Sfera publiczna obraca pojęciami służącymi do opisu
teraźniejszości i przeszłości.
Niezależnie od wypowiadanych treści
- mniej lub bardziej ciekawych.
mniej lub bardziej oryginalnych -wszyscy używają
tego samego niezmiennego historycznie zestawu pojęć.
I nie może być inaczej
jeśli mamy rozumieć co wzajemnie do siebie mówimy.
Nie bierzemy pod uwagę, że
wiele z tych pojęć
jest mniej lub bardziej wadliwie skonstruowanych,
a to ma niebagatelny wpływ na odbiór
tego co wyrażamy.
Brakuje odpowiednika Urzędu Nadzoru Finansowego itp.,
(Językoznawcy nie są w stanie zajmować się
bardziej abstrakcyjnymi pojęciami)
który by analizował strukturę używanych pojęć.
Moim zdaniem powinna to być powinność
filozofii zajmującej się współczesnością.
Dla zilustrowania tego wywodu kilka przykładów.
Przykład pierwszy.
Od ponad stu lat używane jest z siłą inercji,
darwinowskie pojęcie: "doboru naturalnego".
Dla zajmujących się tematem źle sformułowane
pojęcie problemem nie jest.
Natomiast niefachowców kieruje na
błędny tor myślenia.
Pojęcie doboru naturalnego sugeruje działanie celowe osobników,
lub jakiś celowy zamiar "natury", która dobiera.
Tymczasem mamy do czynienia z działaniami czysto losowymi.
W ślad za zmianą warunków egzystencji
następuje zmiana preferencji
promującej przeżycie
i spłodzenie potomstwa podobnych osobników
i ogranicza szanse innych.
A więc mamy do czynienia z sitem, a nie z doborem.
Przykład drugi.
Paweł Lisicki mówiąc, że faszyzmu w Polsce nie będzie
opisuje teraźniejszość.
-Nie uwzględnia siły oporu stawianej przez opinię publiczną
tym tendencjom.
-Nie uwzględnia dynamiki tendencji faszystowskich.
Jeżeli opór będzie dostatecznie duży, a czynniki
sprzyjające faszyzmowi słabsze to faszyzmu nie będzie.
Mówienie, że faszyzm w Polsce jest niemożliwy
rozbraja opinie publiczną
i stwarza możliwość.
Zatem,
wyrażenie opinii o zjawisku,
jakby było od niej niezależne od przekonania
o jego możliwości zaistnienia
-gdy zależy!
-jest nieprawidłowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz