Nic mnie tak nie wyprowadza z równowagi, jak mówienie do dojrzałych kobiet „dziewczynki”. Nie ma w tym ani czułości, ani żartu. Jest za to dużo lekceważenia. I tak dobrze, że nie niuńcie, nie cipulki, nie laseczki. Wkurzają też mnie żabki, kotki i słoneczka. Toleruję określenie „nasze dziewczyny”, bo przywraca młodość, takie sformułowanie partyzancko–narzeczeńskie. (...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz