Szukaj na tym blogu

piątek, 4 marca 2016

Pytanie zasadnicze brzmi: czy członkostwo w Unii nadal przynosi korzyści na tyle duże, by przeważyć wiążącą się z nim utratę suwerenności.

w Wielkiej Brytanii minister wywodzący się z tej samej partii, która wprowadziła kraj do UE, może wezwać do wyjścia ze Wspólnoty. Żaden z liczących się polityków niemieckich, francuskich czy hiszpańskich nie odważyłby się otwarcie poruszać tego tematu, nie mówiąc już o namawianiu do rozwodu. 
Wielkiej Brytanii, w której silnie rozwinięty jest sektor usług, ramy instytucjonalne jednolitego unijnego rynku są potrzebne bardziej niż na przykład Polsce, eksportującej głównie towary. 

Skąd więc, skoro racjonalne argumenty nie przemawiają za wyjściem z UE, wziął się problem? Po części stąd, że Unia Europejska zawiodła. Byłby to jednak argument za jej zreformowaniem, a nie opuszczeniem. Po drugie, nie sprawdziła się ponadnarodowa demokracja. Należy w takim razie ją usprawnić, a nie spisać na straty. Po trzecie, wyparowało emocjonalne spoiwo łączące Europę. Ale to powód, by coś zmienić, a nie popadać w prowincjonalizm.