Jedna partia, która mówi: „Teraz my mamy władzę, mamy większość i w
związku tym to my decydujemy o tym, jakie ustawy będą przyjmowane”.
Udają, że jest to demokracja. I to samo robi Zachód. Choć wszyscy
wiedzą, że rządy większości były właśnie częścią problemu w Irlandii
Północnej, na Bliskim Wschodzie, na Sri Lance, na Ukrainie, w Kenii czy
teraz w Nigerii. Ta kwestia w zaskakujący sposób umyka ludziom. Mówimy
wszystkim, by nas naśladowali, choć sami nie dostrzegamy, że nasz system
wcale nie jest dobry.
Kiedy w Grecji wprowadzona została demokracja,
nie było tam partii politycznych. Tak samo było w Anglii,
gdzie partie powstały dopiero później. W Stanach Zjednoczonych, na początku ich demokracji,
George Washington był całkowicie przeciwny idei tworzenia partii politycznych, gdyż uważał, że ludzie się podzielą i jedna strona będzie w konflikcie z drugą. Tym, co proponujemy, jest system głosowania, którego celem jest uzyskiwanie konsensusu, zamiast głosowania większościowego, które powoduje podziały między ludźmi.
Jeżeli głosuje się za lub przeciw, wówczas tworzy się podziały. Jest to tak pewne jak to, że rano wschodzi Słońce.
Jeżeli przyjmiesz to podstawowe założenie,
że decyzja nie może zostać podjęta, o ile nie ma szerokiego poparcia,
wówczas bez względu na to, jak kontrowersyjna jest kwestia, ludzie zaczną współpracować ponad podziałami partyjnymi.
Gdy korzystasz z głosowania większościowego, wówczas grupa, która ma większość, może w ogóle nie dbać o to, co myślą pozostali. Jeżeli jednak wiesz, że wynik głosowania pokaże najwyższą średnią preferencję, wówczas chcesz, aby twoje ugrupowanie zaznaczyło przy twojej propozycji najwyższą możliwą preferencję, jak również by osoby z innych ugrupowań dały jej co najmniej środkową preferencję, zamiast najniższą. A żeby tak się stało, lepiej jest iść z nimi porozmawiać. Tak więc sam proces głosowania, którego celem jest ustalanie konsensusu, zachęca do prowadzenia dialogu.
Każdy poseł i posłanka głosuje po jednej stronie na tę osoby, które chciałby lub chciałaby, aby były w rządzie, w kolejności swoich preferencji. Następnie stwierdza, że „O, tę osobę widziałbym w ministerstwie finansów, a ta mogłaby się zająć rolnictwem. Ta z kolei byłaby dobra w ministerstwie edukacji”. I tak dalej. Głosowanie matrycowe jest proporcjonalne, więc jeżeli ktoś jest członkiem partii, która ma 30 procent mandatów w Sejmie, wówczas najprawdopodobniej jego partia uzyska około 30 procent miejsc w rządzie. Metoda głosowania działa w ten sposób, że najkorzystniej jest wypełnić całą tabelkę. Jeżeli dajmy na to w rządzie jest 20 miejsc, to warto zagłosować na 20 osób i to na kandydatów i kandydatki spoza własnej partii, bo z własnej i tak dostanie się tylko około 30 procent. Zamiast więc prowadzić zakulisowe rozmowy, jak robi się to między innymi w Berlinie, cały parlament może wybrać rząd nawet w jeden dzień.
Zaproponować rządy większości w podzielonym społeczeństwie, jak zrobiono to w 1991 r. na Ukrainie, to po prostu szaleństwo."
Peter Emerson – dyrektor de Borda Institute w Belfaście. Specjalizuje się w metodach głosowania używanych przy podejmowaniu decyzji oraz systemach wyborczych.
Całość:
http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/swiat/20160214/emerson-rzad-wszystkie-partie-parlamentarne
Kiedy w Grecji wprowadzona została demokracja,
nie było tam partii politycznych. Tak samo było w Anglii,
gdzie partie powstały dopiero później. W Stanach Zjednoczonych, na początku ich demokracji,
George Washington był całkowicie przeciwny idei tworzenia partii politycznych, gdyż uważał, że ludzie się podzielą i jedna strona będzie w konflikcie z drugą. Tym, co proponujemy, jest system głosowania, którego celem jest uzyskiwanie konsensusu, zamiast głosowania większościowego, które powoduje podziały między ludźmi.
Jeżeli głosuje się za lub przeciw, wówczas tworzy się podziały. Jest to tak pewne jak to, że rano wschodzi Słońce.
Gdy decyzje podejmuje się poprzez głosowanie
większościowe, wówczas powstaną dwie grupy, które będą do siebie w
opozycji. I nie będą się one lubiły.
Raz przychodzi lewicowy rząd, który prowadzi lewicową politykę,
następnie przychodzi prawicowy rząd i robi wszystko po swojemu. Określa
się to jako „polityka wahadła”. Nie jest to szczególnie mądre.
Jeżeli jesteś ode mnie większy lub liczniejszy, nie powinno dawać ci to prawa do tego, by mnie ignorować.
Cały parlament powinien wspólnie dzielić odpowiedzialność za rządzenie
państwem. Jeżeli ustali się, że demokracja jest dla wszystkich i że
decyzje mogą być podejmowane wyłącznie wtedy, gdy mają określone
minimalne poparcie całego parlamentu – odpowiedni współczynnik
konsensusu – wówczas tworzy się dobrą dla współpracy atmosferę. I
wówczas ludzie w parlamencie zaczynają ze sobą współpracować.
Jeżeli przyjmiesz to podstawowe założenie,
że decyzja nie może zostać podjęta, o ile nie ma szerokiego poparcia,
wówczas bez względu na to, jak kontrowersyjna jest kwestia, ludzie zaczną współpracować ponad podziałami partyjnymi.
Gdy korzystasz z głosowania większościowego, wówczas grupa, która ma większość, może w ogóle nie dbać o to, co myślą pozostali. Jeżeli jednak wiesz, że wynik głosowania pokaże najwyższą średnią preferencję, wówczas chcesz, aby twoje ugrupowanie zaznaczyło przy twojej propozycji najwyższą możliwą preferencję, jak również by osoby z innych ugrupowań dały jej co najmniej środkową preferencję, zamiast najniższą. A żeby tak się stało, lepiej jest iść z nimi porozmawiać. Tak więc sam proces głosowania, którego celem jest ustalanie konsensusu, zachęca do prowadzenia dialogu.
Każdy poseł i posłanka głosuje po jednej stronie na tę osoby, które chciałby lub chciałaby, aby były w rządzie, w kolejności swoich preferencji. Następnie stwierdza, że „O, tę osobę widziałbym w ministerstwie finansów, a ta mogłaby się zająć rolnictwem. Ta z kolei byłaby dobra w ministerstwie edukacji”. I tak dalej. Głosowanie matrycowe jest proporcjonalne, więc jeżeli ktoś jest członkiem partii, która ma 30 procent mandatów w Sejmie, wówczas najprawdopodobniej jego partia uzyska około 30 procent miejsc w rządzie. Metoda głosowania działa w ten sposób, że najkorzystniej jest wypełnić całą tabelkę. Jeżeli dajmy na to w rządzie jest 20 miejsc, to warto zagłosować na 20 osób i to na kandydatów i kandydatki spoza własnej partii, bo z własnej i tak dostanie się tylko około 30 procent. Zamiast więc prowadzić zakulisowe rozmowy, jak robi się to między innymi w Berlinie, cały parlament może wybrać rząd nawet w jeden dzień.
Zaproponować rządy większości w podzielonym społeczeństwie, jak zrobiono to w 1991 r. na Ukrainie, to po prostu szaleństwo."
Peter Emerson – dyrektor de Borda Institute w Belfaście. Specjalizuje się w metodach głosowania używanych przy podejmowaniu decyzji oraz systemach wyborczych.
Całość:
http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/swiat/20160214/emerson-rzad-wszystkie-partie-parlamentarne