Szukaj na tym blogu

niedziela, 17 kwietnia 2016

Dziś, kiedy światowa gospodarka jest już bardzo otwarta, „wymiana dostępu do rynku” rodzi więcej problemów, niż rozwiązuje.

 Przypływ globalizacji nie uniósł wszystkich łodzi. Wiele pracujących rodzin mocno ucierpiało przez import tanich produków z Chin i innych krajów. A największymi zwycięzcami są finansiści i utalentowani profesjonaliści, którzy są w stanie wykorzystać poszerzenie rynków. Choć globalizacja nie jest jedyną (ani nawet najważniejszą) siłą napędzającą nierówności w rozwiniętych gospodarkach, to jednak się do tego przyczyniła.
Handel nabiera szczególnego znaczenia politycznego dlatego, że często rodzi obawy o uczciwość w sposób, w jaki nie robi tego inny ważny sprawca nierówności – technologia. Kiedy tracę pracę dlatego, że mój konkurent wprowadza innowacje i sprzedaje lepszy produkt, nie mam raczej prawa narzekać. Ale kiedy dzieje się dlatego, że zlecenia trafiają do firm zewnętrznych, które mogą robić to, co tu byłoby nielegalne – np. wprowadzać zakaz zrzeszania się pracowników w związki – mogę mieć powód do oburzenia.
 Kraje, które zdołały wykorzystać globalizację, takie jak Chiny czy Wietnam, zastosowały mieszaną strategię promocji eksportu i rozmaitych polityk, które naruszają obecne reguły handlowe. Dotacje, wymogi dla udziału krajowego, regulacje inwestycyjne i często bariery importowe pomogły stworzyć nowe branże o wyższej wartości dodanej. Kraje opierające się wyłącznie na wolnym handlu (natychmiast przychodzi mi do głowy przykład Meksyku) wloką się w ogonie.

zapis WTO o „bezpiecznikach” mógłby zostać poszerzony o możliwość wprowadzania restrykcji handlowych (pod rygorem odpowiednich procedur) w przypadkach, gdy import w wyraźny sposób kłóci się z wewnętrznymi normami społecznymi. (Piszę o tym szczegółowo w swojej książceParadoks globalizacji). Umowy handlowe powinny również zawierać „pakiet rozwojowy”, który dałby biednym krajom autonomię niezbędną do wprowadzania dywersyfikacji gospodarczej.
Postępowcy nie powinni przyjmować fałszywej i szkodliwej narracji, która stawia interesy ludzi ubogich z całego świata przeciw interesom klasy średniej i niższej z krajów bogatych. Dzięki odpowiedniej wyobraźni instytucjonalnej globalny reżim handlowy można tak zreformować, by skorzystali i jedni, i drudzy.

Strony