Szukaj na tym blogu

piątek, 13 listopada 2015

Leniwi bezrobotni czy brak pracy?

jacek pisze:
@Damian #111
"[...] Inwestycja w mądre społeczeństwo. Wykazanie się taką wiedza na egzaminie mogłoby owocować pieniężnymi nagrodami/zasiłkami. Większość zasiłków chorobowych też można by wypłacać w zamian za zdane egzaminy."
.
Umożliwienie ludziom kształcenia się jest oczywiście korzystne, ale....
Gdy ktoś mnie przekonuje, że problem bezrobocia MOŻNA rozwiązać przez kształcenie bezrobotnych, to zapala mi się czerwona lampka. Nie chodzi o negowanie bezspornych zalet wykształcenia, ale o to, że brak wykształconych kadr NIE JEST POWODEM masowego bezrobocia. Nawet wtedy, gdy przedsiębiorcy narzekają, że nie mogą znaleźć dostatecznie wykształconych pracowników, a w rzeczywistości, to oni nie mogą znaleźć dostatecznie wykształconych pracowników ZA TAK NISKĄ CENĘ, jaką zwykle chcą płacić.
W przypadku wypowiedzi MM nie chodzi mi o SŁUSZNY postulat inwestowania w kształcenie, bo go w pełni popieram i zgadzam się tutaj z MM, ale o to, że POWIĄZAŁ problem bezrobocia z neoliberalnym pomysłem obwiniania za bezrobocie ofiar recesji, przypisując im brak wykształcenia i lenistwo. Użycie właśnie TEGO argumentu jest znakiem pewnego sposobu myślenia, bez znaczenia, że idea podnoszenia kompetencji jako taka, sama w sobie jest przecież słuszna.
MM mógł nas zachęcać do rozwijania kapitału ludzkiego na wiele innych sposobów, ale tego nie zrobił. Wybrał sobie neoliberalnego mema z repertuaru republikańskiej propagandy nienawiści do biednych.
p.s.
"Rację ma bo zawsze się znajdą tacy bezrobotni którzy pracy podjąć nie chcą"
Nonsens. To niebezpieczny, nielogiczny sposób myślenia.
Z faktu, że jest wśród bezrobotnych taki ktoś, kto pracy nie chce (prawda !!!), NIE wynika, że:
a) wszyscy INNI pracy nie chcą,
b) gdy się innych zmusi, to praca się dla nich znajdzie,
c) brak chęci do podjęcia pracy jest powodem braku MIEJSC pracy.

Brak komentarzy: