Niebezpieczeństwo wolności....
Jeszcze przed wybuchem globalnego kryzysu finansowego w 2008 roku chiński wskaźnik rocznych inwestycji do PKB utrzymywał się na wyjątkowo wysokim poziomie 40 proc., a ekonomiści nawoływali do przejścia do modelu wzrostu w większym stopniu opartego na konsumpcji. Niestety, wprowadzone w 2009 roku potężne bodźce kredytowe poprowadziły gospodarkę w odwrotnym kierunku: do roku 2012 stopa inwestycji osiągnęła 47 proc., a udział budownictwa w produkcji przemysłowej wzrósł do obecnych 30 proc. Wielkość kredytów ogółem zwiększyła się ze 130 do 200 proc. PKB, przy jednakowo dynamicznym rozwoju akcji kredytowej zarówno banków, jak i parabanków.
Joe Stuwell w książce How Asia Works (Jak funkcjonuje Azja),
....jeśli chodzi o podaż kredytów, to
ani Japonia, ani Korea Południowa nie oparły sukcesu gospodarczego
na trzymaniu się zasad wolnorynkowych.
Przeciwnie, świadomie pokierowały akcję kredytową w stronę rozwoju przemysłowego, a nie
inwestycji w nieruchomości czy konsumpcję.
Kiedy w latach 80. Japonia złagodziła nałożone na system bankowy ograniczenia,
rezultatem był potężny boom nieruchomościowy i, co za tym idzie, nieuchronny krach, po którym nastąpiły dwie dekady powolnego wzrostu i deflacji.
Cechą uniwersalną jest natomiast to, że
banki, jak wszędzie na świecie, są w stanie
wykreować prywatny, niegdyś niedostępny kredyt,
pieniądze i siłę nabywczą.
A o ile nie zostaną na nie nałożone ograniczenia publiczno-polityczne,
wykazują naturalną skłonność do alokowania środków
w finansowanie nieruchomości,...
Można mieć tylko nadzieję, że
chińskie władze mają świadomość
niebezpieczeństw i korzyści, jakie stwarza wolny rynek,
dużo większą niż przywódcy krajów rozwiniętych
przed kryzysem 2008 roku.
W przeciwnym razie czeka nas nieuchronnie kolejny krach,
o wiele poważniejszy niż ten poprzedni.
Adair Turner
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz