Szukaj na tym blogu

sobota, 13 grudnia 2014

[ Sroczyński ]Moje własne pokolenie - czterdziestolatków - omijam

na wszelkich imprezach szerokim łukiem. 
Uważam je za stracone. 
Nie w sensie karier, te zrobiliśmy całkiem miłe, ale 
w głowach mamy głównie sieczkę. 
Tak jakby ideowa próżnia lat 90., 
w której nas wychowano, 
niczym się już później nie zapełniła. 
Co czterdziestolatek sądzi o świecie? Najczęściej nic nie sądzi. 
Oczywiście wie, że wypada "się interesować", więc wygłasza na rzeczonym przyjęciu teksty jak ze sztuki Michała Borczucha: "Straszne to, ta wojna, ta Rosja, ta Afryka, ta Ukraina. A jak Kaczyński dojdzie do władzy? Straszne". Kiedy czytacie, że 
sędzia wydał jakiś wyjątkowo niesprawiedliwy wyrok 
- eksmitował ze sprywatyzowanej kamienicy matkę bez prawa do lokalu socjalnego albo uznał, że 
lichwiarz ma prawo żyłować emerytkę na 1200 proc. miesięcznie 
- sprawdźcie sobie nazwisko tego sędziego 
pod wyrokiem, a potem poszukajcie go na Facebooku. 
Bum, jest nasz dzielny sędzia! 
Oczywiście czterdziestolatek z imponującą galerią pasjonujących rozrywek czterdziestolatków, jak strzelanie się kulkami z farbą lub jazda na quadzie Yamaha Grizzly 700.  
Kiedy czytacie o komorniku, który zajął komuś niesłusznie pensję i mówi: "a co mnie to obchodzi" - będzie to niechybnie czterdziestolatek. 
Kiedy wkurzacie się na prokuratora, 
który swastykę uważa za symbol szczęścia i odmawia wszczęcia sprawy 
- czterdziestolatek. 
Kiedy łapiecie się za głowę, czytając o wyczynach czyścicieli kamienic, 
którzy są z siebie dumni, bo "rewitalizują miasto" 
- czterdziestolatkowie.

Brak komentarzy: