Kobiety nie decydują się na dzieci nie
dlatego, że brakuje im 500 złotych, tylko dlatego, że nie ma
infrastruktury opiekuńczej i mechanizmów wyrównywania szans na rynku
pracy.
Decyzja o posiadaniu dziecka oznacza często trwałe
pogorszenie sytuacji zawodowej. I to na koniec sama kobieta płaci
najwięcej za decyzję o urodzeniu dziecka. Gigantyczne środki, które
pójdą na program, mogłyby być zainwestowane w poprawę jakości usług
publicznych. Za dwadzieścia miliardów złotych można wybudować kilkaset
tysięcy mieszkań komunalnych, zapewnić bezpłatne żłobki i przedszkola
dla wszystkich dzieci. Trudno nie dostrzec krótkowzroczności i wad
programu 500+. Zamiast wzmacniać zaufanie i zainwestować te środki w
budowę państwa opiekuńczego, umacniamy indywidualny model radzenia sobie
z rzeczywistością, który będzie miał tylko bardzo ograniczony wpływ na
wzrost liczby urodzeń. Niestety dyskusja wokół sztandarowego programu
rządu Beaty Szydło skupia się na zupełnie innych kwestiach. "
jAN ŚPIEWAK