w całej Europie socjaldemokracja jest najsłabsza od dekad.
"The Economist" podaje główne przyczyny.
Pierwsza z nich to, paradoksalnie, sukces lewicy, czyli spełnienie większości postulatów, o jakie przez lata walczyła socjaldemokracja - emerytury, dostęp do opieki zdrowotnej, publiczna edukacja itd. I choć dziś te zdobycze wydają się niektórym zagrożone, wciąż mało kto bierze poważnie postulaty całkowitej prywatyzacji służby zdrowia czy rezygnacji z pomocy społecznej.
Drugi powód słabości lewicy to mniejszy strach przed politycznymi ekstremizmami, wyraźny w pokoleniach pamiętających wielkie konflikty XX wieku i żyjących w cieniu żelaznej kurtyny.
"The Economist" podaje główne przyczyny.
Pierwsza z nich to, paradoksalnie, sukces lewicy, czyli spełnienie większości postulatów, o jakie przez lata walczyła socjaldemokracja - emerytury, dostęp do opieki zdrowotnej, publiczna edukacja itd. I choć dziś te zdobycze wydają się niektórym zagrożone, wciąż mało kto bierze poważnie postulaty całkowitej prywatyzacji służby zdrowia czy rezygnacji z pomocy społecznej.
Drugi powód słabości lewicy to mniejszy strach przed politycznymi ekstremizmami, wyraźny w pokoleniach pamiętających wielkie konflikty XX wieku i żyjących w cieniu żelaznej kurtyny.
Czynnik trzeci to strukturalna zmiana w gospodarce. Globalizacja i gęsta sieć współzależności wzmagają niepewność - nasza praca i jakość życia zależą dziś często od decyzji podejmowanych tysiące kilometrów dalej. To dlatego wielu populistów idzie teraz do wyborów z hasłami renacjonalizacji firm i reindustrializacji państw.