Drobne kwestie techniczne można bez trudu rozwiązać. Zwykłym obywatelom można by na przykład pozwolić na zbilansowane transakcje bezprocentowe (do jakiegoś limitu). Nominalne stopy procentowe przyjmowałyby wartości ujemne najprawdopodobniej tylko w reakcji na głęboki kryzys deflacyjny.
Gdyby do krachu doszło,
banki centralne byłyby w stanie wydobyć się z niego szybciej,
niż jest to możliwe dzisiaj.
Poza tym rządy same napędzają sobie kłopotów, wprowadzając banknoty o wysokich nominałach; są one w dużej części używane w gospodarce równoległej i do finansowania różnej nielegalnej działalności. Przejście na odpowiedni dla naszego stulecia system walutowy sprawi, że bankom centralnym łatwiej będzie dostosować się do twardych reguł gospodarki XXI wieku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz