Szukaj na tym blogu

czwartek, 31 marca 2011

Zaniedbane, porzucone przez lewicę ....

 -stosunek do panoszenia się "czarnych" w Polsce
próbuje zagospodarować politycznie hochsztapler Palikot,

-  o państwo
dopomina się wioskowy mądrala Kaczyński
( oddaje je neoliberałom, a sobie zostawia dekoracje  i uroczystości historyczne, nie rozumiejąc podstawowych konstrukcji państwa).

Na marginesie ważnego tekstu Cezarego Michalskiego

"Chińczycy oddajcie nam nasze pieniądze"

Tekst ważny  i rzadki w swej warstwie merytorycznej. Zawiera kawał świetnie podanej materii teoretycznej.
Patrzcie i podziwiajcie:
" Teoria społeczeństwa postindustrialnego okazała się jednak tak naprawdę teorią społeczeństwa konsumpcyjnego. A społeczeństwo konsumpcyjne, żeby właściwie funkcjonować, wymaga pieniędzy, dużych pieniędzy, w dodatku dystrybuowanych i redystrybuowanych dla wszystkich, także dla „byłego proletariatu”, który w wyniku dezindustrializacji tylko w niewielkiej części stał się klasą średnią, jak mu to obiecywała Margaret Thatcher, a w większej części stał się podklasą. Pompując do podklasy całkiem spore socjalne zasiłki, tutejsi konserwatyści i Partia Pracy utrzymywali zarówno spokój społeczny, jak też popyt. Zarówno oddawali się „sprawiedliwości”, jak też oliwili kasą i utrzymywali w ruchu maszynę „społeczeństwa konsumpcyjnego” i jego „postindustrialnej gospodarki”.

Kiedy jednak przy okazji kryzysu finansowego zabrakło także pieniędzy, czyli głównego napędu masowej konsumpcji, cała teoria społeczeństwa postindustrialnego (hipermarkety zamiast hut, fastfoody zamiast kopalń, platormy telewizji cyfrowej zamiast zakładów tekstylnych) poszła się bujać. Dzisiaj teoretycy społeczeństwa postindustrialngo piszczą już tylko bezsilnie: „Chińczycy, oddajcie nam nasze pieniądze!” Ale Chińczycy nie chcą oddać, bo przecież ich neokulisi ciężko na te pieniądze zapracowali. Podobnie zresztą jak nie chcą „postindustrialnym gospodarkom” oddać otrzymanych z budżetów pieniędzy największe banki i fundusze inwestycyjne, choć nie Chińczycy nimi zarządzają, ale Amerykanie, Anglicy, Francuzi, wyposażeni w jak najbardziej zachodni i kapitalistyczny „kod kulturowy” (cyt. za wiecie kim). Związkowcy i Partia Pracy słusznie zwracają uwagę, że konserwatyści, zabierając kilkadziesiąt miliardów funtów z socjalu i sektora publicznego, dodatkowo zduszą wzrost gospodarczy, bo zduszą konsumpcję. Jeden sir Philip Green ze swoim Topshopem, choćby nawet całkiem zwolniony z płacenia podatków, dziury popytowej po paru milionach beneficjentów pomocy socjalnej i paru kolejnych milionach pracowników sektora publicznego, którym „zaciśnięto się pasa”, sam nie zapełni.

Ale reformistyczny postulat angielskiej lewicy („cięcia wolniejsze i płytsze”) ma także jedną podstawową słabość: skoro najpierw z Wysp uciekła produkcja, a teraz pieniądze, to z czego pompować masową konsumpcję, w dodatku z przedkryzysowym rozmachem? A przecież bankom, funduszom inwestycyjnym i sir Philipom Greenom rozliczającym się podatkowo poprzez żony zarejestrowane w Monako żaden polityk zachodni na ogon nie nadepnie. Na ogon OFE nadepnął Tusk, tylko dlatego, że naprawdę musiał, i zobaczcie, co się z nim porobiło.

Jest jeden wyjątek w skali globalnej. Ten wyjątek nazywa się Niemcy. Sporo zachowanego przemysłu i to nawet bardzo ciężkiego, gigantyczna nadwyżka handlowa i to w proporcjach chińskich, ale w przeciwieństwie do Chin to wszystko połączone z najlepiej w świecie opłacamymi robotnikami, z najwyższym stopniem uzwiązkowienia, z bardzo silnie rozbudowaną redystrybucją, także z silną lewicą (nawet jeśli ostatnio nieco częściej jest w opozycji, a niektórzy jej historyczni liderzy pracują w Gazpromie). Gospodarka niemiecka jest bardzo „droga” jeśli chodzi o koszta społeczne (i polityczne, bo Niemcy postanowiły przenieść przez kryzys na własnym grzbiecie całą strefę euro, żeby skorzystać z niej później), a jednak i tak pozostaje konkurencyjna z uwagi na jakość swoich produktów i ich technologiczne zaawansowanie. Niemieckie banki reinwestują w niemiecką gospodarkę otrzymane od niemieckiego budżetu pieniądze, niektórzy niemieccy biznesmeni płacą nawet podatki i lokują produkcję zarówno na peryferiach globalizacji, jak też u siebie (wedle poziomu jej komplikacji). "


1) Teoria społeczeństwa postindustrialnego okazała się  teorią społeczeństwa konsumpcyjnego. 
2) Wyprowadzono z Europy najpierw przemysł, a teraz pieniądze.
System przestał działać zgodnie z założeniami, bo doszło do paradoksu.
3) Zamiast  klasy walczącej o postęp cywilizacyjny (powszechność dostępności korzyści cywilizacyjnych dawniej zastrzeżonych dla nielicznych) mamy to co mamy: podklasę niezdolną do działania politycznego, która  jest przedmiotem, a nie podmiotem politycznym.

Mamy wiec paradoks, zapętlenie, pat.
Społeczeństwo konsumpcyjne potrzebuje pieniędzy. Zabrakło produkcji,zbrakło pieniędzy;gospodarka oparta na wiedzy  nie wypaliła. Bezrobocie jest większe w zawodach intelektualnych niż w zawodach prostych.

-Część druga omawianego- naprawcza (w tekście napisanym w formie felietonu, ważniejszym mimo od wilce naukowych rozdętych rozpraw) w analizie casus -ze wskazaniem na Niemcy -równie ważna.- Odwołanie się do Kaczyńskich  całkowicie chybione- trafne hasłowo 
-nie trafne merytorycznie, spowodowało odezwanie się nożyc w postaci komentarza
na forum Krytyki.
- W tym miejscu trzeba dodać, że  ci, którzy wiążą z Kaczyńskim  sensy polityczne nie są ich pozbawieni ( i to powinno być brane pod uwagę) lecz wiązanie ich- szczególnie w wykonaniu ludzi mieniących się intelektualistami -z osoba Kaczyńskiego  jest szalone, a intelektualnie nieuprawnione. To nie znaczy, że powinny (sensy) spotykać się z jednoznaczną negacją.

Zygmunt Bauman

"....... doświadczeni w sztuce retoryki i argumentowania, znajdą się w każdym z obozów nastawionych() na naginanie proponowanych uniwersalnych standardów tak, by pasowały do ich partykularnych interesów. Innymi słowy, ludzie ci przywołują ideał sprawiedliwości, by obronić konkretną niesprawiedliwość działającą na ich korzyść."

środa, 30 marca 2011

Nowa klasa

Na spotkaniu z Andrzejem Friszke Karol Modzelewski mówił, że nie widzi dzisiaj "klasy" zdolnej do wprowadzania przemian
(robotnicza w Europie się skończyła).
Myślę,że się myli.
Jest nią, liczna klasa młodych- wykształconych i bezrobotnych. Dlatego trzeba robić wszystko aby tę klase ograniczyć, zmniejszać, marginalizować, przekupywać najbardziej aktywnych (nic nowego)odcinać od kultury (przy okazji  oszczędzając pieniądze podatników), upupiać!

niedziela, 27 marca 2011

Rzeczywistość zmieniają cele nie programy

Dlatego partie, które szczycą się tym, że mają programy, ale nie są w stanie sformułować: dwóch,trzech, celów uzasadniających  powód ich zaangażowania politycznego służą jako przykrywki dla interesów, które rozgrywają się poza nimi.
Niestety tylko takie mamy w parlamencie.

Na marginesie wypowiedzi Danki Kuroń

Wielkim Bratem współczesności jest wypuszczenie z rąk steru.
A wtedy rzeczy toczą się siłą bezwładności, entropii,erozji, łatwego pieniądza.
Wolność jednostki wyalienowanej  bierze górę nad wolnością jednostki jako części społeczeństwa. A przecież człowiek stał się człowiekiem "przez społeczeństwo".
Alienowanie się jednostki od społeczeństwa
jest alienacją od tego co ludzkie.

Danuta Kuroń:
"Książka, która ma się dobrze sprzedawać, jest jak serial, który ma mieć wysoką oglądalność - musi być napisana w odpowiednim formacie. Sformatowany ze względu na możliwości percepcyjne nabywcy życiorys bohatera, musi być przede wszystkim „ciekawy”. Co jest ciekawe? Przede wszystkim nieciekawe jest wszystko, co ma jakąś głębszą treść. Bohater sformatowanej biografii osobistej czuje, przeżywa i doświadcza, nigdy myśli, pracuje, pisze, ale jeśli już coś pisze, to źle, niespójnie, niestylistycznie. W ogóle lepiej, żeby bohater nie miał mózgu, na przykład jeśli idzie do więzienia, to za manifest, broń Boże za tekst, który jest analizą systemu. Ważne jest, aby żaden temat nie został pogłębiony, jeśli musimy napisać o czymś poważnym, np. o emeryturach starego portfela, to nie więcej niż kilka zdań i koniecznie takich, aby nic nie znaczyły, nie zakłócały narracji wprowadzeniem merytorycznych wątków w życie bohatera. Ciekawe jest życie osobiste, najlepiej opowiedziane przez ludzi z pierwszych stron gazet i bliskich bohaterowi – to dodaje smaku, i raczej jako anegdota, bo formuła anegdoty nie wymaga wzięcia odpowiedzialności za przekaz.

Najciekawszy jest wątek miłosny, a jeśli zbyt często powtarzany lekko się zużył, to wprowadzamy codzienne życie rodziny, a zaraz potem przemoc, zdradę, śmierć, rozpacz, zwierzenia w sytuacjach intymnych, nałogi, sytuacje destrukcyjne, choroby… Bohater, jak w talk-show, musi umieć odpowiedzieć na pytanie: co pan czuł w dniu, w którym umarło pana dziecko? A jeśli nie da się zacytować bohatera, to szukamy kogoś, kto o tym opowie i emocje zilustruje listem. Anegdoty i dykteryjki należy opowiadać na luzie, tonem lekko drwiącym, żadnej celebry, żadnych tematów tabu, wplatając, gdy to potrzebne, język naturalistyczny. Od czasu do czasu jakaś insynuacja albo donos, albo kłamstwo. Zdania raczej krótkie, w każdym razie unikamy zdań podrzędnie złożonych. Zdjęcia najlepiej żeby były z archiwum domowego, o co zresztą nietrudno, bo rodzina Jacka pozwalała skanować domowe zbiory każdemu, kto o to prosił. Jeśli tekst jest książką, to powinien mieć błyszczącą okładkę, duże litery i duże marginesy.

Czy można człowiekowi zabrać jego biografię? Można, najłatwiej to zrobić, zamieniając ją w karykaturę."

Reformować =szkodzić

Tego posta poniżej nie da się już udoskonalić. Tylko, że ten radykalizm nie jest akurat obciążony kosztami.
Rząd musiał się wycofać z "najważniejszej  z wielkich reform" -słowa Balcerowicza, bo zabrakło pieniędzy na jej sfinansowanie.
Reforma służby zdrowia , która się dokonuje to kalka- równego tamtej oszustwa: nie ma na nią pieniędzy ale reformę robimy.
Oszustwo tkwi w tym, że  reforma emerytalna miała na celu nie zwiększenie emerytur ("pod palmami..") ale kilkukrotne jej  zmniejszenie- to był cel tej reformy.
Ewidentnym celem reformy służby zdrowia jest utrzymanie jej finansowania z budżetu na niezmienionym (niedostatecznym) poziomie,
 pod  hasłem że komercjalizacja ją uzdrowi.
Gdy rząd ma kłopoty z dopięciem budżetu nie powinien wdawać się w reformy, które wymagają zwiększenia wydatków  i nie oszukiwać (się), że jest to sposób na ich zmniejszenie.
Z teorii organizacji wiadomo, że bardziej efektywne jest poprawianie istniejącej organizacji niż tworzenie nowej, które wiąże się z poniesieniem przeznaczonych na reorganizację kosztów i  przejściem przez okres
dziecięcy , dostosowawczy. Podejmowanie takiej operacji gdy brakuje pieniędzy jest niewłaściwe.

Tusku nie oszukuj (się)

Donald Tusk neoliberał na odwyku.
Ale odwyk to nie prosta sprawa. Przed Tuskiem największą przeszkodą mentalną do pokonania-
z niewielką szansą na jej wzięcie- jest zrozumienie znaczenia podatku progresywnego w dobrze funkcjonującym  państwie.
Reformy, które pan przeprowadza są  mydleniem oczu, mieszaniem herbaty, bez cukru. Ba, ponieważ są niemożliwe do przeprowadzenia będą szkodliwe, bo robią zamieszanie, niszczą to co jest, nie będąc w stanie zrobić nic w sposób kompletny. W sytuacji braku pieniędzy lepiej jest usprawniać stary system.
-Jeśli nawet coś poprawią, to szkód wyrządzają więcej niż pożytku. Bo cudów nie ma!

Karta cywilizacyjnych (XXI wiek) powinności państwa
jako wspólnoty:
Państwo gwarancją
1) bezpieczeństwa
            - wewnętrznego  i  zewnętrznego
            - gospodarczego
            - zdrowotnego
            - socjalnego
2) dostępności
            - wykształcenia od przedszkola po uniwersytet
            - do przyjaznego otoczenia przyrodniczego i miejskiego
            - do środowiska kultury  i nauki
3) prawa do:
           - przyjaznej obywatelowi administracji
           - godnego traktowania od narodzin po starość

Jest to jednocześnie lista celów konkurujących o miejsce w budżecie.
Przy jak najlepszej woli rządzących stają się pustosłowiem
wtedy, gdy zabierasz się do sprawy nie od tej strony co trzeba.

Sekwencja:
 rynek - człowiek
 nie jest równa sekwencji
 człowiek -rynek.
Inaczej:
nos dla tabakiery 
czy tabakiera dla nosa.

(Neoliberałowie odrzucą takie myślenie i twierdzą, że każdy indywidualnie powinien o siebie zadbać własnym staraniem; ograniczyć państwo do tworzenia warunków dla wolnej przedsiębiorczości.
Niestety nie jest to możliwe. Stąd wziął się pomysł wzajemnych ubezpieczeń. I w końcu tym jest państwo
-jako wspólnota.)

Gdyby tak zapytać Tuska o każdy z tych postulatów z osobna to by powiedział:
- Ależ oczywiście- jak najbardziej, wszystko to widzi, myśli o tym i uwzględnia!
- Ale panie premierze, każdy z tych nieodzownych atrybutów współczesnego państwa wymaga kasy.
Bez finansowania dotychczasowe reformowanie służby zdrowia i edukacji jest oszukiwaniem obywateli i siebie.
Jeśli mamy mówić poważnie- a jest pan człowiekiem poważnym -to na reformę służby zdrowia, nauki, potrzebuje pan pieniędzy, których nie ma.
Nawet zapewnienie bezpieczeństwa gospodarczego- zainteresowani są wszyscy- wymaga niemałych, państwowych, realnych pieniędzy, jak w Chinach, a nie jak w USA.

Otwieram Świąteczną dzisiejszą, ba, nie trzeba otwierać, bo na pierwszej stoi:
"Rząd i politycy są od tego, żeby wolnym ludziom zapewnić bezpieczeństwo i dobre warunki życia,.."
                                                                                             Donald Tusk                
Życzmy konsekwencji.

czwartek, 24 marca 2011

Manipulacje. Średnie nie dla średnich. Turbulencje

Poniżej obszerne fragmenty  wypowiedzi Piotra Kuczyńskiego

"nie dla
emerytów, którzy będą dostawali bardzo małe emerytury (zarówno z OFE i bez OFE).
O to ...w tej reformie chodziło, 
czego społeczeństwo z całą pewnością nie zrozumiało...I taka to była ta umowa społeczna, o której tak dużo wszyscy mówią."
[Co ukrył-w reakcji na pytanie Mosza- zarówno Balcerowicz jak Rostowski. 
Przetoczyła się debata w sprawie OFE.
Osią sporu stał się spór, o to gdzie emerytury będą 
wyższe, lub niższe:  w ZUS czy w OFE. 
W istocie był to spór o kilka procent- w lewo-w prawo.
Pomijając nie bagatelną dla wszystkich sprawę nierównowagi budżetowej,
i bezsensownego długu publicznego
umknęła  rzecz najważniejsza dla każdego przyszłego emeryta:
 kilkukrotny, a nie kilkuprocentowy spadek wysokości emerytur.
Nadzwyczajne są możliwości manipulacji opinią publiczną
 ......gdy  skonfliktowane strony uczestniczące w debacie mają wspólny interes.]

Piotr Kuczyński
"W wersji książkowej podaż i popyt rodzą cenę
...fundusze, grając na rynkach miotają cenami, a podaż i popyt się ... dostosowują. 
Jak długo może jeszcze trwać ta kasynowa wersja kapitalizmu
 ... rynki finansowe ...
 Ich charakter się zmienił. Coraz mniej jest w nich fundamentów, coraz więcej czystej spekulacji.
.......tezę .. osób, które przez wielu uznawane są za autorytety (choćby Paul Volcker, Horst Kohler, Joseph Stiglitz , Simon Johnson)
... czy może być inaczej, jeśli za 40 procent PKB w USA odpowiada sektor finansowy? 
Jeśli inwestowanie wysokiej częstotliwości (wskakiwanie między ofert kupna/sprzedaży) robi ponad połowę obrotu na Wall Street? 
...... rynek instrumentów pochodnych jest nadal niezwykle mało uregulowany i przekracza już 700 bilionów USD? 
.......... piętnastokrotny wzrost S&P 500 w latach 1983 -2000 to nowa norma?

.... ostatni kryzys niczego wielkich tego świata nie nauczył.

Zmiany są kosmetyczne (Bazylea III i w USA) 
... do tego większość z nich wejdzie w życie w latach 2016-2019
.... po następnym kryzysie. 
Wielkie instytucje finansowe są coraz większe,
a przecież na początku kryzysu mówiono, że 
trzeba skończyć z firmami za dużymi, żeby upaść.


...... drukowanie pieniędzy i pompowanie ich w gospodarkę prowadzi zarówno do zadłużenia jak i do dużej inflacji, którą już widać w krajach rozwijających się.
Kto będzie ratował rynki, jeśli wkrótce uderzy następny kryzys? Pan Bóg? 
Czeka nas niedługo kolejny kryzys.



......  zdumiały mnie dane o oszczędnościach Polaków. Sondaż przeprowadziła Gik Polonia. To, że 2/3 z nas nie ma ani grosza oszczędności .... Nie jesteśmy bardzo zamożnym krajem, a prawdziwe oszczędności możemy gromadzić od około 20 lat. Nie tak jak w innych krajach Zachodniej Europy, gdzie trwało to dużo dłużej.
...... Ci, którzy mają oszczędności zazwyczaj mają ich niewiele. 22 procent odłożyło najwyżej 5.000 złotych. W górnych zakresach jest bardzo „wąsko”. Między 10.000 a 20.000 oszczędził 1 procent Polaków. Powyżej 20.000 też jeden procent. A ile ma statystyczny Kowalski? 
Jaka jest średnia? „Rzeczpospolita” obliczyła, że każdy z nas ma około 24.000 zł. Szokujące?
 Podobnie wygląda spraw średniej płacy.......


 Wzrost PKB wpłynie na średnie wynagrodzenia i średnią wartość oszczędności,
 ale nie poczuje tego olbrzymia część (jeśli nie większość Polaków). ...... PKB do kieszeni się nie włoży


. ..... problem będą mieli politycy, bo elektorat może się czuć zawiedziony tym, że nie korzysta na wzroście, a to, co skorzystał zjada inflacja.

Na świecie zdecydowanie widać kierunek na odejście od państwa opiekuńczego, Cięcia wydatków przeprowadzane są prawie wszędzie. 
To ....... zwiększa przepaść między większością społeczeństwa i najzamożniejszymi. 
Budzi się poważny opór,................. Sektor finansowy wprowadził świat w kryzys. Ratowany był pieniędzmi podatników, co doprowadziło do potężnego zadłużenia państw. Uratowani niewiele na tym stracili, a to, co stracili już odrobili z nawiązką (mówię o indywidualnych dochodach).

....podwyżki VAT i cięcia wydatków powodują, że za ten ratunek płacą społeczeństwa, a najbardziej tracą warstwy najbiedniejsze. Nożyce się rozwierają, ale średnie (wynagrodzeń, oszczędności) rosną.
... sektor finansowy rządzi całym naszym życiem...
.... pytanie: jak długo wytrzymają to społeczeństwa i kiedy do władzy dojdą partie typu węgierski Jobbik, amerykańska Tea Party, holenderska Partia Wolności, czy Szwedzcy Demokraci. ...... we Francji dwa sondaże lokują Marine Le Pen, córkę Jean-Marie Le Pena, twórcy Frontu Narodowego, na czele sondaży przed wyborami prezydenckimi. 


To nie lewica jest groźna dla systemu tylko skrajna prawica, która doprowadzić może za kilka lat protekcjonizmem i izolacjonizmem do załamanie globalizacji, a tym samym do niewyobrażalnego kryzysu gospodarczego.



Żyjemy w interregnum: jeden system gnije, drugi się nie narodził i wcale nie jest pewny, że to, co się narodzi będzie się nam podobało.
Pewne jest za to, że czeka nas wiele lat potężnych turbulencji."






Państwo i .......prywatne państwo

 Sutowski, @wtret i @ thome!

Zacznijmy od Chin, bo to prawdziwe laboratorium pojęciowe.
Co to jest? Komunizm nie bardzo, socjaldemokratyzm
 -tym bardziej, a kapitalizm to jakiś dziwny -i  bez demokracji parlamentarnej.
Dotychczasowe pojęcia, teorie ustroju nie mogą sobie z tym dać rady.
I dlaczego Chiny tak szybko rozwijają się? Analitycy głównego nurtu przez wiele lat wieszczyli przegrzanie gospodarki i........ nic, więc już przestali.
Tadeusz Kowalik powiedziałby, że to ustrój mieszany. Nie ma zgody. Z mieszania wychodzi nie wiadomo co.
A tu wyszło coś takiego czego nie daje się zakwalifikować, a tylko podziwiać. Na dodatek mamy tam korupcję i łamanie praw człowieka, a jednocześnie dużą swobodę w wyrażeniu krytyki władzy.
Porównajmy Rosję i Chiny. A jest co porównywać. Sporo podobieństw...... i inne rozwiązania i inne rezultaty.
Rosja otworzyła się i do takiej nieprzygotowanej instytucjonalnie i mentalnie wtargnął kapitalizm.
Nie specyficzny  kapitalizm, ten sam gdzie wszędzie - ale jakie miał tam otwarte pole do działania.
Mógł przenikać- nie napotykając oporu- w nieregulowane koryta pożytku, na całkowicie wolne tereny,
do skolonizowania. Kapitalizm jest żywiołem, z którym przy umiejętnym obchodzeniu się może zdziałać wiele dobrego.
Lecz gorzej gdy ma się do czynienia z żywiołem niekontrolowanym, wygląda to wtedy jak w Rosji.
Chińczycy wpuścili do siebie kapitalizm stwarzając mu idealne warunki do działania, ale warunki bardzo-jak nigdzie- kontrolowane przez państwo. Państwo nie zostało sprywatyzowane, pozostało w rękach partii i społeczeństwa.
I nawet korupcja okazuje się przeszkodą nie tak znaczącą dla rozwoju jeśli  państwo nie traci kontroli nad rzeczywistością gospodarczą. Dając kapitalizmowi dokładnie tyle swobody, która nie prowadzi do prywatyzacji państwa.
Wniosek:
1)  Nie ma nic gorszego jak utrata sterowności państwa. Odzyskanie jej, jak próbują w Rosji , czy w USA jest sztuka piekielnie trudną. Nie udało się  Obamie. Nie udaje się Putinowi i Miedwiediewowi. Oligarchia nie tylko szkodzi, ona wciąga tego kto się próbuje z nią zmierzyć.
Oligarchia to rak- zarówno dla kapitalizmu jak dla państwa.
2)Państwo nie może się zrzec nadrzędnej roli regulatora- mimo syrenich chórów  de-regulacyjnych.

Podobno, gdyby nie było ruchów płyt tektonicznych -nie byłoby nas.
Lecz ruchy tektoniczne powodują tsunami.
Co więc jest patologią, a co jest niezbędne?
Zgoda z polemistami, że Kapitalizm nie jest patologią -skorpion też nie jest patologią.
Ale sprywatyzowane państwo jest patologią, bo prywatne państwo to paradoks.
Znakomite określenie Michała.

@Thome i jemu podobni maja prosty obraz świata: to co dobre - to kapitalistyczne, to co nie dobre
- socjalistyczne. Dlatego były funkcjonariusz byłego systemu, który działa  jak kapitalista, jest jakby nie kapitalistą. Tak jakby o tym- czy ktoś jest lub nie jest kapitalistą- decydowało jego pochodzenie. Śmieszne są stwierdzenia określające co jest  zachowaniem złodziejskim. Kapitalizm nigdy nie miał oporów przed złodziejstwem i jeśli mafiozo przemieniał się w szacownego obywatela,  nie było w tym nic nadzwyczajnego. Jeżeli  ktoś na skutek spekulacji w ciągu jednego dnia bogaci się nadzwyczajnie, to nie jest to gra o sumie nie zerowej.  I to nie jest nazywane złodziejstwem?
Takie opisywanie  świata nie pozwala na jego zrozumienie.

środa, 23 marca 2011

Socjaliność Kaczyńskiego

PIS często korzysta z opinii partii bardziej socjalnej.
Kaczyńscy i ten od: "spieprzaj dziadu" i ten od : "w Biedronce to, robią zakupy ci biedniejsi", I ten od: "mnie i moim należy się specjalne traktowanie w szpitalu, bo my należymy do tych lepszych, my pany, my z Żoliborza, my lepsi, tamci to pospólstwo".  Dlatego wykazywali brak  oporu wobec "reform" neoliberalnych; bo przecież zawsze tak było, to normalne, że  są lepsi i gorsi, i świat należy do tych lepszych.
Na takiej mentalności budują  i do tego w końcu  sprowadza się ich konserwatyzm.
Ich patriotyzm dotyczy, dotyka angażuje  tych lepszych. Wyobrażam sobie jaki  Jarosław ma stosunek do swoich żołnierzy, których używa i nagradza i którymi szczerze pogardza , z jednym wyjątkiem- Ludwika Dorna, który jest jego trzecim bratem bliźniakiem.
Jarosław jest polskim praktykującym Machiavellim na poziomie taktyki ale nie używa jej na potrzeby  strategii (która nadaje jej sens)   i interes narodowy rozumie  z pozycji elitarnych. Ci lepsi mają inny interes narodowy!
Gdy dla powszechnego interesu narodowego(paradoks) sytuacja staje się nieznośna, dla lepszych może być ciągle dobra.
 I to usprawiedliwia zastępowanie  narodowych(powszechnych) celów strategicznych   fobią i resentymentami.

wtorek, 22 marca 2011

Rewolucji nie będzie

Olechowski zatrąbił w surmy: Tusk porzuca swój elektorat.
Nie porzuci, za bardzo jest spętany neoliberalnymi zaszłościami.

Bez obaw!
Służba zdrowia, szpitale -tort do skonsumowania-
jest dostępna dla biznesu.
Bezpłatna  ochrona zdrowia - gwarantowana konstytucyjnie-
za kilka lat stanie się zapisem pustym.
NFZ będzie dalej chciał  ją finansować,  tylko że, nie będzie miał pieniędzy. Wobec malejących podatków -skąd ma je mieć.
Przy wzrastających obciążeniach ludności i malejących zarobkach, samozatrudnieniu- nie daj boże zachorować. Emerytury tak czy siak będą trzykrotnie mniejsze.
Ciężary zaniechań neoliberalnych rządów i rabunkowej gospodarki (zaniedbano odtwarzanie majątku energetyki),  będą dalej przerzucane na ludność;
 prowadzący  interesy będą  jedyną grupą podlegającą osłonie.
Monopole: energetyczne i linie przesyłowe- będą  dalej oddawane w prywatne ręce wbrew logice konkurencyjności, przeciwstawienie się temu absurdowi nie znajdzie orędownika,  bo taka polityka  nie szkodzi budżetowi.

Leszku  TY nie rozumiesz
Balcerowicz, mimo  swej bezsprzecznie wysokiej inteligencji, najpierw jako  kapłan marksizmu potem jako przechrzczony kapłan neoliberalizmu, który dotychczas nie musiał polemizować  bo  zajmował się nauczaniem , a nie argumentowaniem, był z obytym w rzemiośle Rostowskim, bez szans, gdy namaszczenie zostało mu odjęte.


Jacek Rostowski sprowadził pociąg Platformy na dobry neoliberalny tor. Co rozsądniejszych "ludzi interesu" przekonał ,
że przegięli, że równowaga budżetowa  jest ważna także  dla nich, że  muszą się trochę w swoich apetytach powściągnąć, że on jest dalej  liberalny, może nawet bardziej od Leszka. Wykonał  dla swojej partii znakomitą robotę dając sygnał, że rewolucji nie będzie.
Niezależnie od różnicy (przeciwnych) poglądów jestem  pełen uznania dla jego sztuki:  Przekonał swoich,  obszedł się w rękawiczkach z ikoną neoliberalną  Leszkiem Balcerowiczem i  chyba przekonał  lud co do słuszności podjętych działań przez rząd.

poniedziałek, 21 marca 2011

Energetyka- każdy może "Uważać rze".

Problem jednak nie jest prosty.Trzeba pokonać przeszkody:
-Krótkookresowe
1.  W 2015roku zabraknie energii, atom powstanie  później.
     Trzeba zapewnić energię na ten okres. Jak to zrobić?
-Długookresowe
2.  Projektowany atom ma zapewnić 10% mocy.Tylko!
     Elektrownie zbudowane w PRL,
     które dalej będą zapewniać 90% sypią się.
    Co je zastąpi, skoro atom ma zapewnić ułamek całego zapotrzebowania.
3. Nie da się prowadzić racjonalnej polityki energetycznej w oparciu
    o krótkookresowe prognozowanie bez pomocy nauki, szeroko zakrojonej wizji naukowej.
    Jaka będzie jej zdaniem energetyka w perspektywie dwudziestu-trzydziestu lat?
Na to pytanie nie jest w stanie odpowiedzieć polityka.

Bez odpowiedzi, dyskusja sprowadza się do rozmowy u cioci na imieninach
nawet jeśli uczestniczą w niej uznani eksperci lansujący swoje rozwiązania.

sobota, 19 marca 2011

"Inside job"przez Jakuba Majmurka

W złotym ćwierćwieczu socjaldemokracji      "System finansowy służył ... przede wszystkim potrzebom „realnej gospodarki”, produkcji zaspokajającej podstawowe, rzeczywiste potrzeby ludzkie. Nie wynikało to ze szczególnej dobroci bankierów z tamtych lat, ale z regulacji przyjętych w latach 30., które wymusiły na bankach takie postępowanie. Banki inwestycyjne, zaangażowane w wysoce ryzykowne przedsięwzięcia finansowe, były ściśle oddzielone od całej reszty systemu finansowego; same odpowiadały za wytwarzane przez nich ryzyko - nie rozlewało się ono na całość systemu. Bankowcy często nie zarabiali wielkich pieniędzy, o wiele większe zarobki i prestiż czekały na osoby na wysokich stanowiskach w produktywnych sektorach gospodarki."


"Wszystko to zmienia się w latach 80., wraz z deregulacją systemu bankowego zapoczątkowaną przez administrację Reagana, a konsekwentnie kontynuowaną przez administracje obu Bushów i Clintona. Deregulacje te umożliwiły bankom spekulacje na szerszą skalę za pomocą nowych, wyrafinowanych instrumentów finansowych (takich jak kontrakty CDS czy CDO), wyłączonych spod normalnego nadzoru bankowego. Sprawiły także, że wytwarzane przez nich ryzyko zaczęło dotykać całego sektora finansowego, a pośrednio także całej gospodarki. Nowy system finansowy wytworzył kulturę wysoce ryzykownych, racjonalnych wyłącznie w krótkoterminowej perspektywie zachowań, na których zarabiały finansowe elity, a traciła cała reszta społeczeństwa."

piątek, 18 marca 2011

Dwa sposoby rozliczania rządu



Kapitalizm  działa
 w imię komercji ,
mierząc  rozwój (modernizację):
 (1) wzrostem PKB (ekonomista powiedział: W Japonii teraz PKB może wzrosnąć, a ludzie zbiednieją)(2) szybkością demontażu państwa  określaną tempem prywatyzacji  i komercjalizacją tego co dotychczas było nie komercyjne (3)  sprawnością aparatu prawnego i egzekucji(4) wskaźnikiem przyjazności - przedsiębiorczości (który pokrywa się  w części z poprzednim).


Lewicę  interesują cele niekomercyjne.
Inne miary dokonań  rządu,
inne rozumienie postępu:
(1) wskaźnik liczebności klasy średniej.
(2) wskaźnik rozwarstwienia społecznego
-Wskaźniki społeczno/państwowe mierzące:
(3) Jakość i powszechność  szeroko pojętej edukacji.
(4)Jakość i powszechność służby zdrowia
(5) Dostępność, szybkość działania aparatu prawnego,
 w dochodzeniu obywateli swoich  uprawnień.


Po odrzuceniu tego co wspólne
( i  przenumerowaniu kryteriów)
 Zestawmy różnice
       inne dla kapitalizmu,
(1)-Wielkość PKB
(2)-Poziom komercjalizacji
       inne  dla większości społeczeństwa
(2)-Zdrowie
(3)-Edukacja
(1)-Rozwarstwienie
I najbardziej syntetyczne kryterium
(4)-Liczebność klasy średniej


Ustrój określa się  gdy dochodzi do 
konfrontacji sprzecznych celów kapitalizmu i społeczeństwa.
Chyba że, jak twierdzisz: do konfliktu nie dochodzi nigdy,
bo to co dobre dla kapitalizmu -dobrym jest dla wszystkich.

-…….potrzebujemy więcej Europy, ponieważ tylko z tego poziomu można coś zdziałać w zglobalizowanym świecie.

-……to program bez finansowania, a więc abstrakcyjny. 

Teoretyk polskiej polityki zagranicznej

Niżej fragment   tekstu Tomasza Gabisia.
Tekst ważny, bo jest  intelektualną próbą uzasadnienia  polityki zagranicznej Lecha i Jarosława Kaczyńskich. Politykę opartą o fobie, a nie realia,  Gabiś  próbuje   racjonalizować.
Konstrukcja Gabisia jest erudycyjnie zgrabna.
Lecz jakby nie była zręcznie prowadzona, została oparta na wątłej   podstawie  intelektualnej. I jest  w istocie próbą ukrycia
słabości tej podstawy.

"...stosunki polsko-rosyjskie to element stosunków między Federacją Europejską (Imperium Europejskim) a Federacją Rosyjską (Imperium Wschodnim) – dwoma odrębnymi bytami politycznymi, które nie znają „wiecznego pokoju”, lecz stałe napięcie, raz słabsze, raz silniejsze. Mogą one ze sobą pokojowo współpracować, współdziałać w rozwiązywaniu różnych problemów, handlować itd., ale zawsze dzielił je będzie nieusuwalny konflikt geopolityczny: Imperium Europejskie chce i musi mieć wpływy na wschodzie, Imperium Wschodnie – na zachodzie. Toczy się i toczyć będzie pomiędzy nimi walka o realizację własnych geopolitycznych interesów i rozszerzenie strefy wpływów, o hegemonię i dominację. Będzie ona – jak zawsze w polityce – przechodzić przez różne fazy: konflikt, napięcie, odprężenie, spór, rozejm, taktyczny sojusz, podział stref wpływów i „pojednanie”, trwające do momentu, kiedy któraś ze stron uzna, że linia podziału została wytyczona niesprawiedliwie i należy wytyczyć ją trochę bardziej na wschód lub trochę bardziej na zachód..."


Zawężając cytat:
 "...zawsze dzielił je będzie[Rosję-Europę]
nieusuwalny konflikt geopolityczny.." 
-bo to są imperia!
-I co z tego?
Na takim fundamencie ma być budowana polityka zagraniczna!?
-Imperia muszą się ścierać!? 
-Dlaczego nie: Europa-USA, 
albo Chiny -USA? 
To tak jakby budować 
wieżowiec na kurzej łapce.


Teraz rozumiem: dureń doradza durniowi.


Tomasz Gabiś projektuje fundamenty polityki zagranicznej opartej na polityce historycznej, której osią ma być "Katyń".
Oryginalnym wkładem Gabrysia jest następujący  pomysł:"...  „martyrologia wschodnia” Polaków, z Katyniem jako naczelnym miejscem pamięci, może być pożytecznym narzędziem w rękach Imperium Europejskiego, ... należy o nią dbać." !! (Niezłe).


Teraz rozumiem: gdzie się legną robaczki wyżerające mózg. 


-Gabiś rekomenduje to to zarówno Jarosławowi jak Tuskowi.

czwartek, 17 marca 2011

-ubik, ja też za wczesnym  i średnim Lemem!
Jednak zauważ,że nie chodzi tutaj tylko o energię i racjonalność ekonomiczną. Chodzi o coś więcej o zmianę sposobu myślenia. Nowoczesność  do uruchomienia w  tym co lokalne. To zmienia optykę przedmiotu w podmiot.
-Jesteśmy otoczeni lokalnie nie zagospodarowana  energią (do rozwinięcia)- to mniejsze coś.
Globalnemu myśleniu, które jest nieuchronne aby się nie zdegenerować, trzeba przeciwstawić myślenie lokalne
- to większe coś!

środa, 16 marca 2011

nowoczesność i atom

Mało jest dziedzin , w których nowoczesność jest równie widoczna, a której lepiej nie widzieć.
Chodzi bowiem  lokalność,
 a przecież wszystko ma być globalne, ma zasilać rynki finansowe, nienasycenie,  spragnione nowego,  płynnego, kapitału .

Naszym politykom należałoby  w wolnych chwilach puszczać  "Discovery Channel".- I odpytywać.
Niech zobaczą, że nowoczesna energetyka
czerpie prąd ze wszystkiego co się rusza
 ze wszystkiego co ciepłe, ze wszystkiego co żywe
 i tego co  już zużyto.

Tylko ta cholerna praca organiczna!
 Mało spektakularna i kiepski interes.
 Na rozkręcenie go potrzeba: wysiłku na rzecz..,
myślących urzędników,
pieniędzy - których państwu brakuje,
bo obniżyło właśnie podatki aby stymulować rozwój.

poniedziałek, 14 marca 2011

Rozmowa z wariatem

Jeśli rozmawiasz z wariatem chcąc coś osiągnąć(często, naszym zdaniem  jest nim nasz interlokutor)  powinieneś mówić do niego językiem wariata. Ale to nie znaczy, że stałeś się wariatem- przeciwnie- jesteś racjonalny.
Dotyczy to także rozmowy z przeciwnikiem, wtedy gdy jesteś za słaby żeby go pokonać.
Trzeba wychodzić od Wspólnych  wartości, które są także Twoimi .
I pokazywać, jak są realizowane w jego optyce i praktyce.
Taką wspólną wartością dla liberałów i dla lewicy jest "wolność jednostki".

Neoliberałowie  w świecie mediów zniewolonych przez kapitał  mają w  na tyle wielką przewagę,  że szukanie tam możliwości propagacji swojego języka jest mało możliwe. ( Chociaż uważam- teza do weryfikacji- że w Polsce  póki Solorz się nie rozpanoszy, mamy sytuację lepszą niż  gdzie indziej).

Możliwości  dotychczas mało zagospodarowane stwarza internet !
-Nie bagatelną- działalność klubów(centrów kultury) w  rodzaju  "Krytyki Politycznej"

Również wiele wspólnego można znaleźć w ideologii tzw. konserwatystów.
Którzy szukają tego samego co decyduje o istocie socjalizmu: wspólnoty.
Patriotyzm, wspólnota narodowa, tradycja, wspólnota miejsca-  lecz nie położenia.
Nie rozumieją znaczenia ekonomicznego zniewolenia przez co stają się łatwym łupem ideologii neoliberalnej.

Niełatwo będzie dotrzeć do "moherów"-ale trzeba odnosić się do nich z respektem i -  rozmawiać.
Rozmawiać z Krasnodębskim. - Z Rymkiewiczem i Wildsteinem chyba się nie da (chociaż kto wie).
W końcu to ludzie słowa - więc zamiast naigrawać się z  (co ich tylko utwardza),  szukać dziur w ich wywodach i argumentacji,  proponować współdziałanie, wskazywać na wspólny interes w zwalczaniu neoliberalizmu, gdyż taki wbrew pozorom też się znajdzie.

 Jeżeli obstajemy przy formie ustrojowej demokracji- a nie mamy nic lepszego - trzeba szukać zwycięstwa: w sferze języka, pojęć, które trafią do neoliberałów, do moherowych beretów (Tea Party) - zanim wyborcy pójdą do urn.

Jest to wyzwanie intelektualne dla lewicy, znacznie trudniejsze- od wykpiwania przeciwnika - czy też odwracania się do niego plecami.
Jest też weryfikacją tego co kiedyś nazywało się nieładnie: pryncypialnością, a oznacza świadomość swojej ideologicznej tożsamości, której nie zgubimy w rozmowie z przeciwnikiem.
Nie przekroczmy  pewnych granic, mimo chęci nawiązania dialogu,
- żeby spersonifikować, jak -Ryszard Kalisz (i 3/4 SLD-owców parlamentarnych).

To są tezy do dyskusji, ale myślę, że dostatecznie mocne.

sobota, 12 marca 2011

Bauman i zagubiony cel

Czy uwierzycie, że pół wieku temu Zygmunt Bauman był nudnym socjologiem piszącym obficie, w skali 1:1
A teraz, po osiemdziesiątce, jak w tekście cytowanym w Krytyce, jawi się   pełen swady, temperamentu, publicystycznej werwy,  uogólnień i celnych sformułowań.

To chyba jego najlepsza publicystyka  i diagnostyka też ! -Bez kuracji. Ale diagnoza to już wstęp do nowego otwarcia i dlatego może nie ma w tym pesymizmu.

Jesteśmy więc: generacją konsumentów.

Zbiorowiskiem konsumenckich atomów,
które nie są w stanie łączyć się w  struktury społeczne.
W świecie konsumentów funkcjonuje  tylko jedno  prawo:
"każdy sobie".
 Inni-  nie  dają  okazji: do już niemodnej
społecznej synergii, empatii  itp bzdetów
- traktowani jak  obiekty  do wykorzystania,
 na różne sposoby, dla: zysku, przyjemności;
dla populizmów żerujących  na obsesjach i resentymentach.
                                        ------------------   .  -------------------
Bez  określenia celu trudno budować jakiekolwiek konstrukcje społeczne.
Jeśli zbiorowość nie ma celu -to po   co cokolwiek -dla niej- z nią , budować. -Tylko dla siebie. To logiczne.

Reanimacja celu socjalistycznego  może nadejść z zupełnie niespodziewanej strony. Zmiany postrzegania rzeczywistości  ujawnionej zmianą języka  opisu.

Zdegradujemy kapitalizm  do podsystemu
jako właściwego dla niego  miejsca.

Jakiż to piękny cel: wyrazisty , otwierający możliwości, zmieniający sposób myślenia i działania.
Przywracający lewicy podmiotowość, nadający jej  sens.

Trzeba przeobrazić postrzeganie rzeczywistości, dostosować język.
 Nie możemy mówić (za Marksem):
 o lepszych lub gorszych kapitalizmach.

Wbrew niemu  i Kowalikowi -Szwecję (z jej wysokim  rankingiem przedsiębiorczości) trzeba będzie  uznać za  państwo socjalistyczne, bo szwedzki kapitalizm nie istnieje.

Odstąpić od paradygmatu, że o formie  ustroju decyduje  forma własności

Będzie decydować  relacja systemowa, ( czy  interes: rynku  w sytuacjach konfliktowych będzie rozstrzygający).

Przekładając pojęcie podsystemu na  konkrety,  materializując pojęcie:
 "państwo socjalistyczne" = redystrybucyjne.

Państwo socjalistyczne
- cel dążeń  lewicy, to takie państwo,
które jest hegemonem,
 zapewniającym  wolność jednostce.
 Są różne podejścia do tego - jak to zrobić,
 jak zapewnić wolność  jednostce.
Gdy  się zweryfikuje hayekowski liberalizm i neoliberalizm,
to wbrew  założeniom nie zapewniają jednostce wolności.

Wolność  tych, którzy nigdy  nie będą mieli dostępu do podstawowych
osiągnięć   cywilizacyjnych jest iluzją.


"Bogactwo , podobnie jak przemoc, sprzyja utrwalaniu dominacji jednych ludzi nad innymi."  

czwartek, 10 marca 2011

uniknąć przemocy

Okazuje się że przemocy można uniknąć na dwa sposoby:
1)Odgradzając się wysokim murem od przemocy.
2) Łagodząc przemoc:
Likwidując mur, wyrównując cywilizacyjne i kulturowe nierówności.

Na marginesie

Bogactwo, podobnie jak przemoc, sprzyja utrwalaniu dominacji jednych ludzi nad innymi."
                                                                                                                     Gdula
Bogactwo, podobnie jak przemoc, sprzyja utrwalaniu dominacji jednych ludzi nad innymi."
                                                                                                                     Gdula
Nawet Piotr Kuczyński nie wie o co chodzi Krzysztofowi Rybińskiemu  w sprawie OFE.

środa, 9 marca 2011

Okruchy

Zasługą Hayeka jest zwrócenie uwagi na
arbitralność!

......Rynkowcy mówią: zaufajcie rynkowi,
 a uwolnicie się od arbitralności;
będziecie wolni!

To szaleństwo!
Uwalniając się od arbitralności,
której możemy się jednak przeciwstawiać
oddając to pole rynkowi oddajemy
także jakąkolwiek możliwość "korekty".
Uciekając przed względną niewolą
popadamy w bezwzględną.

Wiesia ma bardzo dobrą logikę.
Słuchała wystąpienia Balcerowicza.
-Pytam.-Co ty na to? -Nie zrozumiałam!
A przecież nie używał skomplikowanego języka.

Balcerowicz  ma  znakomitą logikę.
Jak mówią jest kryształowy.
I przy tym wszystkim jest świadomym,
nie cofającym się przed niczym  manipulatorem
-Znakomitym!
Widocznie broni jakiegoś mitycznego
neoliberalnego Grala  wszelkimi niegodziwymi środkami.

Inteligencja OFE

Po  pierwszej debacie publicznej z prawdziwego zdarzenia mamy sytuacje jasną.
Społeczeństwo podzieliło się:
 na tych, którzy  nic z tego-  nie rozumieją,
 na tych którzy rozumieją
 i na inteligentnych inaczej -"Propozycja rządu obraża moją inteligencje"(?!) powiedział krótko prezes,
którejś z organizacji pracodawców.
Twarz często pokazywana, nazwiska nie udało mi się ustalić (taki pięćdziesięciolatek, grzeczny, zdystansowany, w okularkach).

Z satysfakcją stwierdzam, że do podziału na rozumiejących
przyłączyło się sporo dziennikarzy!

Ujawniają się nowi  kandydaci do trzech kategorii i Palikot.

Palikota trudno podejrzewać o  kłopot -  braku zrozumienia,
 a więc jego pogląd na OFE musi mieć inne źródła pochodzenia.
Andrzej Olechowski podobnie:  poglądy zgodne z interesami.

Z kolei Joanna  Kluzik - bardziej,  Paweł Poncyliusz -mniej
-  nie wyglądają  na (tyle)- przewrotnych
żeby rozumiejąc, mówiła ( mówili) przeciw przekonaniom.

U Kluzik trzeba liczyć na jej "niewinność" i potencjał
uczenia się w działaniu.

wtorek, 8 marca 2011

Co się dzieje w Libii ?

Kolejny znakomity tekst wyjaśniający
kompetentnie
- co się tam w Libii  dzieje.
Gratulacje dla "Krytyki Politycznej" za to, że potrafi  znaleźć właściwych dla wyjaśnienia sprawy ludzi i zadać im właściwe pytania.
Pośród zamieszania medialnego, a w ten sposób jest serwowana większość  informacji  głównego obiegu, dobrze jest zajrzeć do Krytyki aby dowiedzieć się o co chodzi?
-A swoją szosą, Libia-już widać- na podstawie tego wywiadu, to kopalnia tematów dla socjologów i politologów.
A może tylko dla ludzi interesujących się na jakim świecie żyją.
-Ciekawa jest wypowiedź o tym że, w Libii Kadafiego, Libijczycy odczuwali brak instytucji państwowych.
-O tym jak rewolucyjni idealiści przekształcają się w podlegających aberracji tyranów.
-O braku Ryszarda Kapuścińskiego
-O tym- czyli o Polsce, która nie potrafi cenić swojego dorobku jakim- nie tylko dla niej- ale także dla świata był "Okrągły  Stół".
- Jak przerwano ciągłość historyczną tego co  dla innych okazuje się dorobkiem polskich działań, a dla nas czymś o czym się zapomina (i nie kontynuuje).

niedziela, 6 marca 2011

Witold Gadomski (2)

najlepszy, klasyczny
- powierzchowny;
w Wyborczej  pisze o nacjonalizmie gospodarczym
- że  nie dobry.
Gdyby napisał- nie modny, a raczej, mało modny,
(bo trzeba odróżnić retorykę od praktyki)
to by było O.K!
Niedobry!?  Dla kogo?!
W kolejnej - że
-  na globalizmie( mającym  wykluczać nacjonalizm gospodarczy)skorzystali wszyscy=rośnie PKB(?),
a szczególnie kilka państw wkraczających na drogę rozwoju.

-Tajemnicą jest, jak udaje  się ukrywać,
 że  tam gdzie  rodził się sukces
 było państwa za  dużo ( w rozumieniu w/w) - a nie  za mało;
  polityka nie zostawiała rynkowi zbyt dużej wolności
(czy w obecnych Chinach można mówić o braku nacjonalizmu gospodarczego lub, że jest tam  wolność gospodarcza?).
Dlaczego Chiny   uniknęły kryzysu, a  Singapur ostatniego amerykańskiego i poprzedniego azjatyckiego?
-Czym jest Brazylia ze swoim nacjonalizmem gospodarczym.

 Państwa  korzystają na globalizmie wtedy......gdy łączą go z nacjonalizmem gospodarczym, albo z  interwencjonizmem- jak interlokutor woli. Te natomiast, które oddały władzę nad swoją gospodarkom międzynarodowym  rynkom  to.... Czy potrzebne są przykłady?

Witold Gadomski  powtarza zatem  ideologiczne zaklęcia (idealizacje), które niewiele mają wspólnego z rzeczywistością.

Nie chce widzieć
 że brak  nacjonalizmu gospodarczego,  brak państwa ( nazywany: etatyzmem i nie- wolnością)
- odbija się  degradacją  klasy średniej w dotychczas zamożnych państwach,
- i..... wzrostem    korporacji międzynarodowych, które błyskawicznie bogacą się
(z tych państw pochodzących).

-Mąci pojęcia wtedy, gdy  podobnie jak  Tadeusz Kowalik  (szacunek),  mówi o tym,  jak to kapitalizm się zmienia. Jako system nie zmienia się!
Tylko dostosowuje. To Ważna różnica!  Kowalski gdy jest ojcem, mężem, hydraulikiem, sportowcem, katolikiem- zachowuje się  w  różnych sytuacjach różnie. Czy przez to jest  innym Kowalskim  - czy tym samym? Dostosowującym  się do stawianych mu wymagań.

-Zgodzę się tylko w tym, że retoryka neoliberalna i jej konsekwencje trzymają się dość mocno.....-  za sprawą   bezwładności.  Jak w każdym schyłkowym okresie.

piątek, 4 marca 2011

Nierówności

Mergiel mylą Ci się porządki.
-"Nierówność pomiędzy ludźmi zawsze była, jest i będzie."






-Czym się ma różnić: demokracja- od nie demokracji, jeśli w obu wypadkach będziemy mieli nierówności,  o których mówisz,że są konieczne.
-Prawda:  ludzie zawsze  będą się różnić wzrostem i nie tylko wzrostem. 
Jest porządek  nierówności wynikający z różnorodności.
I porządek  nierówności  wynikający z braku dostępu.
-Nierówności zatem nie są równe nierównościom!
Gdy zawodnicy ruszają ze startu biegu na sto metrów, to przekroczą linię mety nierówno!  I to jest O.K.
Lecz jeśli w blokach startowych mamy  zawodników o nieporównywalnym przygotowaniu do startu,
 to ci (amatorzy) nieprzygotowani, są z góry skazani na przegraną. Wtedy nie jest O.K.
Taki start nie ma sensu. Taka demokracja nie ma sensu!
Demokracja powinna zapewnić równe warunki startu.
Ale chyba widzisz  różnicę, że równość szans nie powinna się sprowadzać do wspólnego startu ale także do porównywalnego przygotowania tych, którzy stają na starcie do biegu na sto metrów.
Porównaj los  dziecka potencjalnie bardzo zdolnego z zapijaczonej, pogrążonej  w marazmie wsi, po PGR  i ....zdolne ale  w rodzinie, która zapewni  dzieciakowi: inteligentne otoczenie od początku, wykształcenie i zdrowe warunki do rozwoju. To jak myślisz, które dziecko ma większe szanse w życiu, na osiągnięcie czegokolwiek?
I  tu powinno wkraczać państwo z tymi jego duperelami: wychowaniem przedszkolnym, powszechną dostępną służba zdrowia, sportem i edukacją. W końcu od tego jest. Od tego jest demokracja, aby dawała równe szanse. A na mecie na pewno nie będzie równości! I taką trzeba dopuścić. Tej na starcie -nie.
Idealizm? Pamiętaj że, jeszcze niedawno murzyn nie mógł  w  arcydemokratycznych Stanach studiować z białymi.
A więc pojęcie demokracji (równych szans) robi się coraz bardziej pojemne.


Zabraknie energii i pomysłów

na rządzenie krajem.
-Elektrownie atomowe to- na odwal- załatwienie sprawy braku energii. To podobne podejście jak:
 w  sprawach- zdrowia-nauki- i studiów wyższych.
Neoliberalizm z jego:"precz z państwem" ,
 to jak "precz ze społeczeństwem",
prawie jak "precz z człowiekiem" ,
bo On i społeczeństwo, to dwie strony tego samego.
Rozdzielić jednego od drugiego nie można,
jeśli nie ma się to źle skończyć. Takie próby kończą  się PIS-em
i Rydzykiem - zagospodarowują potrzebę- bycia społeczeństwem.
To słabość naszej demokracji politycznej, która zajmuje się sama sobą, a nie rządzeniem doskonaleniem instytucji państwowych,
a "reformy": "ciach" , to próby zastąpienia bezrządu efektami teatralnymi.
Demokracja przedstawicielska przeżywa głęboki kryzys jej celem stało się wygrywanie wyborów, a potem kolejnych i na tym koncentruje się cała energia, która idzie w gwizdek.

czwartek, 3 marca 2011

Hayek

to jest rozmówca na dłużej.
Jego "Konstytucja wolności"   - konstytucją  ostatniego trzydziestolecia.
Jego wpływ trudno przecenić.
Zaczyna   w niej jak filozof. Rozważania o wolności to czysta filozofia i to  jest najlepsze.
Lecz im dalej tym filozofii mniej, tym więcej
założeń wątpliwych,błędnych  (co postaram się udowodnić) i twierdzeń nie sięgających miana filozofii. Będze o tym  w kolejnych, nieregularnie mu poświęconych wpisach.
Lektura obowiązkowa dla ludzi lewicy
aby wiedzieli  w oryginale z czym mają  się mierzyć
 (mają do czynienia).
Szczegół na początek : str. 286  "Konstytucji  wolności" Hayek pisze o ekspertach . Nic doda nic ująć. Bingo!

Sorry

To było zbyt kiepskie, nie do uratowania.

środa, 2 marca 2011

Łagowski, Łagowski


Bronisław Łagowski jest jedyny  i  za dobry aby uczestniczyć w publicznym obiegu w Polsce. Wśród tandety byłby rażący i obrażający.  Nawet jego macierzysty   "Przegląd"   dotychczas upubliczniał go zazdrośnie. Już nie.  
Jest znany tylko u koneserów.


wtorek, 1 marca 2011

Za sprawa równowagi (dawniej C'est la vie.)

Gdy kręcimy gałką potencjometra próbując nastawić w radiu ulubioną stację staramy się znaleźć miejsce równowagi, które znajduje się pomiędzy lewym, a prawym wychyleniem wskaźnika.
Hayek przestrzega przed monopolem państwa na słuszne jedyne poglądy, ale nie ma nic przeciw organizowaniu się jednostek,  a więc tak jakby nie nawoływał anarchii rynkowej. Jego postulat dotyczy każdego zestawu idei petryfikujących się. Pozwolić działać siłom natury przeciw rozumowi, rozumianemu jako stały zestaw.
Gdzie leży równowaga między regulacją rynku, a wolnością nie regulowaną? Niestety jest to obszar bardzo wąski  i łatwo popadać w lewe lub prawe odchylenia. C'est la vie.
Rzecz w tym, że od filozofów realizacje przejmują polityczni wulgaryzatorzy (taka jest natura polityki i demokracji) i  jeszcze gorsi od nich,(bo popadający   nazbyt łatwo w dogmatyzm intelektualiści, mniej ograniczeni realiami rzeczywistości) przerabiając ich idee na mechanizm tak skomplikowany jak konstrukcja cepa i mamy to co mamy.
Zaistnienie  zawdzięczamy nierównowadze.
Istnienie -równowadze.

Nie dokładnie czytając

Karol Marks
Ustrój Stalinowski, po rewolucji leninowskiej, wziął się przecież z  zanegowania Marksa!
Wszak komunizm miał powstać w kraju najbardziej, a nie najmniej rozwiniętym.
Kochani jeśli neguje się podstawową tezę konstrukcji intelektualnej, to nie mówmy, że ciągle mamy do czynienia z tą samą konstrukcją. Kapitalizm miał się zawalić pod własnym ciężarem, z niewielką pomocą, a nie - wielką przemocą. Jeżeli ktoś doczyta się, że Marks nie zupełnie tak to rozumiał, to będzie oznaczać, że sam nie dokładnie przeczytał siebie.Też się  zdarza.
Adam Smith
Neoliberałowie- którzy wszystko co się rusza chcą zagnać do zagrody rynku, wszystko skapitalizować,
wszystko przerobić na kapitalizm - przeczytali połowę myśli Smitha, o zaletach niewidzialnej reki rynku, lecz nie doczytali się drugiej połowy (czyniąc myśl i praktykę  kaleką), że rynek rozwijając się dąży do monopolu, który jest antyrynkowy. Wniosek logiczny  (zgodnie z zasadą niezupełności Kurta Godla) jest taki, że systemu kapitalistycznego nie można traktować jako samoistnego. Jeśli kochacie kapitalizm (Marks go podziwiał , ja też), to powinniście pamiętać, że   w swoim niepohamowanym dążeniu do ekspansji, do zawłaszczenia wszystkiego co się da,  uwolniony od meta systemu nie jest zdolny do życia.
Friedrich August Hayek w swojej "Konstytucji"
Jeśli by nasi ustrojowi transfrmatorzy  przeczytali jej pierwsze strony (właśnie to zrobiłem), to nie znaleźliby w niej pochwały swoich działań.
Hayek dokładnie zdawał sobie sprawę z tego, że wypreparowana, goła konstrukcja myślowa musi być wadliwa jeśli odetnie się ją od jej historycznego, ewolucyjnego rodowodu. A więc przenoszenie wzorów z jednej kultury do drugiej  w sposób gwałtowny gwałt  jeno czyni. (Nieźle...)