Szukaj na tym blogu

sobota, 8 października 2016

Anna Rottenberg: polityka historyczna,

  a w jej obrębie priorytety: chwała oręża polskiego, umieranie za ojczyznę, uwypuklanie krzywd "jakie nam historia uczyniła" oraz kult żołnierzy wyklętych. Podkreśla się również - w nawiązaniu do kultury - katolicyzm oraz natchnienie wiarą. Istotne jest w tym kontekście to, co głosi polski Kościół i jaki światopogląd umacnia wśród swoich wyznawców. To również nie pozostaje bez znaczenia dla polityki kulturalnej… Gdyby chodziło o zasady wiary - tak jak pan powiedział - nie obawiałabym się. Znamy paru księży, którzy próbowali je głosić. Szybko ograniczono im pełnienie posługi kapłańskiej.


One nie będą ujęte dokumencie. 
Wystarczą przemówienia oraz to, w jaki sposób Ministerstwo Kultury faktycznie rozdziela pieniądze. 
A myśmy się już przyzwyczaili do wolności. Jako społeczeństwo. Żyjemy w niej już 27 lat. Możliwość mówienia tego, co myślimy - nie tylko w obrębie kultury - uważamy za coś oczywistego. Artyści także przywykli do nieskrępowanej ekspresji twórczej. Spotykali się oczywiście z szykanami, ale one nie pochodziły bezpośrednio od organów władzy, lecz ze strony rozmaitych grup społecznych, inspirowanych przez takich czy innych, pojedynczych polityków. Na razie nie możemy mówić o zdejmowaniu przedstawień - chociaż takie pomysły były. Czy dzieł z ekspozycji. Nie ma formalnej cenzury prewencyjnej, która, zgodnie z prawem, ograniczałaby wolność twórczą.
 cenzury nie wróci. Lecz istnieją przecież inne metody, poniekąd subtelniejsze. Polegają m.in. na wymianie kadr. Instytucje związane z kulturą obsadza się "wyznawcami" określonego światopoglądu, zaufanymi ludźmi partii rządzącej.
Bardzo skuteczna jest też określona polityka finansowa, która może "nielubiane" instytucje doprowadzić na skraj ruiny, a przynajmniej sparaliżować ich działanie. Obie mogą zmienić - w sposób nie mniejszy niż cenzura prewencyjna - polską politykę kulturalną.
Jeżeli za pieniędzmi idzie oczekiwanie, że będzie tak jak "my chcemy", a nie tak jak "wy chcecie". To, oczywiście, nie jest wyartykułowane wprost - ale już widoczne gołym okiem. Nie ma zatem potrzeby tworzyć dokumentów określających obecną strategię rządu w tej dziedzinie. Koło historii lubi się toczyć, dyrektywy okazują się nieaktualne z dnia na dzień, a papier zostaje…

Oby nie skończyło się tak, że 9 października spiszemy postulaty - jak zawsze. Później wyślemy je do władzy. Przepraszam, że uśmiecham się w tym momencie, ale my wciąż adresujemy do władzy oczekiwania… Żeby ona łaskawym okiem spojrzała na nas, maluczkich. Spróbowała zrozumieć, czy przypadkiem nie mamy racji? Mnie śmieszy. Ale i upokarza.