Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 14 września 2015

To struktura określa funkcje, a nie odwrotnie

Misja? Rozgrzeszenie! Korporacja jak każda inna.
Z komentarzy w "Wyborczej"
"....jeśli idzie o biskupie rezydencje i samochody - w każdej korporacji członkowie zarządu mają przywileje i ich dochody są wyższe od wynagrodzeń przeciętnych pracowników. To rodzaj nagrody za zaangażowanie w pracę organizacji i zasługi dla realizacji jej celu. Kościół nie jest wyłączony z tych prawidłowości, a myślenie, że one go nie dotyczą ("bo jest z innego świata"?; nie, nie jest), stanowi przejaw jedynie świętej naiwności.

Przejawem naiwności jest także oczekiwanie, że będzie swoich ludzi traktować z taką samą surowością jak tych, których uznaje za przeciwników. Byłaby to strategia samobójcza. Trudno się dziwić, że Kościół przestrzega reguł korporacyjnej lojalności: dopóki ci ludzie, choćby łamali wewnątrzkościelne reguły zachowań, służą sprawie, będą chronieni. Z pragmatycznego punktu widzenia - dlaczego mieliby być usuwani z organizacji?


Prawdziwym wrogiem są jedynie rewizjoniści - ci księża, którzy podważają słuszność głoszonej ideologii. Dlatego ks. Boniecki i ks. Lemański zostali wykluczeni z Kościoła, a proboszcz żyjący w udanym związku z gospodynią pozostanie na stanowisku, jeśli jest lubiany w swej parafii lub trafi na inną placówkę. Oczywiście w jakiejś mierze taki duchowny może szkodzić głoszonej misji, ale po co od razu ekskomunika, jak chciałby Frater in Christo? Postępowanie wobec własnych funkcjonariuszy, którzy mogą siać zgorszenie w owczarni, musi podlegać regułom zdrowego rozsądku, inaczej misję można by skończyć jutro - z braku odpowiedniej liczby czystych ideowo i moralnie jej apostołów.

Kościół zachowuje się zgodnie z zasadami oblężonej twierdzy - w czasie wojny każdy żołnierz ma wartość. Towarzyszy temu odpowiednia strategia piarowa: grzeszni są poszczególni ludzie, Kościół jako całość - święty. Katolicka doktryna moralna radzi sobie zresztą z tym łatwo. Z grzechu można się wyspowiadać; wystarczy wzbudzić w sobie żal za winy, szczere postanowienie poprawy i już można "jednać się z Bogiem". A potem dozwolone są kolejne upadki - przecież człowiek "ciągle upada i się podnosi". Katolicyzm jest szczególną odmianą etyki głoszącej brak odpowiedzialności za swoje czyny. Skądinąd głęboko humanistycznej, w odróżnieniu od surowych doktryn etycznych - stoicyzmu, judaizmu czy niektórych odmian protestantyzmu."
[A więc hipokryzja Kościoła jest wpisana w jego strukturę!]

Brak komentarzy: