Szukaj na tym blogu

wtorek, 17 stycznia 2017

Niewolnictwo w przedwojennej Warszawie


W II RP  
 prawie wszystkie domy mieszczańskie zatrudniały służące
 bogatsze kilka osób, biedniejsze, w tym robotnicze, jedną służącą – do wszystkiego.

Można było być demokratą, socjalistą, komunistą, ale niepodobna było sobie wyobrazić, aby służąca chodziła innymi schodami niż kuchenne, aby nie całowała pani w rękę albo pozwalała sobie usiąść w jej obecności. To się rozumiało samo przez się i nikt się nad tym stanem rzeczy nie zastanawiał, a najmniej same służące – wspominała w „Wyznaniach gorszycielki” Irena Krzywicka, lewicowa pisarka i publicystka.

Na początku XX w. służące stanowiły 30 proc. wszystkich zatrudnionych w Warszawie, każda zamożniejsza rodzina je zatrudniała. Elitę stanowiły wykwalifikowane kucharki, stangreci i kierowcy. Służące – dziewczyny do wszystkiego – zajmowały najniższy szczebel w hierarchii. Jednak dla dziewczyn ze wsi taka posada była atrakcyjna – dawała szansę na wyrwanie się do miasta i zapewniała zakwaterowanie. Prawie wszystkie służące mieszkały u chlebodawców, ale tylko niespełna połowa miała własny pokój – służbówkę. Większość spała w kuchni, przy piecu.

Prawo, które pozwalało służące chłostać, zostało zmienione dopiero w 1946 r.

Brak komentarzy: