Szukaj na tym blogu

niedziela, 3 kwietnia 2016

Alberto Athié: - Odprawiam mszę za zmarłego.

 W kościele są panie z grupy biblijnej i kilku mężczyzn, mniej więcej w wieku Amenábara. Ubrani w księżowskim stylu. To widać, bo my, księża, słabo się znamy na modzie. Mówię podczas kazania: "Miałem zaszczyt towarzyszyć ojcu Amenábarowi półtora miesiąca przed jego śmiercią. Mam dla was od niego wiadomość: on przebacza, ale prosi o sprawiedliwość". I boom! Wszyscy ci panowie w księżowskich ubraniach czerwienieją, u niektórych widzę łzy. Po mszy podchodzą do mnie i mówią, że doskonale rozumieją, co Amenábar miał na myśli: "My też jesteśmy ofiarami Maciela". Wśród nich José Barba. Tłumaczy, że długo szukali sprawiedliwości wewnątrz Kościoła, wysyłali listy do Watykanu. I nic. A ja nie wierzę, jestem wielkim admiratorem Jana Pawła II. Jego podejścia do ludzi, jego sposobu myślenia, wyjątkowego humanizmu. Podziwiam jego zmagania najpierw z faszyzmem, potem z komunizmem. Nigdy nie zapomnę jego wypowiedzi, że pod żadnym pozorem nie można naruszać godności i praw człowieka. Jego pokojowe przesłania, stawanie po stronie pokrzywdzonych. Przepiękne. Nie mam wątpliwości, że łatwo będzie wywalczyć sprawiedliwość dla Amenábara.

"Ratzinger przeczytał przy mnie twój list i spytał, czy cię dobrze znam. Zapewniłem go, że jesteś wiarygodny i wszystko to prawda. A Ratzinger na to: Przykro mi, ale tej sprawy nie możemy ruszać, bo Maciel jest bliski papieżowi i bardzo pożyteczny dla Kościoła".