i to
Prof. Maria Jarosz szacuje, że obecnie na uczelniach publicznych mamy najwyżej 2 proc. studentów z ubogich rodzin. 2 proc.! Na bezpłatnych uczelniach publicznych studiują głównie dzieci z wielkomiejskich zamożnych domów, które było stać na korepetycje i lekcje angielskiego. Natomiast na gorszych uczelniach prywatnych - które często są szwindlem i handlem dyplomami - studiują ubodzy za pieniądze. Jeśli w ogóle na te kiepskie studia uzbierają. Taką mamy równość szans.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz