Szukaj na tym blogu

niedziela, 5 stycznia 2014

Od kilkunastu lat ceny w Japonii spadają,


Obecnie są o blisko 3 proc. niższe niż w roku 2000. Mianowany przez Abe prezes Banku Japonii Haruhiko Kuroda (bank centralny nigdy nie był tam tak niezależny jak w Europie lub USA) ma za zadanie zwiększyć inflację do 2 proc. rocznie. By to osiągnąć, każdego miesiąca kupuje obligacje rządowe i inne papiery, np. akcje, za 7 bln jenów (około 70 mld dol.).

USA
 pompowane przez Fed pieniądze wędrują na giełdę. Kto zainwestował ''w dołku'' - w marcu 2009 roku - 1 tys. dolarów, ma dziś 2,6 tys. Tylko w 2013 roku S&P 500 wzrósł o 25 proc.

Każdego miesiąca Biuro Statystyki Pracy USA podaje dane o bezrobociu. Gdy są dobre - bezrobocie spada, a liczba nowych miejsc pracy jest większa, niż oczekiwał rynek - giełda przeżywa kilkudniowe załamanie. Gdy dane są pesymistyczne, spekulanci na Wall Street wpadają w euforię. Wiedzą, że na razie nie grozi ''zwężenie'' zakupu obligacji przez Fed.

 Stymulowanie najwięcej korzyści przynosi bankom i spekulantom giełdowym. 

 11 mln ludzi wciąż jest bez pracy, a dalsze 14 mln straciło nadzieję na pracę, wypadając w ten sposób ze statystyki bezrobotnych.

 Niskie stopy procentowe w krajach rozwiniętych skłaniają inwestorów do poszukiwań lepiej opłacalnych lokat. Dlatego w ostatnich latach na rynki wschodzące napływał kapitał, przyspieszając wzrost w Indiach, Brazylii, Meksyku, Azji Wschodniej.

Wzmianka o ''zwężeniu'' zakupu obligacji przez Fed wywołała na rynkach wschodzących panikę. Napływ kapitału się skończył, budownictwo i inne obszary, które szybko rosły, zahamowały. Waluty krajów rozwijających się zaczęły tracić wartość, a rządy musiały przyznać, że nazbyt optymistycznie oceniły potencjał swych gospodarek.

Rynkom wschodzącym nie grozi recesja, ale spowolnienie. Gospodarka indyjska wzrosła w roku 2013 o 4,5 proc., podczas gdy wcześniej rosła przez dziesięć lat w średnim tempie 7,2 proc., Brazylia zwolniła do 2,3 proc., Meksyk - do 3,9 proc., Rosja - do 1,4 proc.


Możemy rosnąć szybciej (choć na pewno nie w tempie 6-7 proc., jak przed kryzysem), jeżeli nauczymy się polegać nie tylko na światowych trendach i unijnych funduszach, lecz także na własnej wydajności i przedsiębiorczości.
                  W. Gadomski  Wyborcza

Brak komentarzy: