w obecnej perspektywie Polska ma
do wykorzystania 82,5 mld euro z unijnej polityki spójności (więcej niż w
latach 2007-2013), to rocznie powinniśmy wydawać średnio 13,75 mld
euro, a z powodu opóźnień nawet więcej. To wcale nie jest łatwe. Jeśli
nowy rząd sobie z tym nie poradzi, za rok czy dwa lata będziemy
świadkami szalonego rozdawnictwa. Tak się działo w poprzedniej
perspektywie. Bo przecież jeśli dają, to tylko głupi nie bierze.
Powinniśmy poważnie potraktować groźby
wstrzymania środków przez Komisję Europejską. Pod koniec zeszłego roku
wicekanclerz Niemiec Sigmar Gabriel w wywiadzie udzielonym dziennikowi
„Bild” oświadczył, że kraje, które nie podzielają wartości wyznawanych
przez Niemcy, nie mogą liczyć na niemiecką pomoc finansową. I nie była
to jedyna w tym tonie wypowiedź zachodniego polityka.
„dobra zmiana” w polityce spójności przypomina łatanie dziur. I
chowanie głowy w piasek.