Podoba nam się to, czy nie, lud i społeczeństwo są narodowe i lepiej,
żeby był to naród w miarę otwarty, nie stający ponad prawem i choć
trochę odklejony od katolicyzmu. Po prostu z takim narodem łatwiej
będzie się lewicy dogadać.
Ludzie niekoniecznie umiejscawiają się w jakiejkolwiek klasie społecznej, nie zawsze potrafią zidentyfikować wspólne interesy, a przede wszystkim nie czują się klasową wspólnotą. Nie przypadkiem wszystkie partie, może poza PSL, zwracają się do Polaków albo do społeczeństwa jako całości. Naród polski istnieje dużo bardziej realnie (choć świadomość narodowa przybiera rozmaite formy) niż klasa ludowa czy prekariat.
Ludzie niekoniecznie umiejscawiają się w jakiejkolwiek klasie społecznej, nie zawsze potrafią zidentyfikować wspólne interesy, a przede wszystkim nie czują się klasową wspólnotą. Nie przypadkiem wszystkie partie, może poza PSL, zwracają się do Polaków albo do społeczeństwa jako całości. Naród polski istnieje dużo bardziej realnie (choć świadomość narodowa przybiera rozmaite formy) niż klasa ludowa czy prekariat.
Lewica lubi odmieniać przez wszystkie przypadki słowo „wspólnota”, ale z narodem wciąż trudno konkurować.
Warto też pamiętać o tym, że sfera polityczna jest jednak do pewnego stopnia autonomiczna. Nie jest tylko miejscem reprezentacji interesów grupowych lecz także źródłem ideologii i tworzenia politycznych tożsamości. Jeśli lewica nie ma swojej reprezentacji politycznej, to i tak nie powinna unikać uczestniczenia w polu polityki, uznając np. spór o agenturalność Wałęsy za nieistotny. Jest on o tyle istotny, że dotyczy projektowanego kształtu wspólnoty narodowej i tradycji. Nie przypadkiem PiS buduje mit „żołnierzy wyklętych”, którego kwintesencją poza nacjonalistycznym patriotyzmem jest antykomunizm.
Skuteczna ideologia w swoim przekazie bierze pod uwagę tożsamość odbiorcy, zbiorowe emocje i wyobrażenia. I tylko wtedy może się zakorzenić. Nie oznacza to rezygnacji z zasad, przekonań, zadań edukacyjnych, chowania postulatów obyczajowych pod socjal. Nie chodzi o to, co się mówi, ale jak. Ważne jest, do jakich doświadczeń i przeświadczeń, obrazów, emocji i przykładów się
odwołujemy.
Mantra:
bieda i wykluczenie, wszystko to wina złej transformacji...
Często jest to jedyne, co lewica ma do powiedzenia w toczących się debatach, podczas gdy
życie społeczne ma jeszcze ileś wymiarów.
Niestety, to nie my tworzymy agendę omawianych publicznie tematów, musimy odnajdować się w tej, która jest.
Kinga Dunin
Warto też pamiętać o tym, że sfera polityczna jest jednak do pewnego stopnia autonomiczna. Nie jest tylko miejscem reprezentacji interesów grupowych lecz także źródłem ideologii i tworzenia politycznych tożsamości. Jeśli lewica nie ma swojej reprezentacji politycznej, to i tak nie powinna unikać uczestniczenia w polu polityki, uznając np. spór o agenturalność Wałęsy za nieistotny. Jest on o tyle istotny, że dotyczy projektowanego kształtu wspólnoty narodowej i tradycji. Nie przypadkiem PiS buduje mit „żołnierzy wyklętych”, którego kwintesencją poza nacjonalistycznym patriotyzmem jest antykomunizm.
Skuteczna ideologia w swoim przekazie bierze pod uwagę tożsamość odbiorcy, zbiorowe emocje i wyobrażenia. I tylko wtedy może się zakorzenić. Nie oznacza to rezygnacji z zasad, przekonań, zadań edukacyjnych, chowania postulatów obyczajowych pod socjal. Nie chodzi o to, co się mówi, ale jak. Ważne jest, do jakich doświadczeń i przeświadczeń, obrazów, emocji i przykładów się
odwołujemy.
Mantra:
bieda i wykluczenie, wszystko to wina złej transformacji...
Często jest to jedyne, co lewica ma do powiedzenia w toczących się debatach, podczas gdy
życie społeczne ma jeszcze ileś wymiarów.
Niestety, to nie my tworzymy agendę omawianych publicznie tematów, musimy odnajdować się w tej, która jest.
Kinga Dunin