Chodzi między innymi o podział zysków
z rozwoju ekonomiki, zwłaszcza
na intratnym obszarze technologii cyfrowych.
Gospodarka internetowa oscyluje wokół Stanów Zjednoczonych,
amerykańskich technologii i zdolności dostarczania treści.
Europa wydawała się z tym pogodzona. Teraz jednak powoli
podnoszą się głosy krytyczne.
Sigmar Gabriel, niemiecki minister gospodarki i szef SPD,
w majowym artykule we „Frankfurter Allgemeine Zeitung” pisał, że
„kapitalizm informacyjny
stawia pod znakiem zapytania całą gospodarkę rynkową”.
Europa negocjowała dotąd z pozycji moralnej wyższości,
widocznej w stawianym nawet dojrzałym demokracjom
wymogu uwzględniania klauzul dotyczących praw człowieka
w podpisywanych umowach. Przystępując do rozmów z USA,
Unia założyła, że negocjuje jak równy z równym.
Tymczasem nikła gotowość Stanów Zjednoczonych
do rzeczywistych koncesji coraz bardziej zbija Europę z tropu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz