Szukaj na tym blogu

środa, 6 lipca 2011

Blida zginęła zgodnie z prawem


"..w dzisiejszym medialnym świecie , gdzie obrazy są tyleż potężniejsze od słów, przemarsz w kajdankach jest równy wyrokowi sądu." 

                                                                                                                  T.G. Ash


[Dlaczego tego nie napisał dotychczas nikt 

z  deklarowanej prawicy,

"Wyborcza" w końcu też w połowie  prawica 
przełamuje zmowę milczenia w mediach!]

Agnieszka Kublik, Wojciech Czuchnowski
"Gdy w obecności państwowych funkcjonariuszy, którzy powinni strzec bezpieczeństwa, ginie człowiek, obowiązkiem prokuratury jest wskazać winnych i postawić ich przed sądem. W sprawie śmierci Barbary Blidy łódzka prokuratura od tego obowiązku się uchyliła. Gorzej, w naszej ocenie osłania winnych.

Tak, to ciężki zarzut, ale przesłanek jest aż nadto.

Łódzkie śledztwa prowadzone ponad cztery lata miały wyjaśnić, jak do tragedii doszło i co się potem działo w domu Blidów.

W poniedziałek umorzono ostatnie wątki tych śledztw. Winnych nie ma - orzekli prokuratorzy z Łodzi.

1. Uznali, że ich koledzy z Katowic, którzy polecili zatrzymać Blidę, nie podlegali żadnym naciskom.

To kpina z faktów. Postępowanie przeciwko Blidzie prowadzono pod niespotykaną presją kierownictwa prokuratury, służb specjalnych i polityków rządzącego wówczas PiS. Dwa razy zmieniano prokuratorów, gdy nie chcieli postawić zarzutów byłej posłance SLD. Ci, którym w końcu zlecono śledztwo, musieli co tydzień zdawać szczegółowe relacje szefom w Katowicach, jeździć do Ministerstwa Sprawiedliwości i centrali ABW. Przyjaciółka Blidy - główny świadek oskarżenia - obciążyła ją po "obróbce", jakiej została poddana w areszcie przez agentów (nadal pracują w ABW).

W przeddzień akcji u Blidy cała prokuratura w Katowicach żyła zapowiedzianym przyjazdem ministra Ziobry, który po zatrzymaniu miał ogłosić sukces w walce z układem.

Prokuratorzy z Łodzi nie widzą tu żadnych nacisków. Sprawa umorzona.

2. Prokuratorzy z Łodzi twierdzą bez żenady, że w XXI wieku nie da się przebadać włosów, nitek i że można bez rękawiczek strzelać z rewolweru, nie zostawiając żadnych śladów.

Prokuratura przechodzi do porządku dziennego nad brakiem linii papilarnych Blidy na broni, z której miała do siebie strzelić. Ktoś musiał je zatrzeć, ale prokuratura winnego nie szuka.

Nie widzi też nic niepokojącego w tym, że ktoś zamienił kurtkę funkcjonariuszki, która była z Blidą w łazience. I że na kurtce wysłanej do ekspertyzy były ślady zupełnie innego prochu.

Ślady zatarły się same. Sprawa umorzona.

3. Łódzka prokuratura uważa, że można bez podstaw prawnych filmować zatrzymanie i robić z tego propagandowe widowisko. Zdjęcia upokorzonej, wyprowadzanej z domu Blidy miały dostać dzienniki stacji telewizyjnych. Dla prokuratury nie ma tu problemu. Jej zdaniem praw człowieka nie złamał szef ABW, który wydał polecenie filmowania.

Prokuratura nawet nie sprawdziła, kto w katowickiej ABW polecenie to wykonał i kazał funkcjonariuszom stanąć z kamerą przed drzwiami Blidy.
Przekroczenia uprawnień nie było. Sprawa umorzona.

4. Prokuratura rozgrzesza oficerów ABW z tego, że nie sprawdzili, czy w domu Blidów jest broń, choć mieli taki obowiązek. I sami przyznali, że go nie wypełnili - usprawiedliwiali się paranoiczną teorią, że gdyby spytali o broń na policji, mogłoby dojść do przecieku.

Nie musieli tego sprawdzić - uznała łódzka prokuratura. Sprawa umorzona.

Prokuratura miała obowiązek wskazać winnych śmierci Blidy. Również we własnych szeregach. Tego testu wiarygodności i niezależności nie zdała.

Zamiast rzetelnego śledztwa i odważnych decyzji mamy umorzenia, których nie można nazwać inaczej niż karykaturą prawa i logiki.

Ma rację szef sejmowej komisji śledczej Ryszard Kalisz, że wszystkie te umorzenia oznaczają, że prokuratura intencjonalnie chroni funkcjonariuszy.

Zarazem więc chroni polityków, którzy dopuścili się nadużycia władzy.

Tylko komisja Kalisza postawiła sprawę jasno i uczciwie - tak jak należy w państwie szanującym prawo i ludzkie życie. Jej raport nie pozwoli jednak pociągnąć do odpowiedzialności gorliwych wykonawców woli Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry.

Komisja Kalisza pokazała prawdę o naciskach, bezwzględności polityków i zacieraniu śladów. Domaga się postawienia ówczesnego premiera i ministra sprawiedliwości przed Trybunałem Stanu.

Jednak sprawa przed Trybunałem - jeśli w ogóle do niej dojdzie - ma z konieczności charakter polityczny. Oskarżeni będą więc mogli przedstawiać się jako ofiary politycznego odwetu. Ich odpowiedzialność zostanie w ten sposób osłabiona. A posłuszni wykonawcy pozostaną zupełnie bezkarni."

Źródło: Gazeta Wyborcza

[Prawica, w tym ta katolicka uważa, że cel uświęca środki.
Ja tego nie rozumiem, jak można to godzić]

Szacunek dla Wyborczej!

5 komentarzy:

Janusz pisze...

Oto co myśli prawica o sprawie Bildy -> http://kataryna.blox.pl/html/1310721,262146,20.html?23

kształt rzeczywistości pisze...

Przeczytałem. Zrozumiałem, że Kaczyński w dobrej wierze walczył z SLDowskim układem.
Przestraszone SLD ukartowało próbę samobójczą Blidy -wiec układ SLD-winny, jeśli zrobiła to sama, wtedy jest winna swojej śmierci.
Jednak nie o winę tu chodzi ale o przestępstwa popełnione przez funkcjonariuszy państwowych,
które są niedopuszczalne nawet w wypadku gdy ścigani są najwięksi przestępcy.

Taka reakcja powinna wyjść z kół prawicowych jeśli one szanują swoje państwo.

Janusz pisze...

Kataryna nie napisała, że SLD ukartowało śmierć Bildy tylko, że SLD się od niej odsuwało.

Janusz pisze...

Przepraszam, tekst czytałem kilka dni wcześniej i nie pamiętałem dokładnie. Chodzi mi o to, że SLD ukartowało samobójstwo. Tyle, że to są jedynie przypuszczenia kataryny.
"Jeśli jest choć trochę prawdy w przeczuciach policjantów, że „Alexis” może za sobą pociągnąć inne SLD-owskie szyszki, nie zdziwiłabym się wcale, gdyby owe szyszki naradzały się nad strategią. Nie zdziwiłabym się też, gdyby ktoś wpadł na genialny pomysł rozwiązania problemu efektownym pozorowanym samobójstwem. Nie oszukujmy się, gdyby Blida postrzeliła się i przeżyła, w tamtej atmosferze medialnej i tak trzeba by jej było odpuścić, taki byłby jazgot. Otwarte pozostaje pytanie czy i kto Blidzie podpowiedział taki sprytny pomysł na wybrnięcie z kłopotów. Ktokolwiek to był, podpowiedział, zachęcał, przeczuwał, wiedział – to on ma krew Blidy na rękach. Jeśli zaś nikogo takiego nie było, a wszystko od początku do końca było pomysłem samej Blidy i jej niesłodką tajemnicą, to krew Blidy ma na rękach wyłącznie sama Blida."
Jak widzisz jest tu tryb przypuszający.
Upraszczasz kocie. Tak samo jak stwiedzienie Kaczyński w dobrej wierze walczył z SLDowskim układem. Jak widzisz z cytatów kataryny sprawa Bildy zaczęła się jeszcze przed rządami PiSu i pisała o tym Gazeta Wyboracza.
"Nie jest więc prawdą, że to Kaczyński zasadził się na Blidę, bo jej kłopoty zaczęły się za rządów SLD, które zresztą nie chciało jej potem wpuścić na listy (syn Blidy twierdzi, że „Warszawa” ją skreśliła), choć Blida to przecież taki skarb dla Śląska i Polski."
Ja też przesadziłem pisząc, że to "prawica myśli o tej sprawie". Właściwie tego nie badałem i nie wiem co prawica myśli. Podałem tylko ciekawy moim zdaniem punkt widzenia tej sprawy tj. kataryn

kształt rzeczywistości pisze...

A gdyby ciocia miała wąsy to byłaby wujkiem.