Szukaj na tym blogu

czwartek, 31 marca 2011

Na marginesie ważnego tekstu Cezarego Michalskiego

"Chińczycy oddajcie nam nasze pieniądze"

Tekst ważny  i rzadki w swej warstwie merytorycznej. Zawiera kawał świetnie podanej materii teoretycznej.
Patrzcie i podziwiajcie:
" Teoria społeczeństwa postindustrialnego okazała się jednak tak naprawdę teorią społeczeństwa konsumpcyjnego. A społeczeństwo konsumpcyjne, żeby właściwie funkcjonować, wymaga pieniędzy, dużych pieniędzy, w dodatku dystrybuowanych i redystrybuowanych dla wszystkich, także dla „byłego proletariatu”, który w wyniku dezindustrializacji tylko w niewielkiej części stał się klasą średnią, jak mu to obiecywała Margaret Thatcher, a w większej części stał się podklasą. Pompując do podklasy całkiem spore socjalne zasiłki, tutejsi konserwatyści i Partia Pracy utrzymywali zarówno spokój społeczny, jak też popyt. Zarówno oddawali się „sprawiedliwości”, jak też oliwili kasą i utrzymywali w ruchu maszynę „społeczeństwa konsumpcyjnego” i jego „postindustrialnej gospodarki”.

Kiedy jednak przy okazji kryzysu finansowego zabrakło także pieniędzy, czyli głównego napędu masowej konsumpcji, cała teoria społeczeństwa postindustrialnego (hipermarkety zamiast hut, fastfoody zamiast kopalń, platormy telewizji cyfrowej zamiast zakładów tekstylnych) poszła się bujać. Dzisiaj teoretycy społeczeństwa postindustrialngo piszczą już tylko bezsilnie: „Chińczycy, oddajcie nam nasze pieniądze!” Ale Chińczycy nie chcą oddać, bo przecież ich neokulisi ciężko na te pieniądze zapracowali. Podobnie zresztą jak nie chcą „postindustrialnym gospodarkom” oddać otrzymanych z budżetów pieniędzy największe banki i fundusze inwestycyjne, choć nie Chińczycy nimi zarządzają, ale Amerykanie, Anglicy, Francuzi, wyposażeni w jak najbardziej zachodni i kapitalistyczny „kod kulturowy” (cyt. za wiecie kim). Związkowcy i Partia Pracy słusznie zwracają uwagę, że konserwatyści, zabierając kilkadziesiąt miliardów funtów z socjalu i sektora publicznego, dodatkowo zduszą wzrost gospodarczy, bo zduszą konsumpcję. Jeden sir Philip Green ze swoim Topshopem, choćby nawet całkiem zwolniony z płacenia podatków, dziury popytowej po paru milionach beneficjentów pomocy socjalnej i paru kolejnych milionach pracowników sektora publicznego, którym „zaciśnięto się pasa”, sam nie zapełni.

Ale reformistyczny postulat angielskiej lewicy („cięcia wolniejsze i płytsze”) ma także jedną podstawową słabość: skoro najpierw z Wysp uciekła produkcja, a teraz pieniądze, to z czego pompować masową konsumpcję, w dodatku z przedkryzysowym rozmachem? A przecież bankom, funduszom inwestycyjnym i sir Philipom Greenom rozliczającym się podatkowo poprzez żony zarejestrowane w Monako żaden polityk zachodni na ogon nie nadepnie. Na ogon OFE nadepnął Tusk, tylko dlatego, że naprawdę musiał, i zobaczcie, co się z nim porobiło.

Jest jeden wyjątek w skali globalnej. Ten wyjątek nazywa się Niemcy. Sporo zachowanego przemysłu i to nawet bardzo ciężkiego, gigantyczna nadwyżka handlowa i to w proporcjach chińskich, ale w przeciwieństwie do Chin to wszystko połączone z najlepiej w świecie opłacamymi robotnikami, z najwyższym stopniem uzwiązkowienia, z bardzo silnie rozbudowaną redystrybucją, także z silną lewicą (nawet jeśli ostatnio nieco częściej jest w opozycji, a niektórzy jej historyczni liderzy pracują w Gazpromie). Gospodarka niemiecka jest bardzo „droga” jeśli chodzi o koszta społeczne (i polityczne, bo Niemcy postanowiły przenieść przez kryzys na własnym grzbiecie całą strefę euro, żeby skorzystać z niej później), a jednak i tak pozostaje konkurencyjna z uwagi na jakość swoich produktów i ich technologiczne zaawansowanie. Niemieckie banki reinwestują w niemiecką gospodarkę otrzymane od niemieckiego budżetu pieniądze, niektórzy niemieccy biznesmeni płacą nawet podatki i lokują produkcję zarówno na peryferiach globalizacji, jak też u siebie (wedle poziomu jej komplikacji). "


1) Teoria społeczeństwa postindustrialnego okazała się  teorią społeczeństwa konsumpcyjnego. 
2) Wyprowadzono z Europy najpierw przemysł, a teraz pieniądze.
System przestał działać zgodnie z założeniami, bo doszło do paradoksu.
3) Zamiast  klasy walczącej o postęp cywilizacyjny (powszechność dostępności korzyści cywilizacyjnych dawniej zastrzeżonych dla nielicznych) mamy to co mamy: podklasę niezdolną do działania politycznego, która  jest przedmiotem, a nie podmiotem politycznym.

Mamy wiec paradoks, zapętlenie, pat.
Społeczeństwo konsumpcyjne potrzebuje pieniędzy. Zabrakło produkcji,zbrakło pieniędzy;gospodarka oparta na wiedzy  nie wypaliła. Bezrobocie jest większe w zawodach intelektualnych niż w zawodach prostych.

-Część druga omawianego- naprawcza (w tekście napisanym w formie felietonu, ważniejszym mimo od wilce naukowych rozdętych rozpraw) w analizie casus -ze wskazaniem na Niemcy -równie ważna.- Odwołanie się do Kaczyńskich  całkowicie chybione- trafne hasłowo 
-nie trafne merytorycznie, spowodowało odezwanie się nożyc w postaci komentarza
na forum Krytyki.
- W tym miejscu trzeba dodać, że  ci, którzy wiążą z Kaczyńskim  sensy polityczne nie są ich pozbawieni ( i to powinno być brane pod uwagę) lecz wiązanie ich- szczególnie w wykonaniu ludzi mieniących się intelektualistami -z osoba Kaczyńskiego  jest szalone, a intelektualnie nieuprawnione. To nie znaczy, że powinny (sensy) spotykać się z jednoznaczną negacją.

2 komentarze:

Janusz pisze...

Albo mam zbyt prosty umysł albo jestem za głupi na teksty pana Cezarego Michalskiego. Poległem już przy pierwszym zdaniu. Nie znam definicji społeczeństwa postindustrialnego i jakoś nie chce mi się go nawet poznawać. Umrę jak żyłem jako ignorant jeśli chodzi o tego typu terminologię.
Nawiasem mówiąc dlatego też nigdy nie rozumiałem tego co pisze Jadwiga Staniszkis.

kształt rzeczywistości pisze...

-Janusz witaj! Widocznie pomyliłem się co do Twojej afiliacji. Okazuje się, że zaglądasz. Ciekawy jestem co Cie w takim razie może tu kręcić, bo blog nie łatwy, choć staram się
mówić prosto (nie zawsze).
- Co do Michalskiego nie wszystko daje się zrozumie przy pierwszym czytaniu. Może brakuje Ci też trochę przeczytanych książek -"nie wszystko daje się na własny rozum".
Staniszkis odradzam - podejrzewam,że sama tego nie rozumie. -To taka mała złośliwość podyktowana tym,ze pisze co innego, a widzi co innego.