za wprowadzeniem podatku od najbogatszych, by wesprzeć redukowanie długu USA. Z podobną propozycją wystąpiło też 16 francuskich bogaczy. Pod apelem w tej sprawie opublikowanym na łamach pisma "Le Nouvel Observateur" podpisali się m.in.: dziedziczka imperium L'Oreal Liliane Bettencourt, szef koncernu Total Christophe de Margerie, prezes PSA Peugeot Citroen Philippe Varin.
źródło Onet