Przypływ globalizacji nie uniósł wszystkich łodzi. Wiele pracujących rodzin mocno ucierpiało przez import tanich produków z Chin i innych krajów. A największymi zwycięzcami są finansiści i utalentowani profesjonaliści, którzy są w stanie wykorzystać poszerzenie rynków. Choć globalizacja nie jest jedyną (ani nawet najważniejszą) siłą napędzającą nierówności w rozwiniętych gospodarkach, to jednak się do tego przyczyniła.
Handel nabiera szczególnego znaczenia politycznego dlatego, że często rodzi obawy o uczciwość w sposób, w jaki nie robi tego inny ważny sprawca nierówności – technologia. Kiedy tracę pracę dlatego, że mój konkurent wprowadza innowacje i sprzedaje lepszy produkt, nie mam raczej prawa narzekać. Ale kiedy dzieje się dlatego, że zlecenia trafiają do firm zewnętrznych, które mogą robić to, co tu byłoby nielegalne – np. wprowadzać zakaz zrzeszania się pracowników w związki – mogę mieć powód do oburzenia.
Kraje, które zdołały wykorzystać globalizację, takie jak Chiny czy Wietnam, zastosowały mieszaną strategię promocji eksportu i rozmaitych polityk, które naruszają obecne reguły handlowe. Dotacje, wymogi dla udziału krajowego, regulacje inwestycyjne i często bariery importowe pomogły stworzyć nowe branże o wyższej wartości dodanej. Kraje opierające się wyłącznie na wolnym handlu (natychmiast przychodzi mi do głowy przykład Meksyku) wloką się w ogonie.
Handel nabiera szczególnego znaczenia politycznego dlatego, że często rodzi obawy o uczciwość w sposób, w jaki nie robi tego inny ważny sprawca nierówności – technologia. Kiedy tracę pracę dlatego, że mój konkurent wprowadza innowacje i sprzedaje lepszy produkt, nie mam raczej prawa narzekać. Ale kiedy dzieje się dlatego, że zlecenia trafiają do firm zewnętrznych, które mogą robić to, co tu byłoby nielegalne – np. wprowadzać zakaz zrzeszania się pracowników w związki – mogę mieć powód do oburzenia.
Kraje, które zdołały wykorzystać globalizację, takie jak Chiny czy Wietnam, zastosowały mieszaną strategię promocji eksportu i rozmaitych polityk, które naruszają obecne reguły handlowe. Dotacje, wymogi dla udziału krajowego, regulacje inwestycyjne i często bariery importowe pomogły stworzyć nowe branże o wyższej wartości dodanej. Kraje opierające się wyłącznie na wolnym handlu (natychmiast przychodzi mi do głowy przykład Meksyku) wloką się w ogonie.
zapis WTO o „bezpiecznikach” mógłby zostać poszerzony o możliwość wprowadzania restrykcji handlowych (pod rygorem odpowiednich procedur) w przypadkach, gdy import w wyraźny sposób kłóci się z wewnętrznymi normami społecznymi. (Piszę o tym szczegółowo w swojej książceParadoks globalizacji). Umowy handlowe powinny również zawierać „pakiet rozwojowy”, który dałby biednym krajom autonomię niezbędną do wprowadzania dywersyfikacji gospodarczej.
Postępowcy nie powinni przyjmować fałszywej i szkodliwej narracji, która stawia interesy ludzi ubogich z całego świata przeciw interesom klasy średniej i niższej z krajów bogatych. Dzięki odpowiedniej wyobraźni instytucjonalnej globalny reżim handlowy można tak zreformować, by skorzystali i jedni, i drudzy.