Na planie wszyscy patrzą na Wajdę. U niego wszystko rodzi się na żywo
....z tysiąca propozycji wybiera najlepszą. Co więcej, często nikt nie rozumie, dlaczego wybiera akurat tę. Potem wielu ludzi głupio mówiło, że to oni coś mu wyreżyserowali, wymyślili. Oni tylko coś proponowali, a on wybrał.
Pani wtedy nie lubiła zdjęć próbnych.
- Nie lubiłam, bo mnie kilka razy dość brutalnie odrzucili, komentując przy mnie mój wygląd, jakbym była głucha. Nie wierzyłam w moje szanse, jakiekolwiek. Na zdjęcia próbne do Wajdy poszłam nieumalowana. Powiedziałam bezczelnie, że mam tylko 15 minut. Był tam także Jurek Radziwiłowicz. Nie pamiętam, jaki tekst nam dano. Pamiętam tylko, że kamera wypadła z szyn, a mój przyszły mąż - operator Edward Kłosiński - chociaż się z nią wywrócił, wciąż mnie filmował. A ja zachowywałam się tak, jakby nic się nie stało. Na projekcji tego materiału Wajda powiedział podobno: "Ona może zabić, ona zagra". I że jestem trochę podobna do Osieckiej: "Taka sama wąska twarz".
Te miesiące pracy nad filmem - od lutego do czerwca - zaważyły na całym moim życiu, zawodowym i prywatnym. Miałam szczęście. Szkoła teatralna dawała fałszywy obraz świata i przyszłego zawodu. A zaraz po niej trafiłam na Andrzeja. Obserwowałam, jak myśli, jak czuje, jak kocha film, pracę, Polskę, nas. Widziałam jego absolutny zachwyt Jurkiem Radziwiłowiczem. Andrzej w kółko oglądał scenę ze zdjęć próbnych Jurka, które robiła Agnieszka Holland. Tę, w której Birkut się przedstawia. Włączył ją do filmu. Bawił się wyobrażeniem, jak aktorzy zagrają następnego dnia. Cieszył się z sekretarza Jodły granego przez Wiesława Wójcika, że był taki niezborny, że praktycznie nie kończył żadnego zdania. Nie przewidział, że Jodła zrobi się ciepły, że będzie wzbudzał sympatię. I to mu się podobało. Nie znosił, gdy coś było nazbyt oczywiste.
....z tysiąca propozycji wybiera najlepszą. Co więcej, często nikt nie rozumie, dlaczego wybiera akurat tę. Potem wielu ludzi głupio mówiło, że to oni coś mu wyreżyserowali, wymyślili. Oni tylko coś proponowali, a on wybrał.
Pani wtedy nie lubiła zdjęć próbnych.
- Nie lubiłam, bo mnie kilka razy dość brutalnie odrzucili, komentując przy mnie mój wygląd, jakbym była głucha. Nie wierzyłam w moje szanse, jakiekolwiek. Na zdjęcia próbne do Wajdy poszłam nieumalowana. Powiedziałam bezczelnie, że mam tylko 15 minut. Był tam także Jurek Radziwiłowicz. Nie pamiętam, jaki tekst nam dano. Pamiętam tylko, że kamera wypadła z szyn, a mój przyszły mąż - operator Edward Kłosiński - chociaż się z nią wywrócił, wciąż mnie filmował. A ja zachowywałam się tak, jakby nic się nie stało. Na projekcji tego materiału Wajda powiedział podobno: "Ona może zabić, ona zagra". I że jestem trochę podobna do Osieckiej: "Taka sama wąska twarz".
Te miesiące pracy nad filmem - od lutego do czerwca - zaważyły na całym moim życiu, zawodowym i prywatnym. Miałam szczęście. Szkoła teatralna dawała fałszywy obraz świata i przyszłego zawodu. A zaraz po niej trafiłam na Andrzeja. Obserwowałam, jak myśli, jak czuje, jak kocha film, pracę, Polskę, nas. Widziałam jego absolutny zachwyt Jurkiem Radziwiłowiczem. Andrzej w kółko oglądał scenę ze zdjęć próbnych Jurka, które robiła Agnieszka Holland. Tę, w której Birkut się przedstawia. Włączył ją do filmu. Bawił się wyobrażeniem, jak aktorzy zagrają następnego dnia. Cieszył się z sekretarza Jodły granego przez Wiesława Wójcika, że był taki niezborny, że praktycznie nie kończył żadnego zdania. Nie przewidział, że Jodła zrobi się ciepły, że będzie wzbudzał sympatię. I to mu się podobało. Nie znosił, gdy coś było nazbyt oczywiste.