Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 23 maja 2016

jacek pisze: Podażowa czy popytowa?

w kontekście dyskusji o rosnącym ZADŁUŻENIU PRYWATNYM, który to wzrost zadłużenia stanowi ŹRÓDŁO rosnącej podaży pieniądza (aby utrzymać POPYT przy malejącym deficycie sektora publicznego), to ostateczna przyczyna dla której ludzie i firmy się nadmiernie zadłużają, ma DRUGORZĘDNE znaczenie.
Oczywiście, że lepiej by kredyty były brane na coś konstruktywnego i pożytecznego, niż na całkiem zbędne fanaberie. Jednak dyskusją o tym czy lepiej zadłużać ludzi (a NIE państwo!!) na budowę domu, czy na akcje firmy technologicznej, zaprowadzi nas donikąd. Oba cele mogą być tak samo racjonalne, jak i zbędne, zależnie od punktu widzenia, czy sytuacji w jakiej akurat znajduje się dana gospodarka.
Nie ma to jednak znaczenia dla problemu wzrostu zadłużenia PRYWATNEGO, ponieważ w OBU przypadkach popyt (obojętne, na domy czy na technologiczne gadżety) MUSI się kiedyś nieuchronnie załamać, ponieważ dług prywatny (w przeciwieństwie do publicznego) nigdy, przenigdy, nie rośnie w nieskończoność.
Wynika to z jednej zasadniczej różnicy pomiędzy państwem, a jego obywatelami – firmy i ludzie muszą w końcu swój dług SPŁACIĆ, a państwo jest wieczne i dług może sobie rolować w nieskończoność, wyinflacjonować, czy cokolwiek tam sobie chce, ze swoim niby „długiem” (czyli tak naprawdę EMISJĄ swojego pieniądza) zrobić.
.
Po drugie, być może tkwisz w błędzie, ponieważ wyobraziłeś sobie, że możliwy jest WZROST gospodarczy dzięki rozwojowi technologi, BEZ zwiększania podaży pieniądza (bez wzrostu długu prywatnego, bez wzrostu popytu, itd..)??
Być może ulegasz złudzeniu, że rozwój technologiczny może następować, ot tak sam z siebie, w deflacyjnym środowisku, przy ogólnym braku popytu, ograniczaniu wydatków publicznych, nadwyżce mocy produkcyjnych w gospodarce, nadmiarze wolnej siły roboczej, itd? Czy tu aby nie błąkają Ci się po głowie koncepcje ekonomi podaży i prawo Saya?
Jednak nawet ekonomista po Noblu może wypisywać bzdury, jak Phelps. Moim zdaniem celowo ściemnia, bo nie uwierzę, że nie dostrzega, że firmom technologicznym obecnie ani NIE brakuje pomysłów ani mocy produkcyjnej, ale POPYTU na ich produkty. Tak jest obecnie wszędzie na świecie, to nowa norma. Prawo Saya, jeżeli nawet działa, to może przy gospodarce z pełnym zatrudnieniem i deficytem zdolności produkcyjnych, ale na pewno nie w OBECNYCH warunkach. To oczywistość.
.
Reasumując. Dobrze jest mieć rozwój technologiczny. Dosypywanie TYLKO kasy do gospodarki w żadnym razie go samo z siebie nie zapewni! Ale świadomie dławienie gospodarki debilną polityką austerity, u podstaw której leży propagowana przez neolibów histeria „długu” publicznego, z całą PEWNOŚCIĄ zniechęci każdego rozsądnego inwestora do technologicznego rozwoju. I to się właśnie dzieje na naszych oczach, przez ostatnie lata.
Ambitne apele i dęte programy nic tu nie pomogą. Tworzą tylko propagandowy szum informacyjny.