Nie ma powodów, by nie wierzyć Bannonowi – choć Trump uciekał od przyznania tego, to on był architektem jego wyborczego zwycięstwa. Trafnie zdiagnozował alienację białej klasy robotniczej i dobitnie wyartykułował trafiające do niej polityczne postulaty: ekonomicznego nacjonalizmu i konieczności ograniczenia imigracji. Im bardziej prezydent chciał umniejszyć jego rolę (mówiąc, że Bannon dołączył do sztabu na bardzo późnym etapie), tym bardziej amerykańskie media i polityczni komentatorzy byli zgodni, że ta rola była decydująca. Do tego stopnia, że magazyn „Time” poświęcił mu okładkę, a w tekście nazwał pociągającym za sznurki wielkim manipulatorem i drugim najpotężniejszym człowiekiem w kraju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz