Szukaj na tym blogu

środa, 2 września 2015

Zaczęło się od utworzenia pojemnej koncepcji „migranta”, Bernard-Henri Lévy

 która zmazuje różnicę, kluczową z punktu widzenia prawa, między imigracją ekonomiczną i polityczną, między ludźmi uciekającymi przed biedą i tymi, których z kraju wygoniła wojna. 
W przeciwieństwie do uchodźców ekonomicznych ci, którzy uciekają przed opresją, terrorem i rzeziami, mają niezbywalne prawo do azylu, które 
nakłada na społeczność międzynarodową bezwarunkowy obowiązek zapewnienia schronienia takim osobom. 
Europa wcale nie jest głównym celem migrantów. 
Niemal 2 mln uchodźców z samej tylko Syrii skierowało się do Turcji, 
a milion uciekło do Libanu, którego populacja liczy zaledwie 3,5 mln osób. Jordania (6,5 mln mieszkańców) przyjęła prawie 700 tys. osób. 
Tymczasem Europa, zjednoczona w egoizmie, skleciła plan przesiedlenia zaledwie 40 tys. azylantów czekających w miastach Włoch i Grecji.

Europa, szarpana przez ksenofobów i pochłonięta własnymi problemami, odwróciła się od własnych wartości. Zapomniała wręcz, jakie one są. Dzwon bije nie tylko migrantom, ale i Europie, której humanistyczne dziedzictwo sypie się na naszych oczach.

Tacy ludzie, jak zauważyła kiedyś Hannah Arendt, w końcu zrozumieją, że popełnienie przestępstwa to w ich przypadku jedyna droga do świata prawa i że 
przepisy chronią tych, którzy mają prawa.

Brak komentarzy: