Z Balcerowiczem (tak jak i z wieloma innymi "autorytetami) jeden jeden zasadniczy problem: oni czują jak zawalili sprawę w latach 90. dlatego brną w swoją narrację i będą brnąć w nią aż do śmierci.
Zabrali się za coś, o czym nie mieli pojęcia. W efekcie dziś Polacy uciekają z Polski, a dzieci się tu nie rodzą.
Gdyby raz przyznali się do błędu, to otwarłoby się wreszcie pole do słusznej i potrzebnej nam jak tlen krytyki. Bo brnąc w to dalej - giniemy. Dosłownie giniemy. Wymieramy jako naród.
Lecz wtedy nic by może nie zostało z ich autorytetu, a przecież to oni, piewcy swojej pieśni od dwudziestu ponad lat, dalej okupują deski opery, dobrze z tego żyjąc i ciesząc się oklaskami klaki.
Zabrali się za coś, o czym nie mieli pojęcia. W efekcie dziś Polacy uciekają z Polski, a dzieci się tu nie rodzą.
Gdyby raz przyznali się do błędu, to otwarłoby się wreszcie pole do słusznej i potrzebnej nam jak tlen krytyki. Bo brnąc w to dalej - giniemy. Dosłownie giniemy. Wymieramy jako naród.
Lecz wtedy nic by może nie zostało z ich autorytetu, a przecież to oni, piewcy swojej pieśni od dwudziestu ponad lat, dalej okupują deski opery, dobrze z tego żyjąc i ciesząc się oklaskami klaki.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,16666421,Sroda_ma_racje__To_byl_inny_Balcerowicz.html#ixzz3DkI2TDqk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz