Szukaj na tym blogu

piątek, 22 kwietnia 2016

większość gospodarek rozwiniętych znów wykorzystuje moce produkcyjne niemal w pełni.

'.....większość gospodarek rozwiniętych znów wykorzystuje moce produkcyjne niemal w pełni.
Konsumenci dziś nie trzymają się za kieszeń, licząc na dalsze spadki cen towarów i usług, 
jak to bywa w czasie deflacji. Zamiast tego 
stopniowo zwiększają wydatki, 
wykorzystując coraz wyższe dochody i duży wzrost siły nabywczej, 
dzięki załamaniu się cen ropy i surowców. W efekcie większość gospodarek rozwiniętych znów wykorzystuje moce produkcyjne niemal w pełni.
Dane dotyczące zysków korporacji także przeczą poglądowi, że ugrzęźliśmy w deflacji. 
Stabilizacja cen wcale nie uszczupla marży zysku. Wręcz przeciwnie, w wielu gospodarkach rozwiniętych zyski są wysokie – często wręcz rekordowe – po części za sprawą niższych kosztów na wejściu.
W tej sytuacji 
dystrybucja dobrobytu finansowego przez bank centralny 
na dłuższą metę miałaby groźne konsekwencje systemowe, bo 
stworzyłaby przewrotną motywację dla wszystkich. 
Ilekroć wzrost byłby słabszy, niż planowano, 
polityków kusiłoby, by sięgać po pieniądze z helikoptera, zamiast wdrażać trudne reformy strukturalne, które rozwiązują realne przyczyny słabości gospodarki.

-[na słowo "reforma" ................- "słowo wytrych" 
otwiera mi się nóż w kieszeni, albo jeśli ktoś woli dostaje białej gorączki!]

Wszystko to wzmocniłoby oczekiwania uczestników rynku finansowego, 
że banki centralne i rządy zawsze wkroczą do akcji

-[Ależ  to przekonanie już jest nie tylko mocne ale mocno utrwalone. Czy jeszcze jest ktoś kto  wierzy,ze banki nie BC nie wkroczą bay ratować kolegów i świat]

by osłabić bańki kredytowe czy złagodzić ich konsekwencje, 
nawet gdyby oznaczało to wzrost zadłużenia. 
Zniekształceniu uległoby zatem postrzeganie ryzyka i 
spadłaby rola premii za ryzyko." -Michael Heise