Szukaj na tym blogu

niedziela, 14 lutego 2016

Mini-Schengen jest słowem wypowiadanym szeptem

- zamknięty obszar ratunkowy - bez Wschodu" - wyjaśnia Schuller. "Obie tendencje wzmacniają się wzajemnie. Im bardziej członkowie UE na Wschodzie chronią się przed kryzysem, odgradzając się, tym mocniej na Zachodzie ton będą nadawać ci, którzy ze swojej strony chcą odrzucić balast" - pisze komentator.

"Ten, kto uważa, że należy stać przy pompach, nie będzie chciał troszczyć się o tych, którzy będąc już w szalupach, odcinają linę" - ostrzega Schuller. Jeżeli ulegnie rozbiciu solidarność, pod znakiem zapytania stanie nie tylko transfer unijnych pieniędzy na Wschód - czytamy w "FAS".

"Powróci także fundamentalne dla Zachodu pytanie: czy będziemy za siebie walczyć? Czy obowiązuje jeszcze zasada 'wszyscy za jednego', gdy coraz więcej krajów przy zasadzie 'jeden za wszystkich' bierze zwolnienie? - zastanawia się autor. Schuller określa ten proces jako "lunatykowanie na powrót do XX wieku".

"Czy Angela Merkel odporna na Władimira Putina będzie rządzić wiecznie?" - pyta komentator. "Czy można całkowicie wykluczyć, że jej następcy mogą uznać porozumienie z wielką Rosją za racjonalne wyjście - kosztem Polski i tych wszystkich krajów, które dawniej nazywane były okropnie Międzyeuropą?" - pyta Schuller.

"Polscy narodowi konserwatyści nazwali swoich przeciwników, którzy do dziś stawiają na 'zmurszałą' Europę, 'lemingami'. Teraz szydzą z kontynentu, który dawał ostatnio ich krajowi bezpieczeństwo, i prowadzą Polskę w euforii śnionej suwerenności w kierunku rafy. Gdyby Putin miał tylko takich wrogów, nie potrzebowałby żadnych przyjaciół" - konkluduje Konrad Schuller na łamach niedzielnego wydania "FAS".