Szukaj na tym blogu

niedziela, 17 kwietnia 2016

Rosja. O tym co u nich się dzieje u wielkiego sąsiada trzeba dowiadywać się od dysydentów. Dobre i to. Jewgienij Gontmacher

 oficjalnie bezrobocie jest niewielkie - 6 proc. I mimo kryzysu nie rośnie. 
- Mamy coraz więcej przypadków tak zwanego niepełnego zatrudnienia. Regionalne administracje, jak mogą, naciskają na pracodawców, żeby nie zwalniali. Bo gubernatorzy za wzrost bezrobocia dostają po głowie od Kremla. Zamiast zwolnień masowych mamy więc przenoszenie załóg na przymusowe, symbolicznie tylko płatne urlopy, skracanie tygodnia czy dnia roboczego z jednoczesnym zmniejszeniem zarobków.

właściciele przedsiębiorstw, póki mogą, godzą się na to, bo są pod mocnym politycznym naciskiem ludzi z lokalnych administracji i ministerstw, którym najbardziej zależy na tym, by na Kremlu prezentować optymistyczne, mocno podretuszowane dane statystyczne
dziesiątki milionów obywateli są utrzymywane przez państwo. To renciści, wojskowi, policjanci, lekarze, nauczyciele i tak dalej. Wśród tej wielkiej grupy powszechne było przekonanie, że państwo się o nich zatroszczy, nie pozwoli im zbiednieć. Przecież nie tak dawno, bo w kryzysowym 2009 r., kiedy PKB Rosji spadł o 9 proc., realne pensje i emerytury rosły...

 Dziś podatku stawka wynosi dla wszystkich 13 proc.

Ta zasada zaczęła obowiązywać przy Putinie. To było jego wielkim osiągnięciem. 

- Sądzę jednak, że jeśli do 2017 r. sytuacja gospodarcza się nie poprawi, wrócimy do podatku progresywnego.